Prowadzący pomeczową konferencję poprosił Marka Zuba o, jak się wyraził, interpretację thrillera. Trener przystał na literacko-filmową narrację
- W tym thrillerze byliśmy istotną postacią – mówił coach biało-niebieskich. – Główny bohater thrillera w końcu stał bohaterem tragicznym. Jestem przekonany, że pokazaliśmy dobry futbol, który nie zasługuje na to, aby pałętać się w dole stawki. Jednak tabelę kształtują wyniki i zdobyte punkty.
Szkoleniowiec stalowców podkreślił, że w kolejnym meczu, w momencie, gdy drużyna starała się o finał z happy endem, koniec okazał się tragiczny.
- Sytuacja, gdy traci się gola w ostatniej sytuacji na pewno każdego z nas boli. Nie zapominamy jednak, że tydzień temu też rozstrzygnęliśmy mecz w ostatnich sekundach – wspominał trener rzeszowian.
Na początku sezonu był problem w postaci strat goli na początku meczu. Musiałem odpowiadać na pytania, dlaczego tak się dzieje. Teraz straciliśmy w chwili, gdy nie było już szans na odrobienie straty. Cóż, literatura sensacyjna, trochę horror, ale wydaje mi się, że byliśmy pozytywnym bohaterem tej książki
podsumował Marek Zub.
Goncalo Feio, trener Motoru, podkreślał, że jego zespół zwracał szczególną uwagę na to, aby uniemożliwić Stali wyjście z groźnymi kontrami.
- Udawało nam się unikać takich sytuacji, a potem zdarzyło się to, co nie ma prawa się zdarzyć. Brakło konsekwencji, koncentracji. Inna rzecz, że Stal pokazała dobre operowanie piłką, dużą jakość indywidualną. Nie było to zaskoczeniem, ale zdarzały się akcje, że tu nam brakło metra, tam dwóch, aby zatrzymać rywali – opisywał portugalski szkoleniowiec.
W piłce błędy powodują konsekwencje. Stal pierwszy raz nam zagroziła, zdobyła gola, co dało jej duży impuls, także wolicjonalny. Ciekaw jest jestem, czy to nie był mecz, w którym stal przebiegła największy dystans w tym sezonie
zastanawiał się coach lublinian.
- W drugiej połowie mecz był taki, jakiego sobie nie życzyłem – zaznaczał Portugalczyk. – Było dużo faz przejściowych. Brało się to z tego, że Stal zostawiła paru zawodników nawet wtedy, gdy broniła nisko. Mimo to wyszliśmy na dwa jeden. Potem znów, okazało się, że być obok kogoś a bronić, to są dwie różne rzeczy. Wiedzieliśmy, że Danielewicz potrafi uderzyć z dystansu, ale nie powstrzymaliśmy tej sytuacji.
Skomplikowaliśmy sobie sytuację, a na koniec najłatwiej byłoby mówić o szczęściu i tak dalej. W życiu i w piłce trzeba je mieć, tylko ono stanowi mały procent wszystkiego. Na szczęście trzeba zapracować, a my w ostatnich fragmentach gry mieliśmy mnóstwo stałych fragmentów gry. Kotłowało się cały czas pod bramką i akurat tak się złożyło, że gol padł w ostatniej akcji. Ale mógł wcześniej, jak również mógł w ogóle nie paść.
stwierdził trener gospodarzy
Na koniec Goncalo Feio pogratulował swojej drużynie, a także zespołowi z Rzeszowa. – To był chyba najlepszy mecz Stali w tym sezonie – ocenił trener zwycięzców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?