Fabryka zamknięta na klucz

Wydział Gospodarczy Sądu Rejonowego w Rzeszowie ogłosił upadłość Strzyżowskiej Fabryki Mebli prawie miesiąc temu. Nie znalazł przesłanek ekonomicznych, które pozwoliłyby zakładowi wrócić "do życia". Zakład padł. Dziś już niczego się w nim nie produkuje, hale są zamknięte, a ponad 160 osób znalazło się na bruku.
- Dla zwolnionych to tragedia, w Strzyżowie ani najbliższej okolicy o nowej pracy nie ma co marzyć - żali się jedna z b. pracownic (nie życzy sobie ujawnienia personaliów).
W powiecie strzyżowskim niemal co piąty jego mieszkaniec w wieku produkcyjnym jest bezrobotny - stopa sięga prawie 20 proc.
Czy będą chętni na zakup fabryki i powróci do niej poprzednia produkcja? - okaże się pod koniec drugiej dekady lipca, gdy minie termin składania ofert.
Państwowa kiedyś fabryka była w latach 70. liczącym się na krajowym rynku producentem mebli pokojowych i kuchennych. Przestała mieć szczęście po przekształceniu jej w 1-osobową spółkę Skarbu Państwa i sprywatyzowaniu za pośrednictwem Narodowych Funduszy Inwestycyjnych. Zakład sprzedano biznesmenowi z Niemiec.
- Fabryka zaczęła popadać w ruinę z chwilą kupienia jej przez p. Steherta - powiedział niedawno b. przewodniczący branżowych związków zawodowych, Henryk Klimek.
Nowy właściciel, kosztem ograniczenia dotychczasowej produkcji i dbałości o rozwój rynku krajowego wprowadził nowy asortyment - szafy dla potrzeb Budeshwery. Niestety, eksport szybko się skończył, podobnie jak wyprzedaż resztek wcześniej zmagazynowanych mebli. Bez kapitałowego zasilenia i pomysłu na dalsze funkcjonowanie, fabryka splajtowała.