Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Forum Europa - Ukraina w cieniu bojkotu

Andrzej Plęs
B.Frydrych
W G2A Arena w Jasionce w międzynarodowym gronie roztrząsano globalne problemy: od polsko - ukraińskich relacji przygranicznych, przez integrację Ukrainy z UE, po rząd dusz na świecie.

Szanse Ukrainy na integrację z Unią Europejską, możliwości inwestycyjne u naszych wschodnich sąsiadów, relacje UE z Rosją w kontekście wojny w Donbasie i zajęcia Krymu - to tylko część zagadnień, jakie omawiało ok. 800 uczestników Forum Europa - Ukraina w miniony piątek i sobotę w hali G2A Arena w Jasionce. Jednak w kuluarach spotkania najwięcej uwagi poświęcano bojkotowi imprezy, na jaki zdecydowali się parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości i przedstawiciele polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. To był protest przeciwko zakazowi wjazdu na teren Ukrainy, jaki wobec prezydenta Przemyśla Roberta Chomy wydały tamtejsze służby bezpieczeństwa.

- Do momentu rozwiązania problemu zakazu wjazdu prezydenta Chomy tego rodzaju kontakty zostają zawieszone - uzasadniał decyzję poseł PiS Michał Dworczyk, przewodniczący sejmowej Komisji Kontaktów z Polonią.

Na dzień przed rozpoczęciem forum do Jasionki zdecydowali się nie przyjeżdżać zapowiedziani wcześniej marszałek Sejmu Marek Kuchciński, wicemarszałek Ryszard Terlecki, marszałek Senatu Stanisław Karczewski, szefowa komisji ds. UE Izabela Kloc, dwoje posłów z Podkarpacia: Wojciech Buczak i Kazimierz Gołojuch, Rafał Weber oraz Arkadiusz Mularczyk. Nie było też Marka Ziółkowskiego, podsekretarza stanu w MSZ. Z tego też powodu nie odbył się panel dyskusyjny „Polska i Ukraina. Bilans sąsiedztwa i współpracy”, w którym prelegentami mieli być Terlecki i Ziółkowski. Mieli nimi być także Andrij Deszczyca, ambasador Ukrainy w Polsce, i Borys Tarasiuk, zastępca przewodniczącego Komitetu Spaw Zagranicznych Ukrainy. Obaj pojawili się na forum, ale nie mieli z kim rozmawiać na temat „bilansu sąsiedztwa i współpracy”. Wprawdzie jeszcze na godzinę przed rozpoczęciem forum ambasador Deszczyca oficjalnie ogłosił, iż zakaz wjazdu dla prezydenta Chomy jest cofnięty, jednak parlamentarzyści PiS i przedstawiciele MSZ na forum się nie pojawili.

- To była techniczna pomyłka, nieporozumienie - skomentował zakaz dla Chomy ambasador Ukrainy. - Pan prezydent może bez przeszkód wjeżdżać na teren Ukrainy.

Nowiny zapytały ambasadora Andrija Deszczycę, jak na Ukrainie odebrano bojkot, podjęty przez polskich parlamentarzystów.

- To była decyzja polskich polityków wobec imprezy organizowanej przez Polskę i w Polsce - odpowiedział.

W podkarpackim urzędzie marszałkowskim, który współorganizował forum, decyzja polskich polityków została przyjęta z zakłopotaniem, ale i zrozumieniem.

- Pod względem politycznym to forum zdecydowanie straci - skomentował tuż przed jego rozpoczęciem Tomasz Leyko, rzecznik marszałka. - Natomiast panele dyskusyjne na forum będą się odbywać. Nasza współpraca z obwodami ukraińskimi na gruncie samorządowym odbywa się bardzo poprawnie, jednak solidaryzujemy się z panem Robertem Chomą, bo decyzja jego dotycząca jest dla nas niezrozumiała. W poniedziałek sejmik województwa przyjmie specjalne stanowisko w tej sprawie.

