Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy to już koniec Stali Sanok

Waldemar Mazgaj
Jakub Gruszecki (z prawej) z pomocą trenera Marcina Gabora (w środku) chciał stworzyć nową Stal. Nie wyszło... Z lewej Damian Niemczyk, asystent trenera.
Jakub Gruszecki (z prawej) z pomocą trenera Marcina Gabora (w środku) chciał stworzyć nową Stal. Nie wyszło... Z lewej Damian Niemczyk, asystent trenera. TOMASZ SOWA
Przedostatni zespół III ligi - po odejściu trenera i sponsora - znalazł się na ostrym zakręcie.

- Każdy ma swój próg tolerancji. Nasz się wyczerpał - mówi Marcin Gabor, były trener i dyrektor sportowy Stali Sanok.

Razem ze sponsorem Jakubem Gruszeckim zrezygnowali z pracy w klubie po sobotniej porażce 0-5 z Chełmianką. Poinformowali o tym w specjalnym oświadczeniu.

"Ci, którzy podali rękę klubowi i podjęli się ratowania piłki nożnej w Sanoku, zostali zwyzywani i obrażani. To teraz, kiedy drużyna i trener potrzebują największego wsparcia ze strony kibiców i środowiska piłkarskiego ma miejsce coś takiego" - napisano w nim.

Gabor prowadził Stal w trzech meczach - bilans 0 punktów, bramki 0-12. Zawodnicy jednak bardzo chwalili współpracę z młodym szkoleniowcem, który razem z Gruszeckim chciał dać Stali nową jakość.

- Przez trzy i pół tygodnia zrobiliśmy bardzo dużo w kierunku profesjonalizacji klubu. Od początku mówiliśmy, że interesuje nas praca długofalowa. Słyszymy jednak same niewybredne opinie, wyzwiska. Szkoda klubu i chłopaków, ale musieliśmy zakończyć projekt, bo lepiej spożytkować wiedzę tam, gdzie będzie pożądana - przyznał Gabor, który jeszcze w niedzielę spakował się i wrócił do domu w Krakowie.

Jak dzieci z piaskownicy
"Zabrali się jak obrażone dzieci z zabawkami z piaskownicy" - to najczęstsze komentarze na forach internetowych.

Kibice Stali twierdzą, że Gabor i Gruszecki wykorzystali pretekst do ucieczki z klubu, bo wcześniejsi trenerzy czy działacze słyszeli z trybun wiele gorszych opinii.
Gruszecki na pod koniec lipca stworzył w Sanoku Stal Businnes Club, dzięki jego działaniom zespół w ogóle wystartował w rozgrywkach.

Oświadczenie: "Nie wszyscy może pamiętają, że jeszcze przed rozpoczęciem sezonu ważyły się losy drużyny, a nawet klubu. Dzięki inicjatywie prywatnego przedsiębiorcy, Jakuba Gruszeckiego, udało się przekonać zawodników do przystąpienia do rozgrywek i podjęto starania, aby odbudować potęgę Stali. Dzięki prywatnemu sponsorowi, zapewniono regularne wynagrodzenia dla zawodników i trenerów, sprzęt sportowy, odżywki, odnowę biologiczną, do tego doszło odpowiednie wyżywienie dla zawodników. W końcu zatrudniono trenera z ekstraklasy".

- Byłem głównym sponsorem Stali i zostałem za to kopnięty w d... To był szok dla mnie i dla trenera. Czy po porażce hokeistów ktoś obraża ich sponsorów? - pyta Gruszecki.

Z oświadczenia: "Ciężko pracowałem z całą rodziną na każdą złotówkę dla klubu, za co zostałem zwyzywany od chu…, stałem się wrogiem dla wielu osób" - napisał Gruszecki.

Nie wytrzymali presji
- Gdyby Smuda obraził się na to, co mówiono po Euro, to powinien się na wszystkich obrazić, wyjechać z Polski z powagą i odpowiedzialnością. Wytrzymał presję i jest chwalony za powrót - mówi jedna z osób będąca blisko klubu.

- Kontrakty z zawodnikami mieliśmy podpisywać przed zakończeniem rundy. Zawodnicy zostali trochę jak sieroty, nie ze swojej winy. Ale nie jest to też moja wina - powiedział Gruszecki dwa dni po rezygnacji.

