Z dotychczasowych badań, prowadzonych przez pracowników Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej, było wiadomo, że życie żydowskiego dziecka uratowała jedna przemyślanka. Wczoraj wyjaśniło się, że były dwie kobiety, prawdopodobnie tak samo się nazywające.
Jona Weiss dzisiaj mieszka w Jerozolimie w Izraelu. W czasie wojny kilka lat spędziła w suterenie kamienicy przy ul. Rejtana w Przemyślu. Budynek stoi do dzisiaj.
- Pamiętam, że przez okna znajdujące się tuż przy chodniku widziałam tylko nogi przechodzących ludzi - mówi pani Weiss.
Jej rodzice, państwo Halpernowie, przed wojną posiadali kamienicę przy Rejtana. Dzisiaj już nieistniejącą. Przez dwa lata po wybuchu wojny mieszkali w sowieckiej części miasta. W 1941 r. Niemcy zajęli cały Przemyśl.
Rodzice pani Jony trafili do miejscowego getta, ślad po nich zaginął. Ona sama, mając mniej niż rok życia, znalazła się pod opieką państwa Jodłowskich, ludzi z sąsiedztwa. Bezdzietnych. Kobieta, chcąc zapewnić jak najlepszą ochronę dziecku, ochrzciła je w cerkwi greckokatolickiej. W czasie wojny za ukrywanie Żydów Niemcy wymierzali karę śmierci.
- Byłam ledwo dzieckiem. Niewiele zachowałam w pamięci. Wiem, że ta pani miała ładne czarne włosy - wspomina.
Po wojnie trafiła, jak inne żydowskie sieroty, do domu dziecka. Stąd przez Francję wyjechała do Izraela. Przekazano ją pod opiekę cioci. Przez kilkadziesiąt lat nie odwiedzała Polski.
- Starała się nie pamiętać o tych traumatycznych przeżyciach z dzieciństwa. Dopiero niedawno, po przejściu na emeryturę, zaczęła się interesować losem swojej wybawczyni - wyjaśnia Aliza Bergner, przyjaciółka pani Jony.
Dzięki zaangażowaniu pracowników muzeum udało się ustalić, że bohaterską przemyślanką, która uratowała żydowskie dziecko, była Maria Jodłowska, zmarła w 1956 r.
Wczoraj pani Jona odwiedziła suterenę, w której się ukrywała. Obecnie jest tutaj sklep i serwis rowerowy. Długo wpatrywała się w okna.
- Wówczas byłam malutką dziewczynką. Widok z nich był zupełnie inny - mówiła.
Odwiedziła również lokatorów kamienicy nad sutereną. Znali bohaterską panią Marię. Okazało się, jednak, że były dwie kobiety, które ratowały dziecko. Prawdopodobnie tak samo się nazywały.
- Najpierw panią Jonę przygarnęła pierwsza żona Jodłowskiego. Zmarła w czasie wojny. Wówczas ożenił się drugi raz. Nowa żona, czyli pani Maria, również zaopiekowała się dzieckiem. Była jak prawdziwa matka. Potem przez wiele lat, jak małą zabrali do sierocińca i wywieźli do Izraela, bardzo za nią tęskniła i płakała - opowiada Eugenia Sopel.
Druga żona Jodłowskiego zmarła w 1956 r. Została pochowana na przemyskim cmentarzu. Nie przetrwała żadna tabliczka, bo nieopłacony grób został przekazany komuś innemu.
- Pani Jona próbowała zainteresować sprawą Instytut Yad Vashem, aby pośmiertnie nadać pani Marii Jodłowskiej tytuł Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Jednak jego pracownicy, jak dowiedzieli się o chrzcie, uznali, że to wyróżnienie nie należy się przemyślance. Stwierdzili, że nie działała z bohaterskich pobudek, lecz jako bezdzietna po prostu chciała mieć dziecko. A przecież ten chrzest był wówczas jedynym ratunkiem dla żydowskiego dziecka - mówi Antoni Sarkady, który z ramienia MNZP pilotuje sprawę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Pyrkosz nie cierpiał Fitkau-Perepeczko. Cały plan słuchał, jak jej ubliżał
- Projektant załamuje ręce nad Cichopek. Apeluje, by zostawiła modę profesjonalistom
- Jak mieszka Tomasz Raczek? Uwielbia elementy jak ze słynnego wraku
- Krawczyk poszedł do biskupa, by unieważnić małżeństwo. Oto, co powiedział pod krzyżem