Za każdym razem, gdy ktoś zgłasza podłożenie bomby, na miejscu pojawia się policja, straż pożarna, pogotowie ratunkowe i gazowe. Przez kilka godzin służby porządkowe zajmują się fikcyjną bombą. Jeśli w tym czasie zdarzy się prawdziwy wypadek, mogą nie zdążyć dotrzeć na miejsce, aby udzielić pomocy.
Jedna taka operacja kosztuje podatników nawet kilka tys. zł. Do tego dochodzą straty, jakie ponosi właściciel obiektu. Kilkugodzinny przestój w pracy podczas piątkowej akcji, to dla Zelmeru grubo ponad pół miliona zł strat.
Z tymi faktami zupełnie nie liczą się autorzy głupich zgłoszeń. Dla nich telefon z informacją o bombie podłożonej w fabryce czy szpitalu to świetny żart. Na szczęście większość "żartownisiów" szybko wpada w ręce policji. A wtedy już nie jest im do śmiechu, gdy trafiają przed oblicze sądu i muszą płacić słone kary.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Pogrzeb Jacka Zielińskiego wydarzeniem ostatnich lat. Koncerty jak na festiwalu
- Zborowska pokazała, co zrobił z nią poród. Nie zgadniecie, kogo za to wini [FOTO]
- Ostra balanga Szwed po finale "TTBZ". Tak potraktowała prezenty od fanów [ZDJĘCIA]
- Dom reżysera wystawiony na sprzedaż za 1,5 miliona złotych. W tle rodzinny dramat