Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co ustalili eksperci w sprawie wypadku samolotu pod Krosnem

Ewa Gorczyca
Pilot zdecydował się na lot w trudnych warunkach atmosferycznych. Maszyna w trakcie wykonywania zakrętu wpadła w korkociąg i z dużą siłą uderzyła o ziemię.
Pilot zdecydował się na lot w trudnych warunkach atmosferycznych. Maszyna w trakcie wykonywania zakrętu wpadła w korkociąg i z dużą siłą uderzyła o ziemię. Tomasz Jefimow
4 września ubiegłego roku w tragicznym wypadku samolotu zginęli jaślanin Leszek P. i krośnianin Artur K. Jest już raport końcowy Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.

Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych zakończyła trwające 4,5 miesiąca postępowanie wyjaśniające okoliczności tragicznego zdarzenia, do którego doszło we Wrocance koło Krosna, w czasie treningowego lotu Vansa RV-6A.

Właścicielem samolotu był znany jasielski przedsiębiorca, szef miejscowego stowarzyszenia lotniczego. 4 września po południu Leszek P. przyjechał na krośnieńskie lotnisko, gdzie odbywał się piknik. Poszedł na wieżę. Rozmawiał z instruktorem, powiedział, że chce wykonać kilka lotów a potem udał się do hangaru przygotować samolot.

Z ustaleń jakie poczyniła PKBWL wynika, że warunki atmosferyczne tego dnia nie sprzyjały lataniu. Wiejący ze sporą prędkością południowy wiatr wywoływał duże turbulencje.

- W związku z taką pogodą kilku pilotów samolotów ultralekkich zrezygnowało z wykonania lotów - relacjonuje Jacek Bogatko, ekspert PKBWL, który nadzorował badanie zdarzenia.

Właściciel Vansa zdecydował się na start. Zabrał do kabiny pasażera, Artura K., jednego z organizatorów pikniku. Polecieli w kierunku Wrocanki.

Byli około pięć kilometrów od lotniska, na wysokości około dwustu metrów, gdy samolot wykonał gwałtowny zakręt w lewo i mocno się przechylił.

Według komisji - maszyna wleciała w rotor (czyli obszar silnych zawirowań powietrza). Przy mocnym południowym wietrze - jak twierdzą miejscowi piloci - w rejonie Krosna często występuje zjawisko fali, któremu towarzyszy powstawianie rotorów i znacznych turbulencji przy ziemi.

Maszyna została przeciągnięta - czyli utraciła siłę nośną i sterowność. Samolot wpadł w korkociąg, uderzył w ziemię pod dużym kątem i przełamał się na trzy części.

- W momencie zderzenia rozerwane zostały zbiorniki paliwa, które były prawie pełne - opisuje Jacek Bogatko. - Rozpylone paliwo wylało się na gorący silnik i doszło do pożaru. Samolot uległ całkowitemu zniszczeniu. Pilot i podróżny ponieśli śmierć na miejscu, w momencie zdarzenia jeszcze zanim maszyna zaczęła się palić.

Jak ustaliła komisja - samolot był sprawny. Badano pęknięcie elementu w układzie sterowania, ale ekspertyza wykazała, że uszkodzenie powstało w trakcie zderzenia z ziemią.

Właściciel Vansa miał wymagane uprawnienia a na samolotach wylatał 250 godzin. Miał też doświadczenie szybowcowe.

Jednak Vans RV-6A jest maszyną wymagającą, w pilotażu prawie tak trudną jak samoloty akrobacyjne. Zdaniem eksperta pilot miał ograniczoną wiedzę o możliwościach i zachowaniu się swojego samolotu w sytuacjach awaryjnych. Preferował spokojne latanie, nie ćwiczył przeciągnięcia i wyprowadzania z korkociągu a w ostatnim czasie nie latał zbyt aktywnie.

Raport PKBWL nie rozstrzyga kwestii odpowiedzialności za wypadek. Śledztwo w tej sprawie prowadzi krośnieńska prokuratura.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24