Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Listkiewicz: Podziwiałem koszykarzy Resovii, a Tadeusz Nalepa był moim idolem [ROZMOWA]

Tomasz Ryzner
Tomasz Ryzner
Michał Listkiewicz zasłuchiwał się w młodości w muzyce Tadeusza Nalepy. Z prawej Tomasz Listkiewicz, syn bohatera rozmowy, także sędzia piłkarski
Michał Listkiewicz zasłuchiwał się w młodości w muzyce Tadeusza Nalepy. Z prawej Tomasz Listkiewicz, syn bohatera rozmowy, także sędzia piłkarski podkarpackizpn.pl
Kazimierz Górski często mi powtarzał, że na Podkarpaciu mieszkają bardzo fajni ludzie - mówi Michał Listkiewicz, były sędzia piłkarski i prezes PZPN-u, który gościł niedawno w Rzeszowie jako świeżo upieczony szef Komisji Międzynarodowej w PZPN-ie

W maju skończył pan 70 lat. Najlepsze życzenia, zdrowia przede wszystkim. Przy okazji spytam, czy ucieszyła pana ustawa o darmowych lekach dla pacjentów 65 plus?
Nie zażywam żadnych lekarstw. Może poza jednym, białym płynem. Potrafi dużo uleczyć, ale stosuję go z umiarem (śmiech).

Nie lubi pan rozmów o chorobach?
To raczej pasja kobiet. Moja żona też jest dobra na tym polu, a gdy się spotka z koleżanką, to czasem czuję się w domu, jakbym był w poczekalni przychodni. A dodam, że żona jest blisko dwadzieścia lat młodsza.

Jest pan w formie?
Nie narzekam. Ale co tam moje zdrowie. Andrzej Strejlau ma ponad osiemdziesiąt lat, a wszędzie go pełno. Wracaliśmy kiedyś o północy z jakiegoś programu w telewizji. Byłem zmęczony, chciałem zamówić taksówkę, ale nic z tego. Andrzej uparł się na metro, a do stacji był dobry kilometr.

Książka „Listek” ma trzeci dodruk. Jak pan to tłumaczy?
Może to okładka intryguje czytelników. Zastanawiają się, co to za świrus na tym zdjęciu (śmiech). Poważnie mówiąc, za spisanie wspomnień zabrali się dobrzy dziennikarze. Nie zawsze było u mnie różowo, trochę w życiu przeżyłem. Nie zmienia to faktu, że jestem zaskoczony sprzedażą. Przegoniłem tak znane postaci Romka Koseckiego czy Andrzeja Gołotę.

Zanim pan trafił do sędziowania, uprawiał piłkę nożną, koszykówkę, piłkę nożną. Do której dyscypliny miał pan talent?
Do żadnej. No, może w piłce ręcznej najlepiej dawałem sobie radę. Próbowałem różnych rzeczy. Nawet boksu. Potrenowałem trochę, przyszła pierwsza walka, dostałem porządne lanie i dałem sobie spokój. Lubię sporty kontaktowe, dlatego pewnie mniej mi podchodzi siatkówka.

Lubi pan Podkarpacie?
Bardzo. Uważam się trochę za wychowanka Kazimierza Górskiego, który zwykł mawiać: „Panie Misiu, jedźmy na Podkarpacie. Spotkamy tam fajnych ludzi”. Po przyjeździe do Rzeszowa złożyliśmy z prezesem Mieczysławem Golbą i moim synem Tomkiem kwiaty pod pomnikiem znakomitego trenera. Jeśli się nie mylę, pan Kazimierz ma pomnik tylko w Rzeszowie i w Warszawie, pod Stadionem Narodowym.

Z czym jeszcze kojarzy pan Rzeszów?
Sport i muzyka. Jakiś czas działałem w koszykówce, w Polonii Warszawa, i doskonale pamiętam Resovię z lat 70-tych. Miała Myrdę, Niemca i wielu innych, świetnych zawodników. W Rzeszowie wygrywało się rzadko i z trudem.

A muzyka?
Grupa Breakout, Tadeusz Nalepa to byli moi idole. Wychowałem się na tej muzyce, uwielbiałem ją i nie mogłem nie zajrzeć na ulicę 3-go Maja pod pomnik pana Tadeusza. Wróciło wiele miłych wspomnień z młodych lat.

Węgierski jest językiem niepodobnym do żadnego innego, a pan studiował hungarystykę. Po latach nie wywietrzał z pamięci?
Nie, bo częściej lub rzadziej, ale go używam. Czytam książki, oglądam filmy, potrafię rozmawiać w tym języku. To się czasem przydaje. Tak jak angielski, niemiecki. Co nieco umiem też po włosku.

Czyli gdy w radiowym koncercie życzeń po raz milionowy leci „Dziewczyna o perłowych włosach”, to pan wie, o czym śpiewa wokalista zespołu Omega?
Pewnie, że wiem. O dziewczynie o perłowych włosach (śmiech).

Podczas wojskowej służby wstąpił do PZPR. Jaki był powód?
A bo ja wiem. Wszyscy dookoła się zapisywali, więc i ja złożyłem podpis. Nie wiem, może myślałem, że mi będzie łatwiej odsłużyć to wojsko. Długo w tej partii nie pobyłem.

Kiedy pan się wypisał?
Nie pamiętam dokładnie, ale wtedy, gdy z pracy zwolniono Stefana Bratkowskiego (znany dziennikarz, publicysta, pisarz – red.). Trzeba pamiętać, że legitymację PZPR-u miały dwa, albo trzy miliony ludzi. W idee socjalizmu wierzyło góra dziesięć procent.

Wypada wspomnieć o naszej kopanej. Dlaczego w Kiszyniowie przegraliśmy wygrany mecz z Mołdawią?
Dzień po meczu rozmawiałem z Pawłem Cebanu, legendą mołdawskiej piłki. Powiedział, że Mołdawia jest słaba, po pierwszej połowie powinna przegrywać wyżej. Ale wspomniał też, że w przerwie meczu wpadł do szatni swego zespołu i przemówił mniej więcej tak „To, że nie umiecie dobrze grać w piłkę, to wiem. Ale cały stadion was ogląda, naród w telewizji. Nie róbcie wstydu. Nie oczekuję, że pokażecie dobrą grę, ale walczcie”. Piłkarze się wkurzyli, nie weszli na wysoki poziom, ale powalczyli i, niestety, na nas to wystarczyło.

Klaksvik z Wysp Owczych wyeliminował w pucharach Ferencvaros Budapeszt. Przed reprezentacją mecz z Wyspiarzami. Mamy się bać?
Bądźmy poważni, nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie wygrali. Z drugiej strony ten Klaksvik okazał się wcale niezły. Potem postraszył jeszcze szwedzkie Molde.

Wróćmy jeszcze do zdrowia, a raczej do pogody ducha. Skąd pan jej tyle czerpie?
Taki jestem. Dla mnie szklanka zawsze jest do połowy pełna. Nie szukam złych emocji, puszczam w niepamięć wiele rzeczy. Nie jestem naiwny, znam życie także od złej strony, ale generalnie lubię ludzi i mam do nich szczęście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24