Wczoraj z pola namiotowego "Na Cyplu" w Polańczyku, największego w Bieszczadach (150 miejsc campingowych) wyjechały ostatnie dwie rodziny. - I tak długo wytrzymali - przyznaje Wiesław Matuszewski, właściciel ośrodka.
Pusto na campingu, pusto na zaporze
Pod namiotem, czy nawet w przyczepie, nie da się wysiedzieć, gdy na zewnątrz nie dość, że mokro, to zimno.
- Podziwiałem tych najwytrwalszych. Np. małżeństwo z 3-miesięcznym dzieckiem. Przyjechali po Bożym Ciele. I choć pogoda cały czas była kiepska, poddali się dopiero teraz - opowiada Matuszewski.
Ziąb przegonił też spacerowiczów z zapory.
- W zamian oferujemy zwiedzanie wnętrza budowli, można obejrzeć hale elektrowni i galerie, schodząc na poziom pięciu metrów poniżej dna jeziora solińskiego - zachęca dyrektor Józef Folcik.
Nie ma nowych rezerwacji
Maria Lula prowadzi gospodarstwo agroturystyczne w Chmielu w gminie Lutowiska. Niewielkie, na kilkanaście miejsc. Teraz ma komplet gości, przyjechali wszyscy, którzy zapowiedzieli się wcześniej.
- Ale ich pobyty za parę dni się kończą. A nowych rezerwacji na lipiec nie mam. Nic dziwnego, taka pogoda zniechęca - martwi się właścicielka gospodarstwa.
Gdy jest słońce turyści się nie nudzą i nie narzekają, że atrakcji w Bieszczadach mało. Gdy leje, gospodarze ośrodków muszą się nagłówkować, co proponować gościom.
- Wczoraj poleciłam im galerię z rękodziełem artystycznym, dziś "wysłałam" na kryty basen w Ustrzykach Dolnych - opowiada Maria Lula. Matuszewski też kombinował, jak rozerwać biwakujących.
- Myślałem o zorganizowaniu kameralnego koncertu bieszczadzkich piosenek - mówi.
Spanie i dobre jedzenie to za mało
Po 28 latach prowadzenia biznesu nad zalewem już się przekonał, że spanie i dobre jedzenie to za mało, by skusić turystów. Zainwestował w infrastrukturę campingu, własną przystań, zbudował apartamenty dla wymagających gości.
Przedsiębiorcy z branży turystycznej nad Jeziorem Solińskim i jego okolicy kilka miesięcy temu założyli Towarzystwo Przyjaciół Polańczyka, by promować ten zakątek Podkarpacia. Ale, jak twierdzi, Matuszewski, bez pomocy gminy, nie zdziałają wiele. A ta nie oferuje wielu atrakcji na niepogodę. Brakuje kina, koncertów, wystaw, krytej pływalni - wylicza.
Atrakcje będą... za dwa lata
Tego, że ma czym skusić gości, nie kryje też Ryszard Kosterkiwicz, szef marketingu hotelu Arłamów. - Nie mamy basenu ani SPA, a rowery czy nordic walking przy tej pogodzie odpadają - mówi. Dopiero za dwa lata Arłamów będzie mógł zaoferować pobyt w luksusowym pięciogwiazdkowym obiekcie. Budowa (wspierana unijnymi pieniędzmi) właśnie się rozpoczęła. Będą baseny, kort, boiska, ośrodek SPA, kręgielnie, pole golfowe, hala sportowa i sala koncertowa. - Przy tylu atrakcjach turysta nie będzie się nudził, bez względu na pogodę - zapewnia Kosterkiewicz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Lara Gessler udzieliła wywiadu w majtkach! Znów zapomniała spodni? [ZDJĘCIA]
- Tak Węgiel zachowała się po przegranej w "Tańcu"! Jury musiało ją pocieszać
- Pyrkosz nie cierpiał Fitkau-Perepeczko. Cały plan słuchał, jak jej ubliżał
- Projektant załamuje ręce nad Cichopek. Apeluje, by zostawiła modę profesjonalistom