MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Koszykarze Polonii Przemyśl 25 lat temu zostali wicemistrzami Polski, choć gdyby sędzia Wiesław Zych nie zagwizdał...

Waldemar Mazgaj
Wicemistrzowie Polski z 1995 roku – w tylnym rzędzie (od lewej): Artur Olszanecki, Arkadiusz Miłoszewski, Piotr Oleszek, Daryl Thomas, Nathan Buntin, Tomasz Przewrocki, Justyn Węglorz; w środkowym: trener Tomasz Służałek, Krzysztof Mila, Bartłomiej Kozieł, Grzegorz Brzezicