Crampus znowu zamknięty

Pierwsi pacjenci przyszli na zabiegi przed 7 rano. Pracownica Crampusa odesłała ich do domów twierdząc, że "nie ma sensu czekać, bo zabiegów dziś na pewno nie będzie".
- Mam opłaconą serię zabiegów. Skoro nie mogę z nich skorzystać tutaj, chciałabym wybrać skierowanie i przenieść się do innej przychodni. Tymczasem do przychodni nie można wejść. Nie ma też nikogo, kto wydałby mi skierowanie - opowiada zbulwersowana pacjentka Crampusa, która przed 7 przyszła na zabiegi.
Godzinę później w Crampusie nie było już nikogo z personelu, a na wizyty przyjeżdżali kolejni pacjenci. Nikt nie uprzedził ich, że przychodnia będzie zamknięta. Na drzwiach wywieszono tylko informację "nieczynne do odwołania".
- Byłam umówiona na 8.15 . Aby zdążyć na czas, musiałam wstać wcześnie rano i jechać dwoma autobusami. A tu zamknięte i nikt nie podaje żadnego powodu ani terminu ponownego otwarcia - mówiła zdenerwowana kobieta.
właścicielka Crampusa jest nieuchwytna zarówno dla pacjentów jak i dziennikarzy. Skontaktowała się natomiast z podkarpackim oddziałem Narodowego Funduszu Zdrowia. Poinformowała, że przychodnia jesz zamknięta z powodu awarii prądu. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, placówkę zamknięto z powodu zaległości finansowych szefowej Crampusa wobec właściciela budynku, w którym mieści się przychodnia.
Taka sama sytuacja zdarzyła się w styczniu br. Szefowa Crampus nagle zamknęła przychodnię tłumacząc się awarią zasilania. Tymczasem okazało się, że przez kilka miesięcy nie płaciła właścicielowi budynku, więc ten odciął zasilanie.