Gabinecik za grosze

Szpital wojewódzki w Tarnobrzegu musi spłacić 12 mln zobowiązań. Połowa z tej sumy to zobowiązania wymagalne.

Sprawa wyszła na jaw dzięki kontroli Urzędu Marszałkowskiego, który nadzoruje szpital.
- Na wynajmowaniu gabinetów dla naszych lekarzy nie chcieliśmy zarabiać. Dlatego płacili jedynie za zwrot kosztów eksploatacji, wyliczonych przez nasz dział techniczny - tłumaczy Jan Kos, były dyrektor tarnobrzeskiego szpitala.
Andrzej Fularz, obecny dyrektor placówki, uznał umowę za niekorzystną i wypowiedział ją w ostatni piątek. Sam Podpora mówi, że niczego się nie wstydzi. - Tak, wynajmowałem gabinet za 50 zł. Wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Nie wiem, czy 50 zł za wynajem, to dużo, czy mało. Nie zastanawiałem się nad tym - mówi.
Reporterzy "Nowin" sprawdzili, jakie pomieszczenia można wynająć za 50 zł miesięcznie.
- Za takie pieniądze w Tarnobrzegu nie można wynająć żadnego lokalu. Nawet garażu na obrzeżach miasta. Wiem, bo sam wynajmowałem - mówi Janusz Kornas, właściciel agencji obrotu nieruchomościami.

Sprawdzimy umowy

NORBERT MASTALERZ, wicemarszałek województwa odpowiedzialny za służbę zdrowia:

Dyrektor szpitala słusznie wypowiedział umowę o wynajmie tego gabinetu. Dyrektorzy wszystkich szpitali mają przeanalizować umowy dzierżawy w swoich placówkach. Chcemy wiedzieć, że takie umowy nie powodują wykorzystywania mienia szpitala. Jestem przeciwny, żeby ordynatorzy mieli prywatne gabinety w szpitalach, w których pracują.