Ekstraliga czy I liga? Idą sądne dni dla żużla w Rzeszowie

Od zasłużonego sukcesu do niezasłużonej degradacji tylko krok. Paranoja. Prezes spółki Speedway Stal Andrzej Łabudzki nie ukrywa, że sytuacja jest bardzo skomplikowana i można ją opisywać wyłącznie w czarno-białych kolorach. Ale w tunelu tli się jeszcze światełko, że uda się zgromadzić potrzebne na start w elicie pieniądze.

Ten tydzień będzie sądnym dla przyszłości speedwaya nad Wisłokiem."Wciąż wierzę, że wszystko zmierza w jednym celu - aby była ekstraklasa" - zapewnia mnie Łabudzki. Niech mu się uda ta wyjątkowa misja.We wtorek ma dojść do spotkania w rzeszowskim ratuszu. Nikt nie spodziewa się tam świętego Mikołaja, ale jakiekolwiek wsparcie prezydenta jest niezbędne. Może obudzą się politycy, którzy policzyli już głosy w samorządach...

Skoro toczy się walka o przyszłość dyscypliny, która przez całe dekady, w co drugą niedzielę stawiała na równe nogi pół Rzeszowa, pytania o nazwiska kandydatów do drużyny schodzą na dalszy plan. Wiadomo, że tacy kandydaci są.

Po wycofaniu się na drugi łuk Marty Półtorak i jej firmy, bardzo mocno tąpnęło. Do wielu wciąż to nie dotarło. Prawdziwi kibice jeszcze wierzą, że uda się coś zrobić i żużel w Rzeszowie nie przegra z prawami rynku, z kryzysem, który ogarnął ten sport w Polsce.
O tym, że sytuacja nie jest normalna, mimo że można za to dostać po łapach, mówi się coraz głośniej. Widać to z Gdańska, Częstochowy, z Wrocławia, Torunia, Krosna, Krakowa i Łodzi. Z Rzeszowa szczególnie.

Tylko, do licha, dlaczego pierwszą ofiarą tego wszystkiego ma być rzeszowska drużyna i jej kibice? W Rzeszowie zawsze było najnormalniej w kraju. Kasa się zgadzała, nie było długów, psujących się polewaczek, nie gasło światło. Wciąż tli się nadzieja, że normalnie pozostanie. Że jak był awans, to będzie ekstraklasa. W tym tygodniu w klubie ma się odbyć audyt. Łabudzki jest pewny, że zakończy się pozytywnie.

Nie dajmy się zepchnąć na manowce. Szanujmy sponsorów. Zanim będą mieć dosyć i odejdą. Jak widać, znalezienie nowych, to wielka sztuka. Prawie dramat...