O ile bojkot położył się cieniem na wydźwięku forum, to dwudniowe spotkanie było płaszczyzną do rozmów o przyszłości relacji Unii Europejskiej i Polski z Ukrainą.

Świat zmęczony Ukrainą

Wojna w Syrii, exodus migracyjny do Europy, krwawy terroryzm - świat, w tym Europa, tymi zjawiskami jest zainteresowany. Wojna w Donbasie, status Krymu i aspiracje integracyjne Ukrainy przestały być tematami pierwszego planu dla światowych mediów i światowej opinii publicznej. A przecież...

Forum Europa - Ukraina. Na zdjęciu Andriej Deszczyca, ambasador Ukrainy w Polsce i marszałek Władysław Ortyl.

Forum Europa - Ukraina w Jasionce. Dzień pierwszy [ZDJĘCIA, WIDEO]

- Podczas bitwy o Debalcewe zginęło lub zamarzło 6 tysięcy cywilów, tak podają amerykańskie źródła - wyliczał Olexander Hryb, współzałożyciel organizacji British - Ukrainian Aid. - To tyle, co podczas bitwy o Aleppo w Syrii. - Ludzie stamtąd uciekają, jeśli mają dokąd. To taka sama tragedia, jak w Syrii, jednak rząd brytyjski ma politykę wobec uchodźców syryjskich, wobec ukraińskich nie ma. Inna sprawa, że rząd ukraiński nie bardzo potrafi przyciągnąć uwagę świata problemem uciekinierów i uchodźców.

Tymczasem w Donbasie wciąż giną ludzie. Ponad 2 miliony mieszkańców obwodów donieckiego i ługańskiego pozostaje bez opieki państwa: przewlekle chorzy nie mają dostępu do leków, szaleje inflacja, więc mniej zasobni cierpią biedę, dzieci nie zawsze wiedzą, co się stało z ich rodzicami, a rodzice nie zawsze wiedzą, gdzie są ich dzieci. Zamykane są szpitale i szkoły, zaopatrzenie w podstawowe produkty często nie dociera. Międzynarodowa pomoc humanitarna natrafia na mnóstwo utrudnień. Sprzyjający Rosji lokalni watażkowie często uniemożliwiają dotarcie z pomocą do potrzebujących, administracja ukraińska nie bardzo potrafi tym organizacjom pomóc, bo nie panuje nad sytuacją. - Dlatego także wśród organizacji wolontarystycznych daje się wyczuć swego rodzaju syndrom wypalenia - alarmowała Veronique Barbelet, ekspert ds. pomocy humanitarnej Instytutu na Rzecz Rozwoju Humanitarnego z Wielkiej Brytanii.

Jeszcze bardziej dramatycznie ujął to zjawisko Maia Selena Natale, dziennikarka włoskiego Corriere della Sera: - Ukraina nie jest warta uwagi - tak uznał świat i media. Niestety.

Walka o dusze

Niezmiernie interesujący okazał się panel dyskusyjny poświęcony już nie tylko ukraińskiej, ale globalnej wojnie o świadomość ludzi. Przypadki dewastacji polskich cmentarzy na Ukrainie, czy niszczenia ukraińskich pomników w Polsce, to wcale nie muszą być spontaniczne akty wandalizmu grup ekstremistycznych po obu stronach granicy. Eksperci w dziedzinie rosyjskiej socjotechniki już dawno przewidzieli, że liczba podobnych aktów będzie narastać.

- I tylko nikt ich nie słuchał - skonstatował Adam Lelonek, zastępca redaktora naczelnego Portalu Polsko - Ukraińskiego.

