Futbol Amerykański. LFA 2 - GRUPA A. Tytani Lublin lepsi od Rzeszów Rockets 30:6

Mecz zaczął się świetnie dla rzeszowian. Jakub Chlebica złapał piłkę podaną przez rozgrywającego Austina Cartera i nasi wyszli na prowadzenie 6:0. To były miłe złego początki. Potem gra toczyła się już bowiem pod dyktando faworyzowanych Tytanów. Do przerwy prowadzili oni 14 punktami, a w 2 połowie jeszcze tę przewagę powiększyli.

- Początek był obiecujący, potem jednak przytrafiały nam się błędy - przekazuje prezes i zawodnik Rockets, Michał Tittinger.

- Słabiej wyglądała nasza gra biegowa. Linia ofensywna nie dawała zbyt dużo czasu Austinowi Carterowi, który w związku z tym często był zmuszony do tego, żeby improwizować, dogrywać „na szybko”. Nie byliśmy w stanie rozwinąć skrzydeł i grać tak, jak chcieliśmy i jak sobie założyliśmy. Były momenty, kiedy zbliżaliśmy się do pola punktowego przeciwników, tylko że nie potrafiliśmy tego wykończyć.

Zawodnicy formacji obronnej Rakiet musieli stosunkowo długo przebywać na boisku i też nie zawsze stawali na wysokości zadania. - Grę podaniową Tytanów zatrzymywali bardzo dobrze, gorzej za to radzili sobie z akcjami biegowymi - dodaje Tittinger.

W rzeszowskim obozie nikt po tej porażce nie załamuje rąk. - Sezon jest długi, walczymy dalej. Pozytywne jest to, że mamy szeroki skład, którym można rotować. Przeanalizujemy ten mecz i w razie potrzeby będziemy dokonywać zmian - zapowiada Tittinger.

Kolejną szansę na pierwsze punkty w Lidze Futbolu Amerykańskiego Rakiety będą mieć za dwa tygodnie. Podejmą wtedy Green Ducks Radom.

Rockets: Kwoka, Ciupak, Sapiński, Abramczyk, Tittinger, Tabaka, Ślęzak, Przywara, Pacyna, Lampart, Łuczyk, Kuc, Burnus, Krawczyk, Bonarek, Kusaj, Bal, Krawiec, Sobczak, Chlebica, Szeliga, Ligas, Carter, Bacik, Biały, Chomiczewski, Janeczek, Olszowy, Ligas, Uchman, Kaleta, Leś, Pinkowicz, Zegar, Paśko, Ładoński, Krzanowski, Iwiński, Kraus, Nurcek, Jurek, Prusak, Walski, Zych, Staniewski.

Zobacz także: Emerytowany księgowy stworzył makietę starego stadionu swojego ukochanego klubu. "Od zawsze miałem to na swojej liście rzeczy do zrobienia"