Historie z dzieciństwa, których nie zapomnimy. Wspominają wojewoda, marszałek, posłowie... [ZDJĘCIA]
JOANNA FRYDRYCH, lat 40, poseł Platformy Obywatelskiej
Jak każde dziecko, tak i ja, gdy zobaczyłam w telewizji jakieś zwierzę, szybko odwracałam się w stronę mamy i zawsze pytałam: Mamo, a kupisz mi takie? Czasem przyprawiało to o śmiech, a czasem o niedowierzanie, jak z perspektywy czasu spoglądam. Raz była to żyrafa, raz słoń, raz hipopotam. Gdyby na któreś z nich się zgodzili, to do dziś bym pewnie z nimi po Krośnie paradowała - śmieje się poseł Joanna Frydrych. - Sąsiad dziadków w Iwoniczu miał psy. Miał ich kilka, za każdym razem, kiedy przyjeżdżaliśmy do Iwonicza, więcej czasu spędzałam ze zwierzętami niż w towarzystwie kuzynów. Sąsiad dziadka wiedział, że byłam szczęśliwa, patrząc na biegające psy. Tradycyjnie wróciliśmy do domu, a ja nadal wołałam za każdym zwierzęciem, że tego też chce. W pewnym momencie pukanie do drzwi, a w nich pan Tadeusz i słowa, które pamiętam do dziś: To chyba tego najbardziej lubisz, prawda? Powiedział, trzymając w ręku szczeniaka. Ze szczęścia zaniemówiłam, kiedy trzymał mojego ulubieńca na rękach. Zapytał, jak mu dam na imię. Została Żabka. Wciąż z dziecięcym wzruszeniem to wspominam.