- Jestem przerażony. Właśnie wyjąłem ze skrzynki ulotkę z reklamą szkoły walki nożem. Zapraszają młodych ludzi. Co to za zajęcia? Po co to, komu? - pyta mieszkaniec os. Krakowska Południe, który zaalarmował naszą redakcję. - Tylko patrzeć, jak na osiedlu zaczną wywijać nożami - dodaje zdenerwowany.
Nauka od podstaw szybkości, zręczności, kształcenie refleksu - czytamy na zaproszeniu dla osób w wieku 18 - 48 lat. Autor podaje jeszcze, że zajęcia odbywają się we wtorki i czwartki w ZSO przy ul. Ofiar Katynia. Jest telefon komórkowy i adres strony internetowej. Na zdjęciu widać dwóch mężczyzn. Jeden trzyma w ręku nóż i przykłada go do twarzy drugiego.
Walka wręcz i gumowe noże
Postanowiliśmy sprawdzić czy mieszkańcy mają powód do obaw i czego tak naprawdę uczą w tej szkole. Najpierw zadzwoniliśmy anonimowo.
- Na razie, to wszystko jest pod znakiem zapytania, ponieważ zostałem uznany za osobę niebezpieczną i kuratorium w Rzeszowie zabroniło szkołom wynajmować mi sale gimnastyczne - wyznał szczerze właściciel szkoły. - Jeszcze się nie zdecydowałem, co dalej - mówił, ale zaprosił nas na spotkanie we wtorek do szkoły na Baranówce.
W rozmowie sugerował, że jego intencją jest uczenie, jak bronić się w razie ataku na ulicy, ale nie ukrywał, że zadawanie ciosów także jest częścią szkolenia.
- Zaczynamy naukę walki z bliskiej odległości, gdy ma się przeciwnika przed sobą. Od razu trenujemy uderzenia. Non stop, dwie godziny. W rękawicach. Najpierw trzeba się przyzwyczaić do tego, że coś lata koło głowy. Nie można tak od razu wziąć treningowego, gumowego noża do rąk - tłumaczy. - Uczę przede wszystkim opanowania i odpowiedniej postawy, która umożliwi uniki.
Intencje miał dobre, ale przesadził
- Mężczyzna zgłosił się do dyrektorki szkoły na początku roku. Chciał wynająć salę na zajęcia samoobrony. Pokazywał uprawnienia instruktorskie. Intencje miał jak najbardziej dobre, a że wynajmujemy pomieszczenia np. na tańce, czy naukę sztuk walk Wschodu, po rozmowie, dyrektorka zgodziła się na wynajem - mówi Zbigniew Bury, szef rzeszowskiego wydziału edukacji. - Zapewne chciał przyciągnąć więcej osób na zajęcia. Co mu jednak strzeliło do głowy, że w ten sposób? Ewidentnie nie przemyślał reklamy. Ona sugeruje walkę nie samoobronę!
Dyrektorka ZSO wezwała go na rozmowę i natychmiast wypowiedziała umowę.
- Słusznie. Podoba mi się ta zdecydowana postawa. Reklama wyraźnie brzmi: szkoła walki nożem, a nóż kojarzy się z bronią. Nie możemy dopuścić, by coś takiego miało u nas miejsce. Nie pod takim szyldem - mówi.
Dodaje, że instruktor ma zamieścić na swojej stronie internetowej informację, że ZSO nie ma nic wspólnego z jego szkołą.
- Jeśli tego nie zrobi, sprawa zakończy się w sądzie. Tu chodzi o naruszenie dobrego imienia szkoły - podkreśla Zbigniew Bury. - Z tego, co wiem, mężczyzna nie widzi niczego złego w postępowaniu, był zdziwiony reakcją.
Zgody na "szkołę walki nożem" nie daje też Antoni Wydro, wicekurator oświaty.
- Bez przesady. Rozumiem, że instruktor potrzebował dobrej reklamy, aby zachęcić do siebie młodzież i zarobić, ale przedobrzył. Zajęcia samoobrony - w porządku, ale nie szkoła walki nożem, bo to sugeruje inne lekcje. Uczenie władania nożem w szkole byłoby karygodne.
Szkoła walki nożem "zniknęła"
Chcieliśmy poprosić o oficjalny komentarz właściciela szkoły. Zadzwoniliśmy na numer z ulotki, tym razem przedstawiając się, że dzwonimy z redakcji Nowin.
- To pomyłka - usłyszeliśmy w słuchawce.
Później nikt już nie odbierał telefonu. Z internetu zniknęła też oficjalna strona szkoły z ulotki. Jeszcze w piątek były na niej m.in. filmiki pokazujące treningi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?