Jest szansa na powrót klubu z Sanoka do Polskiej Hokej Ligi! Dwukrotny mistrz Polski ostatnio grał w niej w sezonie 2015/16

- Rezygnujemy z gry w słowackiej 2 lidze i startujemy w PHL. Rozmawiamy nie tylko z lokalnymi sponsorami i chcemy znów mieć drużynę w ekstraklasie, bo nasze miasto na to zasługuje. Liczę, że od września dołączymy do rozgrywek - mówi Tomasz Matuszewski, burmistrz Sanoka.

Przez pandemię koronawirusa nie dokończono rozgrywek ubiegłego sezonu, nie wiadomo też, w jakich warunkach - czy z kibicami - będzie się rozpoczynał nowy sezon. Dlatego PZHL i PHL stawiają sprawę jasno. Przyjmiemy wszystkich chętnych z odpowiednimi gwarancjami.

- Sanok to dobro polskiego hokeja, super publiczność i ogromne zainteresowanie hokejem. Rozmawiamy już od stycznia i jest duże zainteresowanie nie tylko pana burmistrza - przyznaje Mirosław Minkina, prezes PZHL oraz spółki PHL.

Reguły przystąpienia do gry będą korzystniejsze. Dzika karta kosztowała wcześniej 300 tysięcy złotych, teraz jej nie będzie. Nawet wpisowe za ten sezon zostaje obniżone z 64 do 50 tys. zł. Do tego dochodzi kaucja bezzwrotna 20-30 tys. zł i niższe niż dotąd gwarancje finansowe 1,5 mln zł. Musieliśmy złagodzić warunki licencyjne, bo walczymy o cały polski hokej

- zapewnia Minkina.

Drużyna miałaby grać na licencji Niedźwiadków. - Chyba jest jeszcze za wcześnie, żeby o tym mówić. Oczywiście chcemy wystartować, ale my w tej chwili chcemy zamknąć jeszcze poprzedni sezon - podkreśla Michał Radwański, prezes Niedźwiadków MOSiR.

- Walczymy z czasem i pandemią, bo trzeba znaleźć sponsora. Jest firma Ciarko, ale na potrzeby PHL musi dojść kolejny duży sponsor i kolejni mniejsi - dodaje.

- Pomagamy jak możemy. Dużym wsparciem jest na pewno udostępnienie obiektów, do tego powstała w mieście fundacja rozwoju sportu, w której będą zrzeszone wszystkie kluby. Może też prowadzić działalność gospodarczą, choćby przez organizację imprez sportowych na terenie miasta - dodaje burmistrz. - Zresztą koszty gry w PHL mogą nie być o wiele większe od dotychczasowych. Słowacy bardzo dużo wyceniali za licencję.

- Ligowe obciążenia klubów do spółki PHL to średnio 3 procent budżetów klubów - wylicza Minkina. - W zamian za to związkowa telewizja, która ma prawo do pokazywania wszystkich meczów w systemie PPV, przekazuje klubom po 4 zł od każdego kibica, który wykupił dostęp. Już w tym roku niektóre kluby, jak Oświęcim czy Nowy Targ, zarobiły z tego tytułu po 30 tys. zł. A gdyby doszło do półfinałów i finałów play-off, gdzie oglądalność jest najlepsza, to te zyski byłyby większe.

Prezes Radwański, były hokeista Podhala czy STS-u oraz reprezentacji Polski, woli jednak dmuchać na zimne: - Duża niewiadoma to publiczność, która była zawsze naszym szóstym zawodnikiem i sponsorem, bo wpływy z biletów do budżetu były znaczące. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że nawet do grudnia możemy grać przy 50 osobach.

- Na razie jesteśmy w zawieszeniu, mamy furtkę na ekstraklasę, związek też idzie nam na rękę, ale niżej miliona budżetu się nie zamkniemy. Przewaga jest taka, że mamy swoich hokeistów. Inna sprawa, że w PHL gra się z 50 meczów w sezonie i ciężko to łączyć z pracą, co automatycznie przekłada się na wyższe kontrakty. A zagraniczni to są kwoty w tysiącach euro za sezon. Możemy wracać powoli, nawet w ogonie tabeli, ale jednak w elicie. To zupełnie inny prestiż i zainteresowanie - kończy prezes Niedźwiadków.

Ostatni raz Sanok, który w historii zostały dwa tytuły mistrzowskie i dwa Puchary Polski, oglądał ekstraklasowy hokej w pojedynkach o brąz wczesną wiosna 2016 roku. Zespół Ciarko PBS Banku STS-u Sanok przegrał jednak rywalizację z Podhalem Nowy Targ 1-2. Potem był rok przerwy w seniorskim hokeju i trzy sezony w słowackiej 2 lidze. Jak będzie teraz?

Zobacz też: Globalne ocieplenie drastycznie zmieni sport. Zimowe dyscypliny sportowe umrą śmiercią naturalną?