Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziewczyna z Ustrzyk Dolnych prowadzi najlepszy pub w Londynie. Tu każdy jest mile widziany [ZDJĘCIA]

Dorota Mękarska
Dorota Mękarska
Kasia i Bryan stworzyli miejsce, w którym każdy jest mile widziany
Kasia i Bryan stworzyli miejsce, w którym każdy jest mile widziany Fot. Archiwum rodzinne Kasi i Bryana
Pochodząca z Ustrzyk Dolnych Kasia Wołoszyn po maturze postanowiła wyjechać do Wielkiej Brytanii. Chciała zarobić trochę grosza i wrócić do kraju. Myślała o studiach, ale los zafundował jej szkołę życia. W Londynie została żoną, matką i współwłaścicielką najlepszego pubu w tej olbrzymiej metropolii.

– Moja siostra Maria pracowała w jednym z londyńskich pubów i zaproponowała, żebym przyjechała w lecie do pomocy. Później miałam wrócić do Polski na studia. Było to w 2012 roku – opowiada Kasia.

Współwłaścicielem baru, w którym pracowała jej siostra, był Irlandczyk Bryan Fitzsimons. Prowadził lokal w tandemie z bratem. Młody mężczyzna wpadł w oko dziewczynie z Bieszczad. Została więc w Anglii na stałe. Dzisiaj 30-letnia Kasia i o 8 lat starszy Bryan są szczęśliwymi rodzicami córki Jagody.

Kasia i Bryan z córką Jagodą i rodzicami Kasi – Janiną i Janem – przed swoim pubem
Kasia i Bryan z córką Jagodą i rodzicami Kasi – Janiną i Janem – przed swoim pubem Fot. Archiwum rodzinne Kasi i Bryana

Bar z irlandzkim nazwiskiem

– Gdy córka miała rok, postanowiliśmy kupić własny pub – opowiada Kasia. – Stało się to w 2015 roku.

Była to naturalna decyzja, gdyż krewni Bryana mają we krwi prowadzenie tego typu lokali. Jego rodzice mieli pub w Irlandii, właścicielem baru jest także jego brat oraz wujek. Krewni męża dobrze wiedzą jak prowadzić taki biznes.

– Znaleźliśmy pub w południowym Londynie. Nosił on nazwę „Skehans”, która jest irlandzkim nazwiskiem, a w związku z tym, że mama Bryana tak się nazywała „za panny”, postanowiliśmy tę nazwę zostawić – opowiada Kasia.

Pub był w kiepskiej kondycji finansowej. Polsko-irlandzkie małżeństwo postanowiło nadać mu blask i klimat. Został ich drugim domem. Dosłownie i w przenośni, bo zamieszkali w mieszkaniu nad barem.

Właściciel musi być zawsze obecny

Małymi kroczkami, ale bardzo ciężką pracą, zaczęli budować renomę lokalu. Postawili na stare, wypróbowane sposoby, a są nimi gościnność i rodzinna atmosfera.

– Każdy gość musi czuć się w pubie jak w domu. Tu mówi się o takich barach „free house”, ale my mówimy o naszym, że to jest „free home” – podkreśla nasza rozmówczyni. – Mąż powtarza, że właściciel zawsze ma być w pubie obecny. I w naszym przypadku tak jest. Ja albo mąż zawsze jesteśmy na dole.

Ludzie lubią wpadać do baru stworzonego przez Polkę i Irlandczyka, gdyż wiedzą, że zostaną tu mile przyjęci; że Kasia i Bryan zapytają, co u nich słychać, a oni będą mogli wyżalić się, czy podzielić swoimi radościami. Właściciele lubią zagadać do gości, znają ich imiona, a czasami nawet dotrzymują im towarzystwa przy postawionym drinku.

Takie życie może męczyć i nie każdy ma do takiego stylu bycia dryg, ale rodzina Bryana wydaje się być do tego stworzona.

– Jak patrzę na teścia, który ma 75 lat, to widzę, że czuje się jak ryba w wodzie – mówi Kasia. – Przebywanie z ludźmi ich motywuje i z tego czerpią radość.

Tu każdy czuje się jak u siebie

„Skehans” od lat utrzymuje się w czołówkach wszelkiego rodzaju rankingów. Zgarnął tytuł najlepszego pubu w południowym Londynie, tytuł za najlepszego guinnessa (najbardziej popularne piwo w Irlandii – przyp. red.), najlepszego baru irlandzkiego w Londynie, uplasował się czołówce rankingu na najlepszy bar z ogrodem, najlepszy bar z muzyką na żywo, a nie tak dawno wylądował na 9. miejscu najlepszych pubów w całym Zjednoczonym Królestwie, czyli północnej Irlandii, Anglii, Walii i Szkocji. To wielki sukces, gdyż ich liczba wynosi około 40 tysięcy!

– W „Skehansie” każdy czuje się jak u siebie. W barze panuje rodzinna atmosfera i każdy jest tu mile widziany. W tle pali się kominek, przygrywa muzyka na żywo, która gra sześć razy w tygodniu. Codziennie coś się dzieje – opowiada Kasia. – Bardzo popularny jest quiz, który ostatnio został nawet wyemitowany we francuskiej telewizji. Popularne jest również karaoke – podczas tej zabawy wszyscy w barze śpiewają i tańczą do największych hitów. W ogrodzie mamy tajską restaurację, która cieszy się wielkim uznaniem gości. Wszystkie produkty sprowadzamy z Tajlandii i gotują u nas tylko Tajlandczycy. Z tyłu baru mamy piękny, piętrowy ogród.

