Były burmistrz Zagórza jest winny, ale... kary nie będzie

Tak zakończyła się dziś ciągnąca się przez 2,5 roku historia, która swój początek miała w ostatnich wyborach samorządowych.

Jacek Z., który wówczas przegrał jednym głosem, polecił podwładnemu, by udostępnić spis wyborców pracownikowi urzędu, by ten sprawdził, czy figuruje na nim podpis osoby przebywającej za granicą. Został za to oskarżony o przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę interesu publicznego oraz interesu prywatnego Bogusława Jaworskiego, jego kontrkandydata.

- Oskarżony nie miał prawa wydać polecenia przejrzenia dokumentacji przez osobę nieuprawnioną - stwierdziła sędzia Aldona Helińska, podkreślając równocześnie, że to Jacek Z., jako burmistrz był zobowiązany do prawidłowego jej zabezpieczenia i przechowywania.

Sędzia uznała, że oskarżony działał na szkodę wszystkich obywateli, ale jest to szkoda abstrakcyjna, odnosząca się do moralności, a nie materialna.

Sąd wziął pod uwagę szereg okoliczności łagodzących, min. to, że Jacek Z. cieszył się nienaganną opinią, że spis został udostępniony pracownikowi urzędu, który wcześniej nad nim pracował, a nie osobie zupełnie przypadkowej, i że nie robił z tego kroku tajemnicy wnosząc protest wyborczy. Jego rozpatrzenie wykazało zresztą, że w spisie wyborców była faktycznie pomyłka.
Z tych względów postępowanie zostało warunkowo umorzone na okres próby 2 lat. Sędzia zasądziła również 2 tys. zł grzywny i pokrycie przez Jacka Z. kosztów procesu. Wyrok jest nieprawomocny.

- W pełni podzielamy stanowisko sądu, co do uznania winy oskarżonego. Co do warunkowego umorzenia - zastanowimy się nad wniesieniem apelacji - mówi prokurator Iwona Czerwonka - Rogoś.

Nad apelacja będą również zastanawiać się oskarżony i jego obrońca Andrzej Podstawki, ale po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia wyroku.