Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jona Weiss szuka śladów kobiet, które uratowały jej życie

Norbert Ziętal
- Postanowiłam odnaleźć ślady po kobiecie, która uratowała mi życie – mówi Jona Weiss. Nz. z ze swoją archiwalną fotografią wykonaną tuż po wojnie.
- Postanowiłam odnaleźć ślady po kobiecie, która uratowała mi życie – mówi Jona Weiss. Nz. z ze swoją archiwalną fotografią wykonaną tuż po wojnie. Norbert Ziętal
Żydowska dziewczynka przeżyła tylko dlatego, że w czasie II wojny światowej przed hitlerowcami ukrywały ją bohaterskie przemyślanki. Po kilkudziesięciu latach wróciła do Przemyśla poszukać ich śladów.

Z dotychczasowych badań, prowadzonych przez pracowników Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej, było wiadomo, że życie żydowskiego dziecka uratowała jedna przemyślanka. Wczoraj wyjaśniło się, że były dwie kobiety, prawdopodobnie tak samo się nazywające.

Jona Weiss dzisiaj mieszka w Jerozolimie w Izraelu. W czasie wojny kilka lat spędziła w suterenie kamienicy przy ul. Rejtana w Przemyślu. Budynek stoi do dzisiaj.

- Pamiętam, że przez okna znajdujące się tuż przy chodniku widziałam tylko nogi przechodzących ludzi - mówi pani Weiss.

Jej rodzice, państwo Halpernowie, przed wojną posiadali kamienicę przy Rejtana. Dzisiaj już nieistniejącą. Przez dwa lata po wybuchu wojny mieszkali w sowieckiej części miasta. W 1941 r. Niemcy zajęli cały Przemyśl.

Rodzice pani Jony trafili do miejscowego getta, ślad po nich zaginął. Ona sama, mając mniej niż rok życia, znalazła się pod opieką państwa Jodłowskich, ludzi z sąsiedztwa. Bezdzietnych. Kobieta, chcąc zapewnić jak najlepszą ochronę dziecku, ochrzciła je w cerkwi greckokatolickiej. W czasie wojny za ukrywanie Żydów Niemcy wymierzali karę śmierci.

- Byłam ledwo dzieckiem. Niewiele zachowałam w pamięci. Wiem, że ta pani miała ładne czarne włosy - wspomina.

Po wojnie trafiła, jak inne żydowskie sieroty, do domu dziecka. Stąd przez Francję wyjechała do Izraela. Przekazano ją pod opiekę cioci. Przez kilkadziesiąt lat nie odwiedzała Polski.

- Starała się nie pamiętać o tych traumatycznych przeżyciach z dzieciństwa. Dopiero niedawno, po przejściu na emeryturę, zaczęła się interesować losem swojej wybawczyni - wyjaśnia Aliza Bergner, przyjaciółka pani Jony.

Dzięki zaangażowaniu pracowników muzeum udało się ustalić, że bohaterską przemyślanką, która uratowała żydowskie dziecko, była Maria Jodłowska, zmarła w 1956 r.

Wczoraj pani Jona odwiedziła suterenę, w której się ukrywała. Obecnie jest tutaj sklep i serwis rowerowy. Długo wpatrywała się w okna.

- Wówczas byłam malutką dziewczynką. Widok z nich był zupełnie inny - mówiła.

Odwiedziła również lokatorów kamienicy nad sutereną. Znali bohaterską panią Marię. Okazało się, jednak, że były dwie kobiety, które ratowały dziecko. Prawdopodobnie tak samo się nazywały.
- Najpierw panią Jonę przygarnęła pierwsza żona Jodłowskiego. Zmarła w czasie wojny. Wówczas ożenił się drugi raz. Nowa żona, czyli pani Maria, również zaopiekowała się dzieckiem. Była jak prawdziwa matka. Potem przez wiele lat, jak małą zabrali do sierocińca i wywieźli do Izraela, bardzo za nią tęskniła i płakała - opowiada Eugenia Sopel.

Druga żona Jodłowskiego zmarła w 1956 r. Została pochowana na przemyskim cmentarzu. Nie przetrwała żadna tabliczka, bo nieopłacony grób został przekazany komuś innemu.

- Pani Jona próbowała zainteresować sprawą Instytut Yad Vashem, aby pośmiertnie nadać pani Marii Jodłowskiej tytuł Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Jednak jego pracownicy, jak dowiedzieli się o chrzcie, uznali, że to wyróżnienie nie należy się przemyślance. Stwierdzili, że nie działała z bohaterskich pobudek, lecz jako bezdzietna po prostu chciała mieć dziecko. A przecież ten chrzest był wówczas jedynym ratunkiem dla żydowskiego dziecka - mówi Antoni Sarkady, który z ramienia MNZP pilotuje sprawę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24