Działacze Stali, na czele z prezesem Józefem Koniecznym, próbują go jednak namówić do zmiany decyzji.

- Nic o tym nie wiem - uciął jednak sponsor.

Odpowiedzialność za deklaracje
- Jest czas na przemyślenie decyzji. Do trenera nie ma co wracać. Od początku miałem co do niego swoje zdanie. Nie podobało mi się na przykład, że depresjonował wyniki swoich poprzedników. 11 razy wygraliśmy puchar w okręgu, siedem razy na szczeblu wojewódzkim. Drużyna wygrywała z Widzewem, z Legią, grała w czołówce trzeciej ligi - mówi Konieczny.

Prezes Stali liczy, że Gruszecki weźmie odpowiedzialność za swoje deklaracje: - Jeśli ktoś się umawiał z zawodnikami to musi wziąć za to odpowiedzialność. Rozmawiałem z panem Gruszeckim, żeby to poukładać. Nie ma się co tak obrażać, nie tak mnie wyzywali kibice, a mimo to jakoś się to kręciło przez tyle lat.

- Od 10 lat klub ma długi, dosżło do zapaści sportowej. To znaczy, że było źle! Nie było żadnego systemowego działania - broni swojej tezy Gabor.

- Chcieliśmy wydźwignąć klub z marazmu, perspektywa była bardzo dobra. Dla zawodników to było posmakowanie wielkiej piłki, z jaką nigdy nie mieli styczności. Chcieliśmy, żeby Stal grała wyżej i na zdrowych zasadach. Wygrane z Legią czy Widzewem cenię, ale dlaczego Stal, mimo pojedynczych wyników, nie wysforowała się wyżej. Mentalnie jesteśmy daleko za Europą, tam każdy klub, nawet w III lidze, ma swoją strategię działania. Zgodziłem się pracować w Sanoku, bo miała to być praca długofalowa. Każdy ma swoją godność. Zresztą odchodzimy solidarnie z prezesem, co jest rzadko spotykana w świecie - dodaje Gabor, który powiedział, że już będąc w Sanoku dostał ofertę z klubu II-ligowego i ją odrzucił.

Piotr Łuczka na profilu społecznościowym: - "A ch... z makaronem, jutro jem kotlety. Koniec nowej ery, koniec diety CR4".

Nie wszyscy jednak popierali działania Gruszeckiego. Józef Steliga, który był kierownikiem i trenerem bramkarzy, zrezygnował po sprzeczce z nim. Kibice mieli pretensje o zbyt wysokie ceny biletów.

Etap się skończył
Na treningach u Gabora nie pojawił się ani raz Maciej Kuzicki.

- Zrezygnowano z moich usług, nie podpisano kontraktu. Widocznie chciano postawić na młodzież. Mój etap w Stali Sanok się skończył, nieważne czy coś tam się zmieni - powiedział doświadczony pomocnik, który - dla podtrzymania formy - trenuje z IV-ligowym LKS-em Pisarowce.

- Gabor tłumaczył się, że ma na treningach tylko 8-10 zawodników. Przecież musiał wiedzieć, że młodzież jest oddana do Ekobalu. Od początku kadra liczyła zaledwie 19 ludzi, a było wiadomo, że Pluskwik i Fryda jadą pod koniec września do Krakowa na studia. To niedorzeczne kazać im jeździć na treningi. Dlaczego wyrzucił Kuzickiego? Dlaczego wyjechali Szałamaj i Chopko? Gdy kontuzja przyplątały się Tabiszowi i Krzanowskiemu, a Kokoć i Adamiak pauzowali za kartki nagle znalazła się kasa na Lewandowskiego. Ale to nie wina ludzi tylko systemu. Taka jest koniunktura tego miasta, o czym świadczy upadek Autosanu - mówi gorzko jeden z działaczy, który liczy, że Gruszecki się opamięta i w grudniu będzie robił rewolucję w klubie.

Na sobotę zaplanowano Stali mecz w Przemyślu. Później sanoczanie grają jeszcze z Avią u siebie oraz mają jechać do Boguchwały i Poniatowej, gdzie swoje mecze rozgrywa Avia. Na razie nie wiadomo, ani kto poprowadzi zespół, ani kto miałby zagrać.

W poniedziałek drużyna miała wolne. Ciekawe, ilu piłkarzy pojawi się na treningu we wtorek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24