Piłkarze Stali Mielec od późnego piątkowego wieczoru, gdy wrócili z Legnicy, przebywają w swoich domach. Wszystkie zajęcia zostały odwołane, a sami piłkarze dostali nakaz nie opuszczania swoich mieszkań bez bardzo pilnej potrzeby.
– Zawieszenie, tak mogę określić stan, w którym obecnie się znajdujemy – mówi Jacek Orłowski, prezes PGE Stali Mielec.
Prezesowi zadaliśmy pytanie, czy zaczyna już liczyć straty wywołane przez koronawirusa. – My tak naprawdę zaczęliśmy tracić, jeszcze przed zawieszeniem rozgrywek. Pojechaliśmy przecież do Legnicy, bo mieliśmy tam grać mecz. Za transport, nocleg i wyżywienie to koszt ok. 13 tysięcy złotych – wylicza Orłowski.
Czy jest szansa, że rozgrywki wrócą wiosną i uda się je dokończyć? – Szansa jest na pewno i my chcielibyśmy, żeby tak było. Jednak w tej chwili nic nie zależy od nas. Musimy uzbroić się w cierpliwość i po prostu czekać na rozwój wydarzeń – podkreśla prezes PGE Stali.
Do zmartwień prezesa na pewno można doliczyć kwestie budżetowe. Brak gier, to chociażby brak wpływów z tzw. dnia meczowego.
– Tracimy pieniądze, tak jak wszystkie inne kluby. Czy będziemy renegocjować kontrakty z zawodnikami? Chyba za wcześnie na takie dywagacje, choć jeśli sytuacja nas do tego zmusi, to być może będziemy musieli podjąć takie rozmowy – kończy Orłowski.
Marek Koźmiński, wiceprezes PZPN: Podkarpaciu potrzeba ekstraklasowej drużyny
Jesteśmy na Facebooku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?