Każdy taki akt, to triumf Kremla, który dąży do destabilizacji stosunków międzynarodowych, a i relacji wewnętrznych w każdym państwie, które znajduje się w sferze jego zainteresowania. Znaczącym narzędziem takiej polityki Rosji jest propaganda. Poprzez własne media, ale co bardziej niebezpieczne - media (także społecznościowe) w innych państwach. Posty na portalach, teksty sponsorowane, „wrzutki” medialne, aktywność rosyjskich hakerów i specjalistów od inżynierii społecznej, w tzw. darknecie można sobie wręcz kupić zastępy trolli, którzy zaleją media społecznościowe hejterskimi wpisami, wyrażającymi nienawiść do „innych”. Także w tych polskich nie brakuje postów o „banderlandii”, banderowcach i „czarnych podniebieniach” w odniesieniu do Ukrainy. Ile z nich jest efektem autentycznej nienawiści, a ile autorstwa trolli, wynajętych przez te siły, którym zależy na wywołaniu wrogości Polski wobec Ukrainy i na odwrót?
- My, w krajach bałtyckich, znacznie łatwiej rozpoznajemy propagandę rosyjską - mówił podczas Forum Europa - Ukraina Arkadius Kubilius, były litewski premier. - Czasami wyłączamy kanał telewizyjny, który z takimi przekazami jest przesadnie napastliwy. Na Litwie stworzył się cały ruch społeczny, który monitoruje media pod kątem treści propagandowych, serwowanych przez Rosję. Żeby Rosjanom nie ułatwiać identyfikacji takiego ruchu, przybierają przedziwne nazwy, choćby Yorkshireterrier Association.

Adam Lelonek podkreślał, że o ile w poszczególnych państwach tworzą się prywatne, spontaniczne ruchy identyfikujące przypadki rosyjskiej propagandy, to dla Kremla jest to integralny i bardzo ważny element wojny hybrydowej, na który łoży gigantyczne pieniądze i który potrafi zorganizować w sposób profesjonalny. Jak choćby kanał telewizyjny Russia Today.

- Rosji udało się takimi sposobami przekonać opinię publiczną świata zachodniego i tamtejsze administracje, że niebezpiecznie jest prowokować Rosję - stwierdził Arkadius Kubilius. - A dla Rosji nie ma niczego bardziej prowokującego niż okazywanie słabości i uległości.

- Coraz lepiej rozpoznajemy istniejące zagrożenie indoktrynacyjne i propagandowe ze strony Rosji - uznał Adam Lelonek. - Tyle że dysponujący ogromnymi środkami i możliwościami Rosjanie wciąż pracują nad nowymi, które my dopiero musimy uczyć się rozpoznawać.

Sobota była drugim dniem Forum Europa - Ukraina, które po raz pierwszy odbywa się na Podkarpaciu. Galeria zdjęć z drugiego dnia.Relacja z imprezy: Forum Europa - Ukraina w Jasionce

Forum Europa - Ukraina. Dzień drugi [ZDJĘCIA, WIDEO]

Powołał się przy tym na przykład polskiego portalu „Rosyjska V Kolumna w Polsce”, monitorującego nasze media pod kątem rosyjskich treści propagandowych. - To ledwie garstka prywatnych ludzi, działających ochotniczo, bez jakiegokolwiek wsparcia jakichkolwiek instytucji - dodał Lelonek.

I podkreślił, że takie wsparcie jest konieczne. Nim wszyscy zaczniemy myśleć tak, jak każą nam „oni”.

Ukraina bliżej Unii Europejskiej?

W tej chwili nikt nie jest w stanie zdefiniować relacji ukraińsko - europejskich. Olena Babakowa, dziennikarka Eastbook.eu wspominała, jak przed kilku laty jej uczelniani profesorowie zapowiadali, iż wystarczy, by Ukraina zaczęła się reformować, a wystarczy 5-7 lat, by stała się członkiem wspólnej Europy. Dziś takie twierdzenia potraktowano by jak gorzki żart.

