Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia przed szpitalem w Rzeszowie. Mężczyzna zmarł na oczach ratowników

Barbara Galas
Barbara Galas
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
W poniedziałek 8 stycznia przed Uniwersyteckim Szpitalem Klinicznym im. Fryderyka Chopina w Rzeszowie zmarł 70-letni mężczyzna z Zagorzyc. Pomimo desperackiego wołania o pomoc przez jego córkę i obecność karetki z ratownikami, pomoc przyszła za późno.

Córka zmarłego, Aneta Drozd, podzieliła się swoim koszmarem z redakcją, opisując ostatnie chwile ojca.

- Tata przez ostatnie trzy lata walczył z rakiem jelita grubego i regularnie poddawał się chemioterapii. W ubiegły czwartek zawiozłam go do szpitala, a w poniedziałek przyjechałam go odebrać. Czuł się dobrze. Zaraz po przekroczeniu drzwi szpitala upadł na ziemię, zdążył tylko powiedzieć ”ale rześkie powietrze - opowiada kobieta. - Natychmiast zaczęłam wzywać pomoc, ale mimo obecności karetki z ratownikami, żadna reakcja nie nadeszła. Moje wołania o pomoc pozostały bez odpowiedzi, podczas gdy mój ojciec leżał w śniegu, charczał, a piana lała mu się z buzi.

Rodzina 70-latka, nie może sie pogodzić z tym, jak doszło do jego śmierci
Rodzina 70-latka, nie może sie pogodzić z tym, jak doszło do jego śmierci Barbara Galas

- Bezsilna podeszłam do karetki i siłą wyciągnęłam jednego z mężczyzn tam siedzących, błagając go o pomoc. Krzyczałam, że mój tata umiera. Dopiero inny mężczyzna, który zmierzał do szpitala, zareagował. Jako jedyny zaczął ratować mojego tatę - opowiada kobieta.

- Nie mogę uwierzyć w to, że nikt nie chciał mu udzielić pomocy. Choć pogodziłam się z odejściem taty, nie pragnę, by ktokolwiek musiał przejść przez taki sam ból, jak ja. Nawet tuż przed opuszczeniem szpitala, dzwonił do mnie, prosząc o przygotowanie dla niego gołąbków i krokietów. Tak się cieszył, że wróci do domu – mówi Aneta Drozd.

Miejsce, w którym doszło do dramatu
Miejsce, w którym doszło do dramatu Barbara Galas

Co na to szpital przy ul. Chopina? Odpowiedzi udzielił nam rzecznik prasowy szpitala, Andrzej Sroka.

- W poniedziałek około godziny 14 lekarz Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Fryderyka Chopina w Rzeszowie, który miał rozpoczynać swój dyżur, zauważył leżącego mężczyznę, wobec którego były podejmowane czynności ratujące życie. Lekarz niezwłocznie podjął resuscytację krążeniowo-oddechową i poprosił niemedycznego pracownika szpitala, który był obok, o przyniesienie defibrytalora AED oraz o poinformowanie dyżurnego anestezjologa o zdarzeniu. Do momentu dostarczenia defibrylatora, pacjent miał cały czas wykonywaną resuscytację krążeniowo-oddechową. Następnie został przetransportowany na Izbę Przyjęć skąd trafił na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej, gdzie zmarł - poinformował rzecznik.

W odpowiedzi na pytanie dotyczące braku reakcji ratowników z karetki, Andrzej Sroka wyjaśnił, że szpital nie posiada karetki ani ratowników medycznych. Na terenie placówki operują karetki innych szpitali oraz Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Rzeszowie, które przewożą pacjentów z różnych miejsc. Nagranie z monitoringu szpitala może wyjaśnić, do jakiej placówki należała karetka.

Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24