Dla chorego na mukowiscydozę Filipka zebrano już ponad 20 tysięcy złotych

Filipek cierpi na mukowiscydozę, a choroba niszczy mu wewnętrzne organy. Żeby mógł skutecznie pozbywać się z organizmu gęstego śluzu, musi mieć kamizelkę oscylacyjną, która w tym pomaga.

W poniedziałkowy wieczór nikt nie żałował kilku złotych, by wspomóc finansowo rodziców chłopczyka. Filipek też pojawił się w Ustrzyckim Domu Kultury, gdzie odbywał się zorganizowany dla niego koncert. Chodził po scenie, podskakiwał w rytm muzyki i tańców prezentowanych przez przedszkolaków. Sala widowiskowa pękała w szwach - dla wielu zabrakło siedzących miejsc.

- Jesteśmy ogromnie wdzięczni wszystkim za przybycie i hojność - mówiła do publiczności Joanna Czaja, mama Filipka. - Wierzę, że dzięki państwa pomocy kupimy niezbędny sprzęt do fizjoterapii.
Po występie przedszkolaków na scenie rozpoczęła się licytacja. Marek Jonasz, wielokrotny złoty medalista w karate kyokushin, przekazał swój złoty medal zdobyty podczas mistrzostw Polski w 2004 r. Jeden z widzów zapłacił zań 300 zł, a następnie oddał krążek mistrzowi. Ten podszedł do małego Filipka i zawiesił mu medal na szyi.

Za 350 zł zlicytowano ustrzycki dukat 7 Bojków. Rzeźba bieszczadzkiego anioła "poszła" za 1000 zł, sprzedano także mnóstwo wyrobów artystycznych wykonanych przez uczestników Warsztatów Terapii Zajęciowej oraz dwie rzeźby przestrzenne: bieszczadzką chatę i cerkiew. Z kolei czek na 1000 zł przekazała rodzicom Filipka przedstawicielka Zespołu Elektrowni Wodnych Solina-Myczkowce.
Dla chorego chłopczyka zagrały zespoły Widymo i Kapela Na Dobry Dzień. Dzisiaj (wtorek) pieniądze jeszcze są liczone, napływają również na konto bankowe, jednak już wiadomo, że udało się zebrać ponad 20 tys. zł. To oznacza, że kamizelka oscylacyjna dla chłopca jest na wyciągnięcie ręki. Kosztuje 28 tys. zł.