Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karol Karólak: Jestem pewny, że nie zepsujemy tego, co wypracowaliśmy w pierwszej rundzie

Daniel Sałek
Karol Karólak jest optymistą przed drugą częścią sezonu
Karol Karólak jest optymistą przed drugą częścią sezonu MKS HML Pogoń-Sokół Lubaczów
Zarówno wiekowo, jak i osobowościowo balans jest idealnie dobrany. Chyba udało nam się dobrać charakterami, ale bardzo w tym pomogły obozy, bo tam najwięcej czasu spędziliśmy razem – mówi Karol Karólak piłkarz MKS HML Pogoń-Sokół Lubaczów

Jesteś już rok w Lubaczowie. Szybko minął ten okres przez pryzmat rozwoju, jaki robi twój obecny klub?
Ten czas minął niezwykle szybko. Mam wrażenie, że jestem tam dużo dłużej. Patrząc przez pryzmat piłkarski, to z każdym kolejnym tygodniem się rozwijamy, wszyscy starają się być coraz lepsi i mam wrażenie, że się to udaje. Patrząc na poczynania zarządu i ludźmi związanymi z zarządzaniem klubu to chyba każdy widzi, że idzie to w dobrym kierunku. Bardzo dużo nam daje pomoc sponsorów. W dużej mierze dzięki nim zbudowaliśmy tak dobra atmosferę.

Z trenerem Valeriym Sokolenko współpracowałeś także w Wiązownicy. Jakie jego cechy najbardziej doceniasz?
Dużo tego jest. Zacznę od jego wiedzy i jej wykorzystania. Ale szczególnie imponuje mi jego zaangażowanie i motywacja do działania. Wszystko, za co się bierze, stara się robić na sto procent. Nawet na gierkach treningowych nie odpuszcza. Stara się docenić każdego zawodnika i dać mu szanse. Nikt z góry nigdy nie jest na przegranej pozycji. Każdy ma takie same szanse, a dla mnie coś takiego, to jest cecha wzorowego trenera.

Rok temu nie udało się odrobić 10 punktowej straty po rundzie jesiennej, lecz w pewnym momencie było bardzo blisko dogonienia zespołu z Skołoszowa. Dziś macie 7 punktów przewagi nad Orłem Przeworsk...
Rok temu nam się nie udało na własne życzenie. Zabrakło niewiele, mieliśmy praktycznie wszystko we własnych nogach. Ale nie ma co rozpamiętywać takich rzeczy. Dzięki temu jesteśmy dziś mądrzejszą i bardziej dojrzałą drużyną. Jestem pewny, że nie zepsujemy tego, co wypracowaliśmy w pierwszej rundzie.

W obecnym okienku transferowym włodarzom udało się pozyskać dwóch kapitanów z trzeciej ligi – najpierw Kacpra Ropa, ostatnio Sebastiana Fedena. Rywalizacja w środku pola będzie niesamowita.
Dwóch niezwykle doświadczonych i dobrych zawodników, którzy wniosą do drużyny bardzo wiele i każdy na tym skorzysta. Im większa rywalizacja, tym większy poziom poszczególnych zawodników. Każdy będzie musiał dać z siebie nie sto, a sto dziesięć, co będzie tylko i wyłącznie na plus drużyny.

Zarząd wraz z trenerem mądrze budują klub, nie wykonując jak większość klubów transferów „po awansie. To też pokazuje, że w Lubaczowie tworzy się duży klub na Podkarpaciu.
Najważniejsze jest to, że budują już teraz. Będziemy mieli czas, żeby się zgrać i po prostu będą ewentualnie potrzebne pojedyncze ogniwa do spięcia wszystkiego. Miejmy nadzieje, że masz rację, że tworzy się duży klub. Cieszę się, że w tym uczestniczę. Ale daleka droga przed wszystkimi. Trzeba robić swoje jak najlepiej i dążyć do jak najwyższej formy.

Dużo łatwiej się gra w formacji ofensywnej, gdy z przodu ma się tak silnego, a do tego dobrze wyszkolonego napastnika, jakim jest Paweł Hass?
Gra się spokojniej, bo masz świadomość, że jak piłka znajdzie się w strefie ofensywnej, nie wróci po kilku sekundach. Ze spokojem można zagrać piłkę w ciemno do Pawła, jak ma obrońcę na plecach i wiesz, że jej nie straci. Co pozwala na przesunięcie i ustawienie dwóch pozostałych formacji. Paweł jest w swoim rodzaju, z jakim współpracowałem, a zarazem jeden z najlepszych.

W szatni macie dobry balans i nie chodzi mi o wiek? W klubie jest bardzo dużo wychowanków. Zaskoczyła cię ich jakość piłkarska?
Zarówno wiekowo, jak i osobowościowo balans jest idealnie dobrany. Chyba udało nam się dobrać charakterami, ale bardzo w tym pomogły obozy, bo tam najwięcej czasu spędziliśmy razem i się dotarliśmy. Byłem zaskoczony umiejętnościami zawodników, gdy przychodziłem do klubu. Tym bardziej że jeździłem oglądać mecze okręgówki wcześniej i nie spodziewałem się, że trafiłem do tak dobrej drużyny. Od pierwszego treningu było widać, że jest duży potencjał. Uważam, że zawsze w Lubaczowie był potencjał, tylko potrzebny był ktoś, kto go wykorzysta i udało się trenerowi „Sokowi” to zrobić.

Już niedługo wyjedziecie na kolejny obóz przygotowawczy, tym razem w Polsce. W Sanoku czeka was bardzo trudny okres? Trener Sokolenko lubi dać do pieca w tym okresie?
Który trener nie lubi tego w zimie? (śmiech). Musimy popracować nad wytrzymałością i to normalne. Czasami jest naprawdę ciężko, ale nigdy nie jest to tylko bieganie. Zawsze w treningach pojawia się aspekt piłkarski, bo przecież nie jesteśmy lekkoatletami, żeby tylko biegać.

W lubaczowskim klubie czujesz się w „domowej szatni”?
Zdecydowanie tak. To jest trzeci mój piłkarski „dom” po Tomasovii i Wiązownicy.

Twoja partnerka Dominika jest sędzią ligowym. Dużo w domu rozmawiacie o piłce?
Wiedziałem, że padnie pytanie w takim stylu. Bardzo dużo rozmawiamy. Praktycznie codziennie jest jakiś aspekt piłkarsko-sędziowski, o którym dyskutujemy. Czasami są to dość burzliwe wymiany zdań. Ale dzięki Dominice i „jej naukom” nie dostaję już głupich kartek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24