- W najlepszych okolicznościach Ukraina będzie potrzebowała bardzo dużo czasu, by stać się członkiem Unii - studził nadziej naszych wschodnich sąsiadów Francisco de Borja Lasheras z Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych.
Dlaczego? Bo na przestrzeni ostatnich lat mnóstwo się zmieniło. Najpierw to Unia Europejska była pełna ostrożnego entuzjazmu wobec pomysłu włączenia Ukrainy do wspólnej Europy. A Ukraina wtedy dopiero próbowała określić swoje tendencje geopolityczne, wciąż wahała się, czy zacieśnić relacje z mocarstwem rosyjskim, czy zbliżać się do Europy. Kiedy już Ukraina zdecydowała: tak, chcemy do Europy, to Europę ogarnął kryzys wartości, trendy separatystyczne, najdobitniej wyrażone Brexitem.

- Dla Ukraińców Brexit był szokiem - mówiła Babakowa. - Przecież tak wielu z nich marzyło o tym, by Ukraina stała się częścią wspólnej Europy, za to ginęli na Majdanie, za to gotowi byli na wyrzeczenia. Trudno im było zrozumieć, że jakiś kraj, jakieś społeczeństwo dobrowolnie chce opuścić tę Europę, do której oni tak bardzo chcieli się dostać.

Jarosławe Żaliło, główny ekspert Instytutu ds. Ekonomii i Prognozowania Narodowej Akademii Nauk Ukrainy, próbował „prostować” mity i stereotypy europejskiej opinii społecznej o motywach proeuropejskości swoich rodaków. Im wcale nie chodzi o wizy, „socjal”, miejsca pracy, zarobki w Europie Zachodniej. - Dla Ukraińców Majdan kijowski, wiele ofiar i tęsknota do integracji z Europą, to był pomysł na to, jak zreformować swój kraj - podkreślał. - Nie wiedzieli innej możliwości, możliwości płynących z wewnątrz, by wymusić reformy, usprawnić kierowanie państwem, powstrzymać korupcję. Chcieli mieć kraj na wzór państw zachodnioeuropejskich. Integracja z Unią miała im to umożliwić. Po prostu nie wierzyli, że zdołają wymusić na własnej administracji takie reformy. Uznali, że dopiero nacisk Unii Europejskiej ją do tego zmusi.

A na wystawie...

Wprawdzie to była dziesiąta już edycja Forum Europa - Ukraina, po raz pierwszy w Rzeszowie, ale po raz pierwszy połączona z Targami Wschodnimi. Wystawiali się na nie głównie podkarpaccy przedsiębiorcy, ale byli także goście z Ukrainy, nieliczni, ale jednak - z Rumunii, nawet jedno stoisko z Republiki Mołdowy.

Ta ostatnia chwaliła się ręcznie wykonywanymi pantoflami, wyrobami z wełny i lokalnymi winami. Jednak prawdziwą furorę wśród uczestników forum robiło stoisko przedsiębiorców z Sumy, miasta z odległej północno - wschodniej Ukrainy, tuż pod rosyjską granicą: obok oszronionej butelki wódki „Kruto” stała litrowa „Stajanka”, przy tej - „Sumska Gorobinowa”, dalej „Sniżnik” i wiele innych osiągnięć ukraińskiego, sumskiego gorzelnictwa. Już obecność alkoholu na wystawie w Polsce budzi zaskoczenie, ale delegacja z Sumy ściągała uwagę czymś jeszcze - tartinkami z kawiorem czarnym i czerwonym. Także produkowanym w Sumach. Powiat tarnopolski kusił na wystawie turystyką, Truskawiec zapraszał do uzdrowiska butelkami leczniczej, truskawieckiej wody mineralnej. Poza osławioną „naftusią”, która ze względu na swój specyficzny skład mikroelementów, nie nadaje się ani do butelkowania, ani do transportu.

To była pierwsza w Rzeszowie, ale nie ostatnia w tym mieście edycja Forum Europa - Ukraina.
Jak informował marszałek Władysław Ortyl, urząd marszałkowski podpisał z organizatorem forum - Instytutem Studiów Wschodnich, umowę na organizację tu pięciu edycji tej międzynarodowej imprezy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24