Mężczyzna zasłabł w pobliżu Szpitala Miejskiego w Rzeszowie, zaraz po wyjściu z izby przyjęć. Sprawę bada prokurator.
- Tato poczuł się źle w drodze do pracy. Dokuczał mu ból w klatce piersiowej i po kilku godzinach zgłosił się do lekarza. To było w ubiegły wtorek - opowiada Kamil Sikora, syn zmarłego mężczyzny.
Lekarz rodzinny zlecił EKG. - Wynik musiał być niepokojący, bo tata trafił do kardiologa, który przyjmował w tej samej przychodni. EKG powtórzono i skierowano tatę na dalsze badania do szpitala - dodaje Kamil Sikora.
Skierowano go do innego szpitala
45-latek pojechał do Szpitala Miejskiego przy ul. Rycerskiej w Rzeszowie. Zawiózł go tam znajomy.
- Nie wiem, co dokładnie wydarzyło się na izbie przyjęć. W szpitalu powiedziano mi, że tatę zbadano, a potem skierowano do innej lecznicy. Podobno proponowano mu transport, ale odmówił - twierdzi pan Kamil.
Józef Sikora opuścił szpital o własnych siłach. Uszedł ok. 100 metrów i upadł.
- Ktoś wezwał karetkę. Tatę zawieziono na ul. Rycerską. Reanimacja trwała godzinę. Niestety, tuż po godz. 17 zmarł - mówi syn zmarłego. Nie może pogodzić się ze śmiercią ojca, dlatego zgłosił sprawę do prokuratury.
- Otrzymaliśmy zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Chodzi o podejrzenie niewłaściwego leczenia - mówi Łukasz Harpula, zastępca prokuratora rejonowego dla miasta Rzeszów.
- Przesłuchaliśmy już osoby, które złożyły zawiadomienie w tej sprawie, czyli syna i pasierba zmarłego. Zabezpieczyliśmy dokumentację medyczną oraz zarządziliśmy sekcję zwłok. Sprawdzamy, co się wydarzyło na izbie przyjęć w Szpitalu Miejskim. Czy doszło do błędu w sztuce lekarskiej, czy nie.
Dyrektor: chory odmówił transportu
Dyrektor Szpitala Miejskiego zapewnia, że gdy pan Józef zgłosił się na izbę przyjęć, zajął się nim lekarz.
- Pacjenta zbadał kardiolog, wykonano badania i zlecono leki - wyjaśnia Leszek Czerwiński.
- Nie stwierdzono zawału serca, ale pacjent cierpiał na przewlekłą chorobę stawów. Ponieważ w tamtym dniu ostry dyżur kardiologiczny pełnił szpital na ul. Lwowskiej, to właśnie tam skierowano pacjenta. Takie są procedury. Za takim rozwiązaniem przemawiał także fakt, że w Szpitalu Wojewódzkim nr 2 działa pracownia hemodynamiki, gdzie pacjent mógł liczyć na leczenie niedostępne w naszym szpitalu.
Czerwiński dodaje, że Józefowi Sikorze zaproponowano transport karetką do szpitala na ul. Lwowskiej. - Odmówił, twierdząc, że podwiezie go kolega i opuścił szpital - dodaje Czerwiński.
Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Edward Miszczak w ogniu pytań! Brakuje mu słów w rozmowie o Dagmarze Kaźmierskiej
- Co się dzieje na głowie Sykut-Jeżyny? Kolejny tydzień i kolejna zmiana [ZDJĘCIA]
- Żona Stuhra wyjada po nim resztki i się tym chwali! Wymyśliła na to nową nazwę
- Lara Gessler udzieliła wywiadu w majtkach! Znów zapomniała spodni? [ZDJĘCIA]