Czad zabija! Zadbaj o swoją rodzinę [WIDEO]

Wczoraj z mieszkania w bloku przy ul. Bajana w Mielcu do szpitala zabrane zostały 4 osoby z dwójką dzieci. Przytomne, ale z objawami zatrucia czadem. Dzień wcześniej 62-letni mężczyzna z domu jednorodzinnego w Trzebownisku, a także 6 osób, w tym 4 dzieci z mieszkania w kamienicy Rynku w Leżajsku. Podczas długiego weekendu 15 osób z Rzeszowa, Przemyśla, Tarnobrzega, Leżajska, Jarosławia i Przeworska podtrutych czadem odwiezionych zostało do szpitali. Statystyki są więc zatrważające. Od września strażacy interweniowali już 41 razy! Czadem podtruło się 49 osób.

- Na szczęście nie było ofiar śmiertelnych - mówi mł. bryg. Marcin Betleja, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Rzeszowie. - W ubiegłym roku podtruć było 144. Niestety, trzy osoby zmarły.

Rzecznik mówi, że główną przyczyną zatruć są niesprawne przewody kominowe, wentylacyjne, spalinowe. Na naszą niekorzyść często działają zbyt szczelne nowe drzwi i okna. Bywa, że powstaje tzw. ciąg wsteczny polegający na tym, że dym zamiast wydostawać się przewodem kominowym na zewnątrz, cofa się z powrotem do pomieszczenia. Prawdziwą zmorą są jednak pozatykane papierami i szmatami kratki wentylacyjne, głównie w łazienkach. - Bardzo często to obserwujemy - mówi. - Ludzie w ten sposób zapewne chronią się przed chłodnym powietrzem wiejącym po plecach podczas ciepłej kąpieli. Lepiej jednak niech w łazience będzie chłodniej, ale abyśmy wyszli z tej kąpieli żywi i zdrowi.

Mówi, że czad jest niezwykle groźnym, toksycznym gazem, którego nie da się wykryć naszymi zmysłami, gdyż jest bezbarwny, bezwonny i bez smaku. Objawy zatrucia to ból głowy, zmęczenie, duszności, trudności z oddychaniem, senność, nudności, utrata przytomności. Jeśli nikt nie przyjdzie w porę z pomocą, człowiek umiera. Ustrzec nas może malutkie urządzenie na baterie - czujnik czadu. Montuje się je na ścianie zgodnie z instrukcją, w pomieszczeniach, gdzie są piecyki gazowe i w sąsiadujących, gdzie najczęściej przebywamy. - Czujnik wykrywa już najmniejsze stężenie i ostrzega o zagrożeniu bardzo głośnym, wyjącym dźwiękiem, dając czas na wyjście z domu. Nie ma mowy, żeby ten sygnał nie obudził nas w nocy.

Marcin Betleja podpowiada, by przed zakupem koniecznie upewnić się, że urządzenie spełnia wymagania Polskiej Normy (film na nowiny24.pl).

Rzeszowska Spółdzielnia Mieszkaniowa to inicjator likwidacji piecyków gazowych w blokach, a w zamian tego doprowadzenia do mieszkań ciepłej wody z sieci miejskiej. Prace rozpoczęły się w 2009 r. Całość finansowana jest z funduszu remontowego. Początki nie były łatwe, bo ludzie nie rozumieli, że nie da się usprawnić kanałów wentylacyjnych, bali się „demolki” w kuchni i łazienkach, konieczności robienia remontu po demontażu gabarytowych piecyków. - Teraz wręcz proszą o przyspieszenie prac, by czuć się bezpiecznie, ale też, by było im wygodniej - mówi Stanisław Ruszała, wiceprezes RSM. - Odkręca się kurek, leci cieplutka woda. Nie trzeba czekać, aż piecyk ją ogrzeje.

Do 2015 r. spółdzielnia pozbyła się piecyków już z 3962 mieszkań na osiedlach: Baranówka, Śródmieście, Tysiąclecia i Kmity. Na Baranówce 2 lata temu zakończyła już prace. Objęły 1190 mieszkań. - Pozostało nam jeszcze 5921 mieszkań w innych częściach miasta. Chcemy je zakończyć do 2020 r., a w ten sposób definitywnie pozbyć się przykrych incydentów związanych z zatruciami czadem, które niestety zdarzały się w ubiegłych latach.

Minister spraw wewnętrznych i administracji zainicjował właśnie kampanię społeczną „Czad i ogień - obudź czujność”.