MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czy przemoc w szkołach narasta?

Beata Terczyńska
Jak radzić sobie z narastającą przemocą w szkołach? Jakie są jej przyczyny? Na te m.in. pytania próbowali odpowiedzieć uczestnicy wielkiej debaty, jaką zorganizowaliśmy w środę w naszej redakcji. Wzięli w niej udział nauczyciele, pedagodzy i dyrektorzy rzeszowskich szkół. Oto niektóre z poruszanych problemów:

Czy przemoc w szkołach narasta?

W dyskusji uczestniczyli:

Grażyna Porada, pedagog z III LO w Rzeszowie,
Aleksander Ciereszyński, nauczyciel fizyki z Zespołu Szkół Samochodowych w Rzeszowie,
Agnieszka Kunicka, polonistka i Katarzyna Kolbusz, katechetka, nauczyciel wychowania do życia w rodzinie z ZS Spożywczych w Rzeszowie,
Alina Ziaja, pedagog z ZS Gospodarczych w Rzeszowie
Barbara Wojtowicz, polonistka, Anna Kawalec, germanistka, Jadwiga Stachowicz, pedagog oraz Jerzy Cypryś, dyrektor II LO w Rzeszowie
Ewelina Kardaś - nauczyciel chemii i Jerzy Motyka - wuefista z Gimnazjum nr 10 w Rzeszowie
Elżbieta Kaplita, pedagog z ZS nr 1 w Rzeszowie
Małgorzata Szobak, pedagog ze Szkoły Podstawowej nr 13 w Rzeszowie i Alina Piróg, emerytowany dyr. Gimnazjum w Rozborzu.

Serdecznie dziękujemy za spostrzeżenia, uwagi i chęć rozmowy.

Ewelina Kardaś
- Gimnazjum to okres, kiedy młodzież jest w najtrudniejszym wieku. Problem pojawia się, kiedy rodzice koncentrują się na pracy, a minimum czasu poświęcają dzieciom. Nam, nauczycielom zdarza się przenosić z domu swoje emocje do klasy, choć staramy się oczywiście hamować. Ale dziecko, którego tatuś wrócił pijany i pół nocy awanturował się, gdy przychodzi do szkoły, to wyładowuje się na pierwszej napotkanej osobie - koledze z ławki czy na nauczycielu. Dlatego bardzo ważne jest rozpoznanie, z jakiego środowiska wywodzą się dzieci. Bo zachowania agresywne często spowodowane są sytuacją panującą w domu. Jestem wychowawcą. Często słyszę, że rodzic nie jest w stanie przyjść do szkoły i porozmawiać synu czy córce, bo pracuje od siódmej do osiemnastej. Dziecko pozostawione jest same sobie. No i niestety.

Oczywiście na początku trzeba się zastanowić, dlaczego dziecko jest takie nadpobudliwe. Trzeba pamiętać, że agresja nie zawsze wynika z tego, że ono jest złe. Po prostu może być chore.

Jerzy Cypryś
Pozostawienie szkoły samej sobie w walce z agresywnymi postawami, bez wsparcia np. mediów, rodziny, Kościoła mija się z celem. W ostatnim czasie zauważamy uwypuklenie wszystkich postaw skrajnych, w tym przemocy wśród uczniów.

Młodzież jest dzieckiem swojej epoki. Jest taka, jakie jest społeczeństwo, politycy. Postaw agresywnych wokół jest bardzo dużo. A szkoły muszą iść pod prąd. Trudną mamy rolę.

Szkoła jest osamotniona w tej walce?

Jerzy Cypryś
- Jest wielu sojuszników. Utworzenie ogólnopolskiej ogromnej akcji mającej na celu walkę ze szkolną przemocą świadczy, że dostrzegamy problem. Dziś on może nie jest jeszcze szokujący, ale jutro może stanowić ogromne zagrożenie. Dobrze, że w porę zaczynamy mówić, reagować, bo w przyszłości możemy zetknąć się z takim zjawiskiem przemocy, przez jaką przechodzi Zachód. Przykład: Jedna ze szkół w Niemczech została zamknięta. Wszyscy nauczyciele złożyli wypowiedzenia, dyrektor rzucił papierami. Dlaczego? Ponieważ bez strażników każdy się boi tam wejść. To przykład skrajny. Ale dziś tam, jutro może być u nas.

Agnieszka Kunicka
- Narzędzia, którymi dysponuje szkoła na walkę z agresorami, nie są wcale przerażające dla młodego człowieka. Uczniowie nie boją się. Czym możemy ich postraszyć tak naprawdę? Autorytet znany nam z dzieciństwa "naszej pani kochanej" już zupełnie padł. Rozbija go każdy, kto tylko może z zewnątrz. Dla ucznia nie jesteśmy jakimś wielkim partnerem do rozmowy. Po zawodówce piekarz pracujący na noce zarobi więcej, niż ja. To w tym momencie jakim ja dla niego jestem wzorem? Co ja osiągnęłam? A prawda jest taka, że młodzież rzeczywistość ocenia bardzo materialnie. Dla nich jesteśmy "formą skamielin". Tak nas, niestety, często postrzegają.

A jedynki, obniżone zachowanie... To nie skutkuje?

