Dzieła malarzy pogranicza można podziwiać w Rzeszowie

Około 100 prac wybitnych artystów z Polski, Słowacji, Ukrainy i Białorusi trafiło na wystawę, którą do końca stycznia oglądać można w Galerii Miejskiej Zespołu Szkół Plastycznych w Rzeszowie. Prace powstały podczas Karpackich Warsztatów Artystycznych "Znaki Pogranicza", które organizują Violetta Błotko i Marian Cypryś ze Stowarzyszenia Promocji Kultury i Sztuki "Pogranicze".

Jacy artyści

Oprócz zagranicznych znanych twórców, w plenerze wzięli udział wybitni artyści z Polski, profesorowie Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, Toruniu, Wrocławiu, Katowicach i Rzeszowie (mi.n.: Leszek Misiak, Janusz Karbowniczek, Elżbieta Kuraj, dr Łukasz Huculak, dr Zdzisław Nitka, Mirosława Rochecka, Kazimierz Rochecki), pracownicy naukowi Wydziału Sztuki Uniwersytetu Rzeszowskiego (dr hab. dr Magdalena Uchman, Marek Haba, Piotr Woroniec) oraz wybitni artyści z Łańcuta, Sanoka i Rzeszowa (Jeszy Szerstobitow, Sylwester Stabryło, Jan Szczepkowski, Iwona Jankowska-Kozak, Arkadiusz Andrejkow, Barbara Szal-Porczyńska, Przemysław Pokrywka i wielu innych.

- "Znaki Pogranicza" to wystawa, na której można obejrzeć dzieła świetnych twórców nie tylko z Podkarpacia, ale również znane nazwiska ze Słowacji, Rosji, Gruzji, Ukrainy i Białorusi.

- To prawda. Od dziewięciu lat organizujemy bowiem plenery dla artystów z tych krajów, przygotowujemy wystawę i katalog.

- Plener odbył się lipcu...

- W Hadlach Szklarskich, w gminie Jawornik Polski, gdzie znajduje się zabytkowy pałac i park. Dwa ostatnie plenery odbyły się w ramach Karpackich Warsztatów Artystycznych "Znaki Pogranicza", które współfinansuje Unia Europejska. Co roku gościmy na tym wydarzeniu znakomitych artystów. Przyjeżdżają z Kijowa, Lwowa, Bratysławy. Nasze spotkania to prawdziwa integracja międzynarodowa. Tym ważniejsza, że jej ambasadorami stają się artyści, inteligencja - ludzie ze środowisk opiniotwórczych. Zapraszamy wielu Białorusinów, załatwiamy im wizy i stajemy się ich oknem na świat. Podobnie jest z twórcami z Ukrainy. Od nas jadą dalej, do Francji, Pragi. Są ludźmi świata, a ich prawdziwym paszportem jest talent. Wystawiają obrazy w Stanach Zjednoczonych, Japonii, Francji. Oleg Denysenko ze Lwowa, to jeden z najgenialniejszych grafików, jakich znam. Gruzin Zurab Gikashvili - uwielbiany przez Niemców. Alina Maksimienko z Kijowa -praktycznie jest we wszystkich najlepszych galeriach świata.

- Prace ich wszystkich trafiły na wystawę w Rzeszowie?

- Tak. Wszystkie obrazy powstały podczas pleneru.

- Są bardzo różnorodne.

- Nie zadajemy tematu na naszych plenerach. Przez dwa tygodnie każdy maluje, co mu w duszy gra. Gościliśmy ponad 60 artystów, a prac powstało ponad 200, z czego 100 prezentujemy na wystawie.

- Czy takie prace z wystawy można kupić?

- Można skontaktować się z artystami i od nich bezpośrednio kupować lub szukać ich nazwisk w galeriach. Warto zwrócić uwagę także na dzieła naszych młodych artystów. Promujemy ich, bo dziś trudno się przebić, mimo, że wygrywa się konkursy krajowe i międzynarodowe. W Rzeszowie brakuje galerii, które by promowały młodych twórców, nie ma aukcji sztuki, a na te, które odbywają się głównie w Warszawie, trudno się dostać.

- Dlaczego?

- Rynek sztuki opanowały biura aukcyjne, które promują wybranych artystów, narzucają cenę za dzieło, rytm pracy. Chcą zawłaszczyć twórcę i wielu się na to nie godzi, przez co zostaje wyrzuconych na margines. Mimo, że są świetni. Pewnie czas zweryfikuje wartość ich prac, podobnie jak tych, którzy dziś są najlepiej sprzedawani i osiągają najwyższe ceny. Nie ten jest czasem najlepszy, kto się najlepiej sprzedaje w danym okresie.