Pewne jest, że zwierzęta nie przenoszą koronawirusa.
- Nie ma żadnego udowodnionego przypadku, aby pies w jakikolwiek sposób mógł zarazić człowieka – wyjaśnia lek. wet. Radosław Fedaczyński z Lecznicy Dla Zwierząt „ADA” w Przemyślu.
Wirus stanowi jednak zagrożenie dla ludzi, w związku z czym schroniska ograniczają liczbę przyjęć osób z zewnątrz.
- Młodzież, która odwiedziłaby nas teraz w schronisku mogłaby stworzyć realne zagrożenie dla personelu. W „Kundelku” zatrudnionych jest mało ludzi. Gdy u jednego człowieka wykryto by koronawirusa, wszyscy musielibyśmy iść na kwarantannę. Nie możemy do tego dopuścić. Nasze zwierzęta zamknięte są w klatkach, tym samym całkowicie uzależnione są od człowieka, który przynosi im jedzenie i wodę. Dlatego podjęliśmy decyzję, że tylko przypadki wymagające pomocy weterynaryjnej, ranne zwierzęta będą przyjmowane do schroniska – mówi Halina Derwisz, kierownik schroniska "Kundelek" w Rzeszowie i Prezes Rzeszowskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt.
Co z adopcją?
- Osoby zainteresowane adopcją proszone są przede wszystkim o kontakt telefoniczny pod numerem 510 170 787 – czytamy w komunikacie opublikowanym na stronie rzeszowskiego schroniska. Personel zachęca również do adopcji wirtualnej.
Schronisko dla osób z zewnątrz zamknięto także w Wadowicach Dolnych koło Mielca.
- Ze względu na zagrożenie koronawirusem, schronisko zostaje zamknięte dla odwiedzających – czytamy na Facebooku schroniska dla zwierząt „Czekadełko”.
Inne schroniska pozostają otwarte, ograniczyły jednak liczbę wolontariuszy. – Nie zamykamy się przed ludźmi. Nie ma takiej potrzeby, gdyż w ostatnim czasie bardzo mało osób nas odwiedza. Od poniedziałku praktycznie wcale. W poniedziałek i wtorek odbyły się zaplanowane wcześniej adopcje. Zrobiliśmy to zachowując ostrożność i profilaktykę – mówi Magdalena Kusal ze schroniska dla psów „Wesoły Kundelek” w Lesku.
Co z przychodniami weterynaryjnymi?
- Mamy ograniczony skład jeżeli chodzi o administrację. Osoby, które pracują w biurze zostały odesłane do domu na pracę zdalną, ale lekarze muszą być na posterunku, muszą leczyć i nie możemy sobie odpuścić – mówi lek. wet. Radosław Fedaczyński. Dodaje, że w ostatnim czasie w przychodni przybyło pacjentów. – Ma to związek z wiosną i wysypem chorób odkleszczowych u psów. Nie jesteśmy w stanie zamknąć gabinetów. Ludzie nie chodząc do pracy, zabierają psy na spacery, gdzie nie ma innych ludzi, a gdzie jest dużo kleszczy. Tu apel do nich, aby chronili psy przed kleszczami – mówi weterynarz.
Przemyska lecznica dla zwierząt ograniczyła nocne wizyty i proste zabiegi. Inne lecznice skróciły czas pracy. Znaczna większość umawia pacjentów na konkretną godzinę, aby nie gromadzić właścicieli zwierząt w poczekalni.
iPolitycznie - 300 milionów Putina by skorumpować Świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?