- Jeden pan, który w Rzeszowie ma pół hektara pola uprawnego, opowiadał mi, jak można na tym zarobić. Okazało się, że kupił najtańsze ziemniaki, posadził je i już nic później z nimi nie robił. Nie opryskiwał i nie plewił - opowiada Czytelnik Nowin, mieszkaniec Rzeszowa.
Twierdzi też, że na zakup ziemniaków, wynajem traktora i posadzenie warzyw ów mężczyzna wydał niecały tysiąc złotych. - W maju na pole przyszło stado dzików. Przez dwa dni wyjadły prawie wszystkie ziemniaki. Wtedy ci pseudorolnicy, bo inaczej nie można ich nazwać, zgłosili szkodę do urzędu marszałkowskiego - opowiada Czytelnik.
Na miejsce przyjeżdżają wtedy urzędnicy i szacują zniszczenia.
- Rolnik, który mi się pochwalił, powiedział, że za 50 arów, na których miał ziemniaki, nie tak dawno otrzymał kilkanaście tysięcy złotych odszkodowania
- bulwersuje się Czytelnik.
- Dla osób, które dostają te pieniądze to intratne źródło dochodu. Dziki są zadowolone, bo są najedzone. Nieuczciwi rolnicy także są szczęśliwi, bo na tym dobrze zarabiają. Nie są jednak świadomi, że w ten sposób przyczyniają się do zwiększenia populacji dzików na terenie miasta - denerwuje się mieszkaniec Rzeszowa.
Zgodnie z prawem szkody wyrządzone przez dziką zwierzynę (dziki, łosie, jelenie, sarny i daniele) w mieście pokrywa Skarb Państwa. Wysokość odszkodowania zależy m.in. od: rodzaju uprawy, jej stanu i jakości, uszkodzonego obszaru, procentu zniszczenia uprawy, ceny danego plonu, jak i okresu, w którym szkoda wystąpiła.
- W związku z tym wysokość wypłacanych odszkodowań waha się od kilku złotych do kilkudziesięciu tysięcy złotych - informuje Daniel Kozik z biura prasowego urzędu marszałkowskiego w Rzeszowie. Wyjaśnia, że urzędnicy, którzy szacują szkodę, „nie mają prawa ani możliwości weryfikować celu i sposobu prowadzenia upraw”.
- Między innymi przez nieuczciwych rolników, dzików w Rzeszowie są już setki - skarży się Czytelnik.
- W internecie jest filmik, na którym widać, jak przy ul. Budziwojskiej stoi stado dzików. Sam byłem świadkiem, jak na skrzyżowaniu ulicy Poselskiej z Budziwojską w pobliżu przystanku autobusowego stało ich kilkanaście
- opowiada mieszkaniec Rzeszowa.
Dodaje, że w ubiegłym roku 100- kilogramowy dzik wybiegł na ulicę i odbijając się od aut, zniszczył cztery samochody. - Dziki są w całym mieście. Rozmawiałem ostatnio z kolegą, który ma pomoc drogową. Powiedział, że ściągnął ostatnio cztery auta w okolicy stacji benzynowej przy ul. Warszawskiej. Doszło tam do wypadku z udziałem dzików - mówi.
Miejscy urzędnicy wiedzą, że w mieście jest problem z dzikami.
- Docierają do nas sygnały od mieszkańców, że niszczą uprawy, trawniki i ogrodzenia, a także, że stwarzają zagrożenie na drogach. W związku z tym prezydent miasta początkiem marca zwrócił się do Polskiego Związku Łowieckiego Zarządu Okręgowego w Rzeszowie z prośbą o odstrzał 60 dzików - informuje Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa. Dziki odstrzelono.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"