Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co kryło się we wraku niemieckiego bombowca wykopanego pod Krosnem?

Ewa Gorczyca
Trójkątna chusta do podwiązywania złamanych kończyn to część wyposażenia apeteczki „stukasa”
Trójkątna chusta do podwiązywania złamanych kończyn to część wyposażenia apeteczki „stukasa” Tomasz Jefimow
Trwają prace przy oczyszczaniu i przygotowaniu do ekspozycji szczątków JU 87 Stuka, który rozbił się pod Krosnem 71 lat temu. Wykopali go pasjonaci historii lotnictwa.

- Prace zajmą nam jeszcze bardzo dużo czasu - mówi Piotr Kiełtyka z Prywatnego Muzeum Podkarpackich Pól Bitewnych w Krośnie. - Ale prawdopodobnie jeszcze w tym miesiącu uda nam się przygotować wstępną ekspozycję dla zwiedzających. Wiemy, że wiele osób czeka, by zobaczyć nasze znalezisko. Na świecie jest tylko kilka stukasów, które przetrwały w całości lub częściach, jak nasz.

Wydobyty spod ziemi w miejscu katastrofy wrak nie składa się z kilku elementów. To setki fragmentów maszyny, która nurkując z wysokości 3 tys. metrów wbiła się w pole z ogromną siłą i stanęła w płomieniach, stając się na ponad 70 lat „trumną” dla pilotującego ją młodego Rumuna, jednego z tych, którzy w lutym 1944 roku przechodzili szkolenie na lotnisku w Krościenku Wyżnym.

Część szczątków maszyny już została poddana konserwacji. Każdy element musi być zidentyfikowany i przypisany do poszczególnych elementów płatowca. Miłośnicy militariów z Prywatnego Muzeum Podkarpackich Pól Bitewnych i Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego Galicja w żmudnej pracy posługują się ikonografią zdjęciową z tego okresu i fachowymi opracowaniami dotyczącymi tej właśnie wersji „stukasa” - Dora 3.

- Ten typ samolotu jest jednak dość nietypowy. W skrzydłach powinny być działka kalibru 20 mm. A mamy do czynienia z kal. 7,92. Wynikało to z tego, że był to bombowiec typowo szkoleniowy. Dlatego zamontowano działka starsze, zużywające tańszą amunicję. To nie przeszkadzało pilotowi w nauce naprowadzania bombowca na cel - tłumaczy Piotr Kiełtyka.

Czasochłonność w oczyszczaniu poszczególnych elementów wiąże się nie tylko z faktem, że były one oblepione ziemią. W grę wchodzi jeszcze mieszanka substancji chemicznych, olejów, wysokooktanowego paliwa. Trzeba je myć wodą o wysokiej temperaturze, pod dużym ciśnieniem, stosować odpowiednie środki czyszczące.

Kiedy pasjonaci historii lotnictwa i archeolodzy rozpoczynali operację wydobycia wraku, nie wiedzieli, na co natrafią, nie mieli też pojęcia w jakim stanie zachowały się szczątki, które pod ziemią leżały od momentu katastrofy.

- Dziś mogę powiedzieć, że przeżyliśmy kilka zaskoczeń - opowiada Kiełtyka - Zdumiewające jest to, że w świetnym stanie zachował się spadochron ratunkowy. Jest już po konserwacji, czasza została rozłożona, przewietrzona. Tkanina jest jędrna, linki mocne. Stanowił wypełnienie fotela pilota. Gdy samolot zarył pionowo w ziemię, spadochron został „wprasowany” w kubełkowe siedzenie i w ten sposób przetrwał.

Unikatowe znalezisko to także apteczka z kompletnym wyposażeniem i zestawem lekarskim, z 1943 roku. - To jedyny egzemplarz na świecie - zaznacza Kiełtyka. - Będzie jednym z pierwszych eksponatów, które pokażemy.

Poszczególne części wraku będą stopniowo trafiać do muzeum przy ul. Czajkowskiego w Krośnie. Całość będzie gotowa do pokazania najwcześniej za 1,5 roku. Ekspozycja zostanie urządzona w dawnym schronie przeciwlotniczym, zbudowanym przez Niemców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24