Czy samorządy są przygotowane na przyjęcie imigrantów?

Jeśli zmiany wejdą w życie, państwa członkowskie będą musiały albo przyjąć imigrantów, albo wpłacić pieniądze do budżetu Unii Europejskiej. Komisja Europejska szykuje też tzw. „mechanizm wyrównawczy”.

- Zakłada on, że kraje, które dotychczas broniły się przed przymusowymi kwotami przybyszów spoza UE, będą musiały w najbliższych miesiącach przyjąć ich więcej niż np. Niemcy, Francja czy Włochy, gdzie problem migracyjny jest bardzo duży. Oznacza to, że do końca 2024 roku do Polski może zostać przymusowo wysłanych nie kilka, ale nawet kilkaset tysięcy osób z Afryki, Bliskiego Wschodu i Azji – pisze „Gazeta Polska Codziennie”.

Dodaje, że proces ten może się rozpocząć w najbliższych tygodniach.

– Na razie mówi się o obowiązku przyjęcia 30 tys. migrantów rocznie w sytuacji "normalnej", czyli takiej, jaka była w mijającym roku, gdy napływa kilkaset tysięcy migrantów – mówi w rozmowie z „Do Rzeczy” prof. Zdzisław Krasnodębski, eurodeputowany PiS. - Opcjonalnie możemy zapłacić 20 tys. euro za każdego nieprzyjętego. Łatwo policzyć, jaka to suma dla Polski. Jednak w sytuacji kryzysu relokacji nie będzie można zastąpić opłatą – dodaje.

Zapytaliśmy podkarpackich samorządowców, czy będą w stanie przyjąć imigrantów.

- Nie wyobrażam sobie przyjęcia imigrantów do naszej gminy – odpowiada Andrzej Ożóg, burmistrz Sokołowa Małopolskiego. - Nie ma takich przepisów, które nakazywałyby gminie przyjąć imigrantów. Nic o tym nie mówi ustawa o samorządzie gminnym. Najpierw należałoby zmienić przepisy. Zresztą w naszej gminie nie ma miejsc gdzie można by było zakwaterować takie osoby, a na budowaniu jakichś baraków nie ma pieniędzy, ponieważ są ważniejsze potrzeby.

Na brak możliwości lokalowych zwracają też uwagę wójt gminy Czudec i burmistrz Dynowa. Zdaniem tego pierwszego należałoby wybudować jakiś nowy obiekt.

- Pytanie tylko, kto by to sfinansował? Zresztą zaraz pojawiłyby się protesty mieszkańców, którzy płacą w gminie podatki i pytają o lokale socjalne – mówi Andrzej Ślipski, dodając że negatywne nastawienie do imigrantów z Bliskiego Wschodu jest nie tylko w Polsce.

- Jak byłem nie tak dawno w Danii, to mieszkający tam na stałe Polak opowiadał, że jakieś stowarzyszenie chciało wybudować ośrodek do emigrantów w jednym z miasteczek. Natychmiast doszło do poważnych protestów mieszkańców, którzy się złożyli i wykupili teren, gdzie miał być wspomniany ośrodek, blokując w ten sposób jego budowę – opowiada wójt gm. Czudec.

Burmistrz Dynowa mówi, że miasto byłoby w stanie zorganizować dla imigrantów jakieś lokum, ale tylko „czasowo, na pewno nie na stałe”.

- Są co prawda domy strażaka i szkoły, ale one normalnie funkcjonują i zamieszkać w nich na stałe nie ma możliwości. Ciemno to widzę – nie ukrywa Zygmunt Frańczak.

Na brak miejsc wskazuje również burmistrz Głogowa Małopolskiego.

- Brakuje lokali socjalnych i komunalnych, na które czekają nasi mieszkańcy. (…) Jeśli już dojdzie do relokacji to ci imigranci powinni być umieszczani w dużych miastach. W małych gminach, takich jak nasza, zakwaterowanie nawet setki imigrantów mogłoby skutkować konfliktami ze społecznością lokalną – dodaje Paweł Baj.

Urząd Miasta Rzeszowa nie odpowiedział na nasze pytanie w tej sprawie.