Kamil Kościółek, zapaśnik Stali Rzeszów: Marzenia dodają mi skrzydeł. Chciałbym wystąpić w Tokio, będę walczył do końca [WYWIAD]

W Kijowie wygrywałeś w cuglach z rywalami należącymi do światowej czołówki, jak multimedalista Ołeksandr Chocianywski, z którym rozprawiłeś się finale 10:3. Przeszedłeś przez zawody, jak burza. To znaczy, że jesteś w gazie..?Przeciwnicy byli bardzo duzi, ale turniej ułożył się dla mnie bardzo pomyślnie. Byłem bardzo dobrze przygotowany przez trenera. To jednak dopiero początek roku, cały czas jestem w treningu, dlatego moja forma może być jeszcze większa.

Jakie masz najbliższe plany?
Z Kijowa wróciłem w poniedziałek. W czwartek wyjeżdżam do Zakopanego na zgrupowanie kadry Polski.

Wkrótce w Budapeszcie odbędzie się pierwszy turniej kwalifikacyjny do olimpiady w Tokio. Weźmiesz w nim udział?
Nie, ja nie pojadę na Węgry, w turnieju tym weźmie udział mój kolega, Robert Baran, który wygrał wewnętrzną rywalizację. Jemu należy się ta szansa. Takie były ustalenia. A co będzie dalej, to zależy od trenera. Jeżeli Robert zdobędzie kwalifikację do Tokio dla Polski, to nadal będziemy rywalizować między sobą o wyjazd do Japonii.

Na pewno nie przestałeś marzyć o starcie w Tokio?
Oczywiście, że nie. Marzenia dodają skrzydeł. Będą się bił o start na igrzyskach do samego końca. Będę trenował, będę zwarty i gotowy.

Gdyby nie udało się Robertowi Baranowi wywalczyć kwalifikacji w Budapeszcie, to będzie jeszcze jedna taka szansa dla was obu?...
Tak, będzie jeszcze turniej światowy w Bułgarii.

ZOBACZ TAKŻE - Stephane Antiga, trener roku 2020 w plebiscycie „Nowin”: Każdy z nas ciężko pracuje, marzy, żeby zakończyć sezon ze złotym medalem [WIDEO]