MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kanion bez powrotu

ANDRZEJ KOZICKI
Darisz Gozdek: - W konfrontacji z żywiołem Colci człowiek uświadamia swoją nicość w stosunku do potęgi Przyrody.
Darisz Gozdek: - W konfrontacji z żywiołem Colci człowiek uświadamia swoją nicość w stosunku do potęgi Przyrody. ARCHIWUM
Colca, najgłębszy kanion świata jest równie niedostępny jak K-2 i ma podobnie złą sławę. Śmiałkowie, którym udało się szczęśliwie pokonać Colcę tworzą elitarne, nieliczne grono. Staszowianin Dariusz Gozdek dokonał tego dwukrotnie.

Znajdujący się w peruwiańskich Andach rzekę w kanionie Colca pierwsi przepłynęli w 1981 roku członkowie Klubu Kajakarstwa Górskiego "Bystrze". W powtórzonej w dziesięć lat później wyprawie "Bystrza" wziął udział Dariusz Gozdek.
- W kajakarstwie górskim obowiązuje sześciostopniowa skala trudności. "Szóstka" to "odcinek nie do przepłynięcia", piątka - w zasadzie niemożliwe. Na Colce "4" i "5" to normalka. Zmieniające się z dnia na dzień koryto rzeki sprawia, że ani na sekundę nie można pozwolić sobie na dekoncentrację. Grupa Peruwiańczyków, która porwała się na Colcę w porze deszczowej nie przepłynęła nawet kilometra. Tylko jeden cudem uszedł z życiem. Skały kanionu mienią się feerią barw - są czekoladowe, zielone (segment zwany Los Polacos), czerwone. To wszystko wyzwala sportową i estetyczną adrenalinę - opowiada Dariusz Gozdek.
Nie wahał się ani chwili, kiedy pojawiła się ponowna możliwość zmierzenia sił z Colcą. Z ostatniej wioski na starym inkaskim szlaku trzeba dwa dni maszerować andyjskim pustkowiem. Na płaskowyżu Krzyż Kondora można prawie dotknąć żeglujących w powietrzu kondorów. W masywie przeciwległej ściany kanionu ma swoje źródła Amazonka. Do położonej 2200 metrów niżej Colci prowadzi karkołomna ścieżka.

Colca w porównaniu z tą sprzed dziesięciu lat zmieniła się diametralnie.

Niszczycielskiej mocy rzeki nie są w stanie oprzeć się głazy wielkości domu. Po tym jak Colca rozmyła tamę z wcześniej naniesionych przez siebie głazów, z krajobrazu zniknęło duże jezioro. - Kiedy wykona się pierwszy ruch wiosłem, można płynąć tylko przed siebie. Siła nurtu nie pozwala na zawrócenie. W wąwozie, którego ściany mają po trzy, cztery kilometry wysokości panują silne turbulencje powietrzne. W razie nieszczęścia nie można liczyć na pomoc z helikoptera - Dariusz Gozdek twierdzi, że pokonanie 60-kilometrowej trasy w tydzień to wielki wyczyn.
Są dwukilometrowe odcinki na przepłynięcie których ledwo wystarcza całego dnia. Przy tym należy mieć baczenie nie tylko na to, co się dzieje w wodzie, ale także w górze. Różnica temperatur pomiędzy nocą a dniem powoduje pękanie skał. Z dwukilometrowej wysokości spadają gigantyczne głazy wzbudzające kamienne lawiny. Odbijające się od skał echo nie pozwala na zlokalizowanie zagrożenia.

O przeżyciu decyduje łut szczęścia

- Odpłynęliśmy trzysta metrów od miejsca nocnego biwaku kiedy runął tam głaz wielkości kamienicy. Na szczęście, tym razem nie dał znać o sobie sąsiadujący z kanionem wulkan (jedna z odnóg Colci nosi nazwę Los Wulcanos. Dziesięć lat temu podczas pierwszej wyprawy wulkan dymił, okolica drżała od tektonicznych wstrząsów. Wolę nie myśleć, co by się stało, gdyby doszło do erupcji i do kanionu spadłaby lawina kamieni i lawy. Pływałem kajakiem po rzekach wszystkich kontynentów. Ale dla Colci nie ma żadnego porównania - uważa Dariusz Gozdek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24