- Prace zajmą nam jeszcze bardzo dużo czasu - mówi Piotr Kiełtyka z Prywatnego Muzeum Podkarpackich Pól Bitewnych w Krośnie. - Ale prawdopodobnie jeszcze w tym miesiącu uda nam się przygotować wstępną ekspozycję dla zwiedzających. Wiemy, że wiele osób czeka, by zobaczyć nasze znalezisko. Na świecie jest tylko kilka stukasów, które przetrwały w całości lub częściach, jak nasz.
Wydobyty spod ziemi w miejscu katastrofy wrak nie składa się z kilku elementów. To setki fragmentów maszyny, która nurkując z wysokości 3 tys. metrów wbiła się w pole z ogromną siłą i stanęła w płomieniach, stając się na ponad 70 lat „trumną” dla pilotującego ją młodego Rumuna, jednego z tych, którzy w lutym 1944 roku przechodzili szkolenie na lotnisku w Krościenku Wyżnym.
Część szczątków maszyny już została poddana konserwacji. Każdy element musi być zidentyfikowany i przypisany do poszczególnych elementów płatowca. Miłośnicy militariów z Prywatnego Muzeum Podkarpackich Pól Bitewnych i Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego Galicja w żmudnej pracy posługują się ikonografią zdjęciową z tego okresu i fachowymi opracowaniami dotyczącymi tej właśnie wersji „stukasa” - Dora 3.
- Ten typ samolotu jest jednak dość nietypowy. W skrzydłach powinny być działka kalibru 20 mm. A mamy do czynienia z kal. 7,92. Wynikało to z tego, że był to bombowiec typowo szkoleniowy. Dlatego zamontowano działka starsze, zużywające tańszą amunicję. To nie przeszkadzało pilotowi w nauce naprowadzania bombowca na cel - tłumaczy Piotr Kiełtyka.
Czasochłonność w oczyszczaniu poszczególnych elementów wiąże się nie tylko z faktem, że były one oblepione ziemią. W grę wchodzi jeszcze mieszanka substancji chemicznych, olejów, wysokooktanowego paliwa. Trzeba je myć wodą o wysokiej temperaturze, pod dużym ciśnieniem, stosować odpowiednie środki czyszczące.
Kiedy pasjonaci historii lotnictwa i archeolodzy rozpoczynali operację wydobycia wraku, nie wiedzieli, na co natrafią, nie mieli też pojęcia w jakim stanie zachowały się szczątki, które pod ziemią leżały od momentu katastrofy.
- Dziś mogę powiedzieć, że przeżyliśmy kilka zaskoczeń - opowiada Kiełtyka - Zdumiewające jest to, że w świetnym stanie zachował się spadochron ratunkowy. Jest już po konserwacji, czasza została rozłożona, przewietrzona. Tkanina jest jędrna, linki mocne. Stanowił wypełnienie fotela pilota. Gdy samolot zarył pionowo w ziemię, spadochron został „wprasowany” w kubełkowe siedzenie i w ten sposób przetrwał.
Unikatowe znalezisko to także apteczka z kompletnym wyposażeniem i zestawem lekarskim, z 1943 roku. - To jedyny egzemplarz na świecie - zaznacza Kiełtyka. - Będzie jednym z pierwszych eksponatów, które pokażemy.
Poszczególne części wraku będą stopniowo trafiać do muzeum przy ul. Czajkowskiego w Krośnie. Całość będzie gotowa do pokazania najwcześniej za 1,5 roku. Ekspozycja zostanie urządzona w dawnym schronie przeciwlotniczym, zbudowanym przez Niemców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Hakiel złożył ukochanej arabską przysięgę miłości! Poznali się 6 miesięcy temu...
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"