Katarzyna Kolbusz
- Są tacy uczniowie, na których nie robi to żadnego wrażenia. U nas w szkole jest system punktowy. Minus dziesięć punktów dostaje się za zachowania agresywne. "A niech sobie pani pisze i minus pięćdziesiąt" - słyszę. Mówię to teraz ładną polszczyzną, ale uczniowie mają o wiele "bogatszy" język. Jeżeli nic się wtedy nie zrobi, nie zareaguje, to będziemy przegrani. Nie można pozostawić sprawy, bo uczeń jeszcze bardziej się rozzłości. Co się sprawdza w moich relacjach z uczniami? Trzeba ustalić bardzo jasne granice. I to, co ogromnie ważne, egzekwować je. Konsekwencja. Jeżeli raz przymknę oko i złagodzę karę, to potem mam problem. A uczniowie testują nauczycieli na wszystkie sposoby. Zwłaszcza w pierwszej klasie. Muszą się popisać, na ile ich stać.

A rodzice chcą współpracować ze szkołą?

Aleksander Ciereszyński
- W szkołach zawodowych to prawdziwy kłopot. Często na wywiadówkach jest taka frekwencja jak i w klasie.

Katarzyna Kolbusz
- Bywa, że wzywam rodzica, bo uczeń jest bardzo wulgarny. Udaje mi się wreszcie z nim spotkać po trzech, czterech telefonach. Na dzień dobry rodzic wchodzi i mówi: co ten mój sk... znowu narozrabiał? To ja już nie mam argumentów żadnych. Jeżeli tak się mówi w domu, to jak dziecko ma mówić w szkole? Inny przykład: pytam ucznia, jak wygląda jego dzień po szkole i słyszę. "Jak jest coś to zjem i wyp... z domu". Kiedy wracasz? "Koło północy". Kiedy się uczysz? Jak rodzice kontrolują twoje wyniki? "A... ich to obchodzi". Takie też mamy przypadki.

Jadwiga Stachowicz
- Rodzina to najważniejsze ogniwo. Jeżeli współpraca z rodzicami jest, efekty też są. Inaczej problemy wychowania przechodzą na szkołę. A nam niewiele wolno. Nawet na badanie w poradni psychologicznej rodzic musi się zgodzić.

Katarzyna Kolbusz
- Są sytuacje, kiedy rodzice walczą o pracę, o każdy grosz. Są już tak bardzo zmęczeni, że brakuje im sił i czasu, żeby zająć się dziećmi. Gdy zapraszamy ich do szkoły, najczęściej też agresywnie reagują. Bo czują się skrzywdzeni przez społeczeństwo, że muszą wiązać koniec z końcem. A jeszcze dochodzą kłopoty z dzieckiem.

Alina Ziaja
- Dlaczego rodziców nie ma w szkole? Może boją się konfrontacji z nauczycielem? Złe słowa o dziecku odbierają jako atak na siebie, że nie spełniają się jako mama, czy tato.

Alina Piróg
- Dlatego przekazując rodzicom informację złą zawsze trzeba mieć w zanadrzu coś dobrego na temat dziecka. Wtedy rodzic otwiera serce.

Jerzy Cypryś
- Czujemy ogromną presję społeczeństwa. Jadę autobusem. Dzieciak rozrabia. Starsza pani komentuje: Co, szkoła cię nie nauczyła, jak się zachować?

Może system szkolnictwa kuleje?

Jerzy Cypryś
- Dlaczego kiedy bandziory napadają, to zakładają maski? Agresja w dużej mierze jest tożsama z anonimowością. A w szkołach mamy system kursowy. Może poza podstawówką. Dzieciak nigdzie nie zdąży się zakorzenić. Wszędzie jest na przystanku. Tu trzy lata, tam trzy lata. W podstawówce "nie fika", bo sześć lat pracuje na swoje nazwisko. W gimnazjum jest już inaczej. Tu zatrzymuje się na trzy lata, a potem idzie dalej.

Nauczyciel z kubłem na głowie? W którym miejscu popełnił błąd?

Agnieszka Kunicka
- Młodzież nie rozumie, na czym polega partnerstwo. Nie można być dla ucznia koleżanką. Jest naturalna bariera, o której powinno się pamiętać. Są klasy, które sprawiają kłopoty konkretnym nauczycielom. Z tymi samymi uczniami inny pedagog sobie radzi. To zależy w dużej mierze od charakteru nauczyciela. To jest podstawa. I nasza broń. To nauczyciel decyduje, czy pozwoli sobie włożyć kubeł na głowę, czy nie.

Alina Ziaja
- Najczęściej ofiarami przemocy ze strony uczniów są dwie grupy nauczycieli. Pierwsza to osoby bardzo agresywne i prowokujące. Druga - nauczyciele z syndromem ofiary, bardzo zachowawcze i bezradne w różnych sytuacjach.
Uważam, że kara to tylko jeden z wielu środków reagowania. Co gorsza, nie najskuteczniejszy. Ale jest to rzecz ostateczna. Trzeba zacząć od zdiagnozowania przyczyny. Dwa lata temu prowadziłam badania w grupie bardzo agresywnych uczniów. Okazało się, że prawie każdy miał zaniżoną własną wartość, miał kompleksy. Możemy więc popatrzeć na agresora nie jako na kogoś strasznego, ale na ofiarę własnych kompleksów. Osobę, która oczekuje na pomoc, a nie tylko na karę.

Aleksander Ciereszyński
- Młodzieży trzeba znaleźć zajęcie. Jak nie ma co robić, to zaczyna szaleć.

Katarzyna Kolbusz
- Młodzi chcą mieć hobby. Oczekują, że im się poświęci czas. Wtedy to doceniają.

Barbara Wojtowicz
- Jestem szkolnym mężem zaufania. Młodzi czasami są strasznie samotni. Przychodzą, żeby się wygadać. Wystarczy ich wysłuchać. A poza tym to nie sztuka lubić grzeczne dziewczynki. Z łobuzem też trzeba pogadać.

Podyskutuj o tym na naszym forum


Czytaj więcej o akcji
SZKOŁA BEZ PRZEMOCY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24