Comarch Cracovia - Ciarko PBS Bank Sanok 1:4 ( 0:0, 1:1, 0:3)
Stan play-off (do 4 wygranych): 1-1.
Bramki: 1:0 Wajda 30 (asysty: Drzewiecki i Guzik), 1:1 Brown 37 w przewadze (Roberts), 1:2 Cameron 48 (Brown), 1:3 Cichy 53 w osłabieniu, 1:4 Danton 60 w osłabieniu.
Comarch Cracovia: Radziszewski - Rompkowski, Turon; Wajda, Kruczek; Noworyta, Novajovsky; Dąbkowski, Dutka - Svitana, Dziubiński, Sinagl; Drzewiecki, Kucewicz, Guzik; Urbanowicz, Słaboń, Kapica; Domogała, Wróbel, Bożko. Trener Rudolf Rohacek.
Ciarko PBS Bank: Missiaen - Tarasiuk, Sproule; Roberts, Vidgren; Rąpała, Tuominen; Demkowicz, Olearczyk - Sliwinski, Brown, Cameron; Danton, Cichy, Szczechura; Kostecki, Kartoszkin, Strzyżowski; Biały, Ćwikła, Bielec. Trener Kari Rauhanen.
Sędziowali: Meszyński (Warszawa) i Radzik (Krynica). Kary: 35 minut - 43 minuty.
Poniedziałkowy mecz sanoczanie w głównej mierze przegrali przez kary. Wczorajsze spotkanie pod tym względem nie zaczęło się inaczej. W pierwszych dziesięciu minutach dwukrotnie na ławce kar wylądował Marek Strzyżowski, ale krakowianie tym razem nie znaleźli sposobu na Jasona Missiaena.
Miejscowi najbliżej wyjścia na prowadzenie byli w 16. minucie, kiedy grali... w osłabieniu. Po przejęciu krążka sam na sam z sanockim bramkarzem wyjechał Petr Sinagl, ale ten pojedynek przegrał. Goście nie pozostawali rywalom dłużni i starali się groźnie odgryzać. Na Rafała Radziszew- skiego sposobu jednak nie znaleźli.
Na początku II tercji doszło do bokserskiego pojedynku Joniego Tuominenena z Maciejem Urbanowiczem; obaj wylądowali na ławce kar. To mogło zwiastować wielkie emocje w tej odsłonie. Długo lepsze wrażenie sprawali przyjezdni, ale w dosyć niespodziewanym momencie na prowadzenie wyszli miejscowi.
W 37. minucie sanoczanie zdołali odpowiedzieć, a pięknym strzałem wyrównał Jared Brown. Goście mogli pójść za ciosem, ale zabrakło trochę szczęścia. W 48. minucie świetną akcję rozegrali Brown i Bryan Cameron, i ten drugi wyprowadził swój zespół na zasłużone prowadzenie.
Comarch Cracovia dążyła do wyrównania, ale w momencie, gdy grała w przewadze, popełniła fatalny błąd; sam na sam z Radziszewskim znalazł się Michael Cichy i nie zmarnował szansy. Sanoczanie jeszcze dwukrotnie grali w osłabieniu, ale bardzo mądrze się bronili, a do tego strzałem do pustej bramki losy meczu rozstrzygnął Mike Danton.
W drugim meczu półfinałowym GKS Tychy ponownie pokonał TatrySki Podhale Nowy Targ (7:1) i w rywalizacji prowadzi 2-0.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?