Dyplom inżyniera weźmiemy za granicę

Nie zawsze wymagane jest doświadczenie. Można zarobić nawet ok. 135 tys. zł rocznie.

Niemcy otwierają rynek dla inżynierów 1 listopada. Zaczyna im brakować fachowców w niektórych branżach. Głównie specjalistów budowy maszyn, pojazdów i elektrotechników. A takich kształci m.in. Politechnika Rzeszowska.

- Oczywiście, że nas to cieszy - mówią Magdalena Koerner i Rafał Zachariasz, studenci IV roku inżynierii środowiska na PRz. - To znaczy, że na Zachodzie cenią nasze umiejętności.

Po studiach wyjedziemy

Oboje myślą o pracy za granicą. Magda rozpytywała już przez rodzinę w Norwegii o szanse na etat w zawodzie. Ma na oku firmę budowlaną. Na wyjazd do Irlandii lub Szkocji nastawiony jest także Rafał.

- Zarobki są nieporównywalnie wyższe, niż u nas. Gdyby nie pieniądze, nikt by przecież z Polski nie wyjeżdżał - tłumaczy.

Sprawdziliśmy, ile ofert jest w rzeszowskim WUP. Znaleźliśmy kilkanaście, m.in. w Danii, Anglii, Norwegii, Francji, Włoszech, na Cyprze i Malcie.

- Poszukiwani są inżynierowie różnych branż - mówi Marta Russek, doradca Eures w WUP. - Nie zdziwiłabym się, gdybyśmy dostali sporo ofert z Niemiec, dotychczas rzadko sięgających po naszych pracowników.

Można nieźle zarobić

Fachowcy mogą liczyć na wysokie zarobki. Inżynier budowlany w Wielkiej Brytanii zarobi ok. 16,6 do 25 tys. funtów rocznie brutto (czyli do ok. 135 tys. zł).

- Trzeba znać język. Doświadczenie nie zawsze jest wymagane, choć bywają i wysokie wymagania - dodaje M. Russek. -Fiński pracodawca szuka np. inżyniera, projektanta systemu rur. Wyjedzie on do pracy w Chinach. Pracodawczyni spotka się z kandydatami w październiku na targach.