Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czterokrotna mistrzyni świata Strongwoman Aneta Florczyk: po buzi lać się nie będę

Miłosz Bieniaszewski
Aneta Florczyk Rzeszów odwiedziła przy okazji otwarcia "Perfect Body Center"
Aneta Florczyk Rzeszów odwiedziła przy okazji otwarcia "Perfect Body Center" archiwum Millenium Hall
Rozmowa z ANETĄ FLORCZYK, czterokrotną mistrzynią świata Strongwoman, która odwiedziła Rzeszów przy okazji otwarcia "Perfect Body Center".

- Często bierze pani udział w tego typu eventach?
- Przynajmniej raz w tygodniu.

- Widać, że na scenie czuje się pani, jak ryba w wodzie...
- Robiąc coś przez kilka lat można nabrać wprawy, pozbyć się tremy i dobrze czuć się na scenie. Tak jest w moim przypadku.

- Może wpływ na to miał również udział w programach rozrywkowych ("Gwiazdy tańczą na lodzie" i "Fort Boyard", przyp. red.)?
- Pewnie tak. Na scenie muszę się wykazać nie tylko siłą fizyczną, ale również muszę mówić konkretnie, a nie bezcelowo. W każdej dziedzinie próbuję się sprawdzać.

- Jak się zaczęła pani przygoda ze sportem?
- Zupełnie przypadkowo. W momencie kiedy szłam do szkoły średniej lekcje wychowania fizycznego odbywały się w siłowni i mój nauczyciel zrobił nam sprawdzian z wyciskania na ławce. Zauważył we mnie jakiś talent i zgłosił mnie do klubu, który prowadził mój aktualny trener. Na początku była to dla mnie zwykła przygoda i zapełnienie wolnego czasu, a później przerodziło się to w miłość.

- Dlaczego właśnie zawody Strongwoman?
- Zaczynałam od trójboju siłowego, a następnie było podnoszenie ciężarów. Mój trener brał udział w zawodach Strongman, a ja często mu towarzyszyłam i zobaczyłam, że obok rywalizacji jest to również fajna zabawa. Postanowiłam spróbować i okazało się, że moje początkowe wyniki nie są najgorsze, więc postawiłam na to.
- Szybko przyszły sukcesy w tym sporcie, więc można powiedzieć, że jest pani do niego stworzona?
- Trenując wspomniane już dyscypliny miałam dobre podstawy i to mi bardzo pomogło. W większości konkurencji wykorzystuję technikę, której nauczyłam się wcześniej.

- Ile czasu poświęca pani na treningi?
- W okresie przygotowań do zawodów są to dwa treningi dziennie. W zasadzie trzy miesiące są wyjęte z życia, bo wszystko jest podporządkowane temu.

- Zapewne obowiązkowa jest dieta?
- Jest ważna, ale nie tak, jak niektórzy mogą sobie wyobrażać. Ja nie jestem kulturystką i u mnie nie ma znaczenia rzeźba ciała, tylko siła fizyczna. Jem to co lubię, oczywiście w przyzwoitych ilościach. Podstawą jest mięso, które uwielbiam (śmiech).

- Jakie cechy są potrzebne, oprócz, co oczywiste siły fizycznej, aby uprawiać tę dyscyplinę sportu?
- Żeby uprawiać jakąkolwiek dyscyplinę potrzebna jest mocna psychika. Jest to ogromne poświęcenie, dużo wyrzeczeń, więc trzeba kochać to co się robi i poświęcać się temu.

- W przypadku pani dyscypliny ważna jest również umiejętność "wyłączenia się na ból"...
- To przychodzi z czasem i tego trzeba się nauczyć. Przyznaję, że uprawiam typowo męski sport i niektórym do głowy nie przychodzi, jak kobieta może założyć 300 kg na plecy i biegać. Ja jednak lubię wyzwania, nowe przygody i doświadczenia.

- Swego czasu zawody Strongman były bardzo popularne w Polsce. Jak to wygląda obecnie?
- Cały czas są bardzo popularne, a świadczyć może o tym ilość moich wyjazdów.

- Odejście z tej dyscypliny Mariusza Pudzianowskiego, niewątpliwie największej gwiazdy, nie wpłynęło na spadek popularności?
- Jakoś pewnie to się odbiło, bo nie ukrywajmy, Mariusz był wizytówką tej dyscypliny. Wciąż jednak bardzo dużo ludzi się tym interesuje.
- Jak pani reaguje na słowa "Mariusz Pudzianowski w spódnicy"?
- Przyzwyczaiłam się, ale nie lubię tego. Zdaję sobie sprawę, że Mariusz jest pierwszą osobą kojarzoną z tą dyscypliną i pewnie te porównania są nieuniknione.

- Razem z Mariuszem Pudzianowskim pokusiła się pani o żart, w który wiele osób uwierzyło...
- Tych żartów było wiele, ale w tym konkretnym przypadku, 1 kwietnia zrobiliśmy żart w formie artykułu, w którym było napisane, że się pobieramy i będziemy mieli dzidziusia. Bardzo dużo ludzi w to uwierzyło i nawet po kilku latach niektórzy mi go dalej wypominali, a nawet zdarzały się gratulacje (śmiech).

- Nie myśli pani o spróbowaniu swoich sił w sportach walki?
- Kompletnie nie. Uważam, że każdy powinien robić to co lubi, a mnie sporty walki w żaden sposób nie fascynują. Ja po buzi lać się nie będę.

- Pani życie to nie tylko sport, ale również polityka...
- Jest to ciężki temat, ale tak jak już wspominałam lubię wyzwania, a polityka na pewno jest wyzwaniem. Chcę coś zrobić dla mojego miasta (Malbork, przyp. red), a widziałam, że nie wszystko jest realizowane, tak jak powinno.

- Wolnego czasu nie ma pani za wiele, ale jeśli jednak trafia się wolna chwila to jak pani wykorzystuje ten czas?
- Po prostu odpoczywam. W momencie kiedy niemal każda sekunda jest wypełniona pracą, to każdy wolny czas spędzam ze swoim chłopakiem.

- Zjeździła pani kawał świata. Gdzie najchętniej pani by wróciła?
- Jadąc na zawody nigdy nie miałam czasu na zwiedzanie. Znam na pewno wszystkie lotniska na świecie. Będąc jednak w Afryce nie dało się nie zauważyć innej kultury i tam chciałabym właśnie wrócić.

- Jaki to był dla pani rok pod względem sportowym?
- Było małe niepowodzenie, bo chciałam wywalczyć mistrzostwo Polski w podnoszeniu ciężarów, ale się nie udało, bo popełniłam techniczny błąd. W kolejnym roku mam zamiar to poprawić.

- Myśli już czasem pani, co robić po zakończeniu kariery sportowej?
- Tak. W pełni poświęcę się rodzinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24