Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gruźlica zaatakowała dziki. Może też powodować chorobę u ludzi

Ewa Gorczyca
Na Podkarpaciu bytuje ok. 8 tys. dzików. Gruźlica dotychczas nie była u nich stwierdzana. W północno-zachodniej części kraju, gdzie jest ich znacznie więcej, takie przypadki występowały w latach 60.
Na Podkarpaciu bytuje ok. 8 tys. dzików. Gruźlica dotychczas nie była u nich stwierdzana. W północno-zachodniej części kraju, gdzie jest ich znacznie więcej, takie przypadki występowały w latach 60. Wojciech Zatwarnicki
Wybicie zarażonego gruźlicą stada żubrów w dolinie górnego Sanu nie wyeliminowało zagrożenia. Choroba zaatakowała dziki.

To pierwsze na Podkarpaciu przypadki stwierdzenia Mycobakterium bovis u tego gatunku. Prątek może wywołać gruźlicę u ludzi i innych zwierząt. Tymczasem właśnie zaczął się okres intensywnych polowań na dziki.

Wojewódzki Lekarz Weterynarii wystosował ostrzeżenie do myśliwych. To oni, zabierając mięso do domu, są najbardziej narażeni na zarażenie - np. podczas skórowania czy patroszenia tuszy.
Wczoraj w Lutowiskach o tym problemie rozmawiali na specjalnym spotkaniu lekarze weterynarii, leśnicy i łowczy.

Diagnoza potwierdzona

Zaczęło się od martwego dzika, znalezionego w miejscowości Nasiczne, w gm. Lutowiska. Sekcję przeprowadzał jeden z miejscowych weterynarzy.

- Na pierwszy rzut oka dzik nie miał charakterystycznych oznak choroby, ale po tym, jak gruźlica zaatakowała stado żubrów, uczuliłem lekarzy, by podczas sekcji zwracali uwagę na wszystkie ewentualne zmiany pod tym kątem - mówi Józef Amarowicz, powiatowy lekarz weterynarii w Ustrzykach Dolnych.

Okazało się, że są powiększone węzły chłonne. Próbki wysłano do Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach. Po kilku tygodniach przyszły wyniki. Dzik padł z powodu pasożyta, ale wyniki potwierdziły też wczesne stadium gruźlicy.

Po tym przypadku przyszły kolejne, zarówno u padłych, jak i u upolowanych dzików, m.in. w okolicy Sokolik i Hulskiego. Chorują młode osobniki.

- W tym momencie mamy już trzy potwierdzone zarażenia. Cztery kolejne są w badaniu, ale zmiany, które widziałem podczas sekcji wskazują ewidentnie na gruźlicę - dodaje Amarowicz.

Człowiek też może się zakazić

Za obszary zagrożenia uznawane są powiaty bieszczadzki, leski, sanocki i przemyski. Główne ognisko to teren Nadleśnictwa Stuposiany i Bieszczadzkiego Parku Narodowego.

Prątek, który wywołał gruźlicę u dzików, może też powodować chorobę u ludzi. A ponieważ dzik jest zwierzęciem łownym (sezon na niego trwa cały rok) ci, którzy na niego polują, mogą mieć kontakt z zarazkiem i nieświadomie się zarazić.

- To nowy problem, bo gruźlica do tej pory nie była stwierdzana u dzików na Podkarpaciu, więc myśliwi, którzy zabierają mięso upolowanego zwierzęcia, nie musieli być szczególnie ostrożni pod tym kątem - mówi Janusz Ciołek, zastępca Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii. Teraz to się zmieniło. Przygotowaliśmy informacje, rozesłane zostały ulotki do kół łowieckich.

- W ostatnich dniach dużo strzelamy do dzików - przyznaje Olaf Jóźwik z koła łowieckiego "Gawra" w Lutowiskach.- Dostaliśmy ostrzeżenia, wiemy, że mamy uważać, zgłaszać niepokojące przypadki, ale jak dotąd takich nie mieliśmy.

Mycie nie wystarczy

Prątek bydlęcy jest odpowiedzialny za wywoływanie gruźlicy u zwierząt, ale jest też niebezpieczny dla ludzi, którzy mają bezpośredni kontakt z zarazkiem. Do zakażenia może dojść poprzez układ oddechowy, drogą pokarmową czy poprzez otarcia naskórka i zranienia. Bakterię niszczy wysoka temperatura: 70 stopni w kilka minut zabija patogen.

Myśliwi są uczulani na to, by zwracali uwagę na to, czy zwierzę nie jest znacznie wychudzone, czy ma jakieś zmiany. Jeśli tak - to powinni skontaktować się z powiatowym lekarzem weterynarii. Choroba w początkowym stadium przebiega bezobjawowo, dlatego przezorność jest konieczna. Do zarażenia może dojść podczas skórowania czy wyciągania wnętrzności.

- Nie wystarczy zwykle mycie. Trzeba dokładnie zdezynfekować ręce, nóż czy pojemniki do przewożenia - podkreśla Ciołek. - I oczywiście mięso musi być bezwzględnie poddane obróbce termicznej, gotowaniu czy pieczeniu.

Zagrożone i inne gatunki

- Sygnały dotyczące gruźlicy u dzików są niepokojące - przyznaje Edward Marszałek z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. - Sytuacja wymaga monitorowania, bo choroba może być zagrożeniem nie tylko dla populacji dzika, ale także dla innych gatunków. Będziemy teraz ze szczególną ostrożnością podchodzić do przypadków padłych zwierząt.

Niewykluczone, że dziki zaraziły się od chorych żubrów, żerując na resztkach padliny. To samo może grozić innym leśnym mięsożernym, np. wilkom, niedźwiedziom lisom czy borsukom. Stąd apel do myśliwych, by nie zostawiali w łowisku resztek wnętrzności upolowanych dzików.

- Najważniejsze, żeby mieć kontrolę nad tym, co się dzieje. Jeśli zagrożenie nie ustąpi, będziemy wspólnie szukać rozwiązań - mówi Amarowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24