Gwałtownie spadł ruch na pieszym przejściu granicznym w Medyce

- ZOMO! Bandyci! - skandował wzburzony tłum, kiedy uzbrojeni policjanci rozbijali blokadę polsko-ukraińskiego przejścia granicznego w Medyce.

W kierunku interweniujących funkcjonariuszy posypały się kamienie i butelki. Padło kilkanaście strzałów. Po obu stronach byli ranni. Taka sytuacja miała miejsce rok temu.

Osoby utrzymujące się z handlu ukraińskimi papierosami protestowały przeciwko nowym przepisom. Zgodnie z nimi wracający z Ukrainy, Rosji i Białorusi mogą przynieść do Unii Europejskiej zaledwie 40 sztuk papierosów, czyli 2 paczki.

- Ten interes przestał być opłacalny - nie ukrywa 50-latek z Siedlisk, który dorabiał na granicy. - Odebrano mi jedyne źródło dochodu nie bacząc, że nie mam, z czego żyć. Pognębiono malutkich, ale hurtownicy mają się dobrze. Ciągle szmuglują towar.

W październiku ub. roku piesze przejście graniczne w Medyce w ciągu doby przekraczało około 15 tysięcy osób, obecnie 4 tysiące.

Surowe normy celne ograniczyły kontrabandę, ale wyłącznie wśród "mrówek". Nasiliły się próby przemytu na dużą skalę tzw. zorganizowanego.

- Papierosy często ukrywane są w opakowaniach innych, legalnie wiezionych towarów - mówi Małgorzata Eisenberger, rzecznik prasowy Izby Celnej w Przemyślu. - Zjawisko przybiera na sile.