Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burzliwa dyskusja w sprawie projektu Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego w Rzeszowie [ZDJĘCIA]

Wojciech Tatara
Wojciech Tatara
Kilkaset osób zjawiło się w czwartek późnym popołudniem w hali Podpromie w Rzeszowie. Powód? Publiczna dyskusja na temat projektu Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Miasta Rzeszowa. Przed rozpoczęciem spotkania była pikieta z transparentami, a podczas samej dyskusji nie brakowało emocjonalnych wystąpień mieszkańców, do których argumenty i wyjaśnienia miejskich urzędników raczej nie trafiały.

Na początku spotkania z mieszkańcami, miejscy urzędnicy, w towarzystwie prezydenta Rzeszowa Konrada Fijołka, jego zastępców oraz architekta miejskiego Janusza Sepioła, zaprezentowanli powody powstania studium oraz harmonogram, w jaki sposób będą toczone nad nim prace.

Podkreślano, że do 21 lipca można zgłaszać do projektu uwagi, które zostaną przez miasto rozpatrzone.

Radni PiS są na nie

Publiczność tę część spotkania przyjęła z dezaprobatą. Zebrani mieszkańcy domagali się oddania im głosu. Prosili też o włączenie klimatyzacji, ponieważ na hali było bardzo gorąco.

Po około godzinie od rozpoczęcia spotkania doszło w końcu do dyskusji. Głos zabrali m.in. radni miejscy PiS Grzegorz Koryl i Marcin Fijołek, którzy skrytykowali przygotowane przez miasto studium i zadeklarowali brak poparcia dla tej koncepcji.

- To studium to bubel prawny. Ludzie powinni mieć możliwość rozporządzania swoją własnością. Móc na przykład sprzedać działki, czy przekazać je swoim dzieciom. Przez dwa lata nikt z nas nie widział o tym studium. Taki dokument nie może być przygotowywany w tajemnicy przed mieszkańcami – grzmiał Grzegorz Koryl.

Następnie mieszkańcy z osiedli Budziwój, Bzianka, Matysówka, Przybyszówka, a nawet centrum miasta zadawali pytania urzędnikom a w szczególności prezydentowi Konradowi Fijołkowi.

- To jakiś absurd, że osiedle Pułaskiego oznaczone jest brązowym kolorem, co oznacza, że w każdej chwili może stanąć w moim sąsiedztwie wieżowiec. To tutaj należy szukać terenów zielonych, a nie w Budziwoju. Przecież z centrum miasta nie pojadę do kogoś na prywatną działkę, żeby pooddychać świeżym powietrzem – denerwowała się jedna z mieszkanek.

Dlaczego mamy się poświęcać?

Nie brakowało też mocno emocjonalnych wystąpień.

- Ostatni raz z taką bezczelnością, jaka teraz panuje w mieście, spotkałem się, kiedy zabrali mi pieniądze z OFE. Od urzędników słyszymy, że musimy się poświęcić, a czy któryś z nich się kiedykolwiek poświęcił dla nas zwykłych mieszkańców? Babcia mi opowiadała, że kiedyś komuniści rabowali działki w podobny sposób, jak to teraz jest robione. Jeżeli przekwalifikują mi działkę to nie odpuszczę i kieruje sprawę do sądu. Rzeszów musi i powinien się rozwijać, ale nie kosztem naszej krzywdy – mówił jeden z przybyłych na spotkanie mieszkańców.

Przez kolejne dwie godziny padały pytania o liczbę zaludnienia, prognozy i zasady wydzielania terenów zielonych, z którymi wywoływani do odpowiedzi urzędnicy, mieli problem.

W końcu głos zabrał wielokrotnie wywoływany do dyskusji przez mieszkańców Janusz Sepioł, architekt miejski.

- Konflikty przy sporządzaniu takich dokumentów są normalną sprawą. Mieszkańcy teraz składają uwagi do studium i my się nad nimi pochylimy, chociaż pewnie nie wszystkie zostaną uwzględnione. Lepiej mieć studium nawet z ułomnościami, niż go nie mieć wcale. Namawiam też prezydenta, aby niezależni eksperci z ministerstwa rozwoju sami przyjrzeli się temu dokumentowi. Zresztą i tak na samym końcu to, czy studium zacznie obowiązywać będzie decyzją polityczną, czyli będzie poddane radnym pod głosowanie - podkreślił.

Na koniec głos zabrał prezydent Rzeszowa Konrad Fijołek. Próbował uspokoić mieszkańców, że prezentowany na Podpromiu dokument będzie uzupełniony o wprowadzone przez niego poprawki.

- Planowanie przestrzenne budzi emocje. 99 procent wniesionych uwag dotyczy prawa własności. Nikomu nie chcemy zrobić krzywdy, ale zależy nam też na uporządkowaniu miasta, żeby nie było takich osiedli jak Drabinianka, gdzie w sąsiedztwie jednorodzinnych domów powstały wielopiętrowe bloki. Chcemy, żebyście nie mieli poczucia krzywdy, dlatego wszystkie zgłoszone uwagi zostaną dokładnie przeanalizowane. Również tam, gdzie miasto już zainwestowało w infrastrukturę, postaramy się zmienić przeznaczenie terenów. Musimy jednak działać w granicach prawa – wyjaśniał.

Do tej pory do urzędników od mieszkańców wpłynęło już około 600 uwag do projektu studium. Ile z nich zostanie uwzględnionych pokaże czas. Jedno jest pewne, na szybkie wyciszenie emocji w tej sprawie nie ma co liczyć.

ZOBACZ WIDEO:

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24