Kasia i Bryan stworzyli miejsce, w którym każdy jest mile widziany
Kasia i Bryan stworzyli miejsce, w którym każdy jest mile widziany Fot. Archiwum rodzinne Kasi i Bryana

W Boże Narodzenie bar jest otwarty do godzin popołudniowych. Każdy gość może wypić świątecznego darmowego drinka, a starsi klienci, którzy nie mają z kim spędzić świąt, są zapraszani do świętowania z rodziną Kasi i Bryana.

W dniu świętego Patryka każdy przy wejściu dostaje miskę irlandzkiego przysmaku, którym jest irish stew, czyli irlandzki gulasz.

– Ludzie doceniają takie rzeczy i zawsze wracają – mówi Kasia. – Wiele osób traktuje „Skehans” jak swój dom. Mnóstwo ludzi zwarło tutaj nowe znajomości, a jeśli przyjdzie ktoś nowy, to na pewno wyjdzie stąd bogatszy o kilku znajomych.

Imigrant może też osiągnąć sukces

Bar Kasi i Bryana w zeszłym tygodniu znalazł się w rankingu Time Out na samym szczycie listy najlepszych pubów w Londynie. Time Out Group to globalna firma medialna i hotelarska. Jej działalność obejmuje strony internetowe, wydania mobilne, media społecznościowe i imprezy na żywo. Time Out relacjonuje wydarzenia, propaguje rozrywkę i kulturę w miastach na całym świecie.

– Już wcześniej znaleźliśmy się w dziesiątce najlepszych pubów w Zjednoczonym Królestwie, ale teraz jest to tytuł najlepszego pubu w Londynie. Spośród 3500 pubów numer jeden to my! – cieszy się Kasia. – Nasze marzenie się spełniło. Urzeczywistniło się to, co planowaliśmy 8 lat wcześniej, gdy sprowadziliśmy się na południe. Okazało się, że w Londynie wszystko jest możliwe, i nawet będąc imigrantem można osiągnąć sukces i spełnić marzenia.

Kasia jest zdania, że tworzą z Bryanem świetny duet, bo zarówno Irlandczycy, jak i Polacy słyną z gościnności. Obydwie nacje są też bardzo pracowite.

Ich bar odwiedzają nie tylko Anglicy i Irlandczycy. Wpadają tu też Polacy, bo dzielnica, w której mieszka wielu naszych rodaków, znajduje się po sąsiedzku.

– Polacy lubią się bawić, a kto raz do nas wpadnie, czuje się jakby tu bywał od zawsze – dodaje Kasia.

Stałymi bywalcami pubu są największe gwiazdy, wiele sław, muzyków, aktorów, np. grających w takich w produkcjach jak „Gra o Tron” czy „Crown”.

– Odwiedza nas mnóstwo sławnych ludzi, ale nawet oni są traktowani na równi z resztą klientów i dlatego tak licznie do nas uczęszczają. Czują się jak przeciętni ludzie, którzy wyszli na piwo ze znajomymi, a nie jak największe osobistości – tłumaczy Kasia. – Są u nas traktowani incognito, nikt nie robi im zdjęć i nie pyta o autografy. Bawią się u nas jak każdy inny człowiek.

Do „Skehans” ściągają fanatycy pubów

Tytuł najlepszego pubu w Londynie przysporzył lokalowi wielkiej popularności. Do Kasi i Bryana zwracają się dziennikarze z różnych mediów, przeprowadzają z nimi wywiady i robią zdjęcia. Są to media angielskie, irlandzkie i polskie, bo wywiad ze zwycięzcami rankingu przeprowadził również polski portal Londynek.net. Zainteresowanie jest tak duże, że w weekendy w pubie, który liczy 800 miejsc, łącznie z ogródkiem, około godziny 20 nie wciśnie się już ani szpilki!

Gdy ranking ujrzał światło dzienne, do baru zwaliły się takie tłumy, że właściciele musieli jeździć po okolicznych pubach, by kupić kilka beczek guinnessa, bo nie spodziewali się takiego najazdu gości.

– To u nas już chleb powszedni. Nie chcę, by zabrzmiało to snobistycznie, ale ściągają do nas fanatycy pubów – podkreśla nasza rozmówczyni.

Charakterystyka baru przedstawiona przez recenzentów jest zwięzła, ale pokazuje wszystkie jego mocne strony. Pada w niej określenie „legendarny”, co jest bardzo dużym wyróżnieniem. Podkreśla się, że jest to bar rodzinny, miejsce przyjazne, zabawne i niezależne, co ma w Londynie znaczenie, gdyż takie bary znikają z londyńskiego krajobrazu, zastępowane przez sieciówki. Bywają w nim ludzie w różnym wieku i z różnych środowisk, od seniorów począwszy, po eleganckich studentów i wesołych chłopaków. Na dodatek są wieczory z muzyką, karaoke i świetne jedzenie. Czego chcieć więcej?

Sukces nie zmienił podejścia Kasi i Bryana do pracy, i spojrzenia na własne życie.

– Stworzyliśmy miejsce, w którym każdy jest mile widziany, a nawet wyczekiwany – podkreśla dziewczyna z Bieszczad. – Planujemy w tym trwać i nadal dbać o każdego, kto do nas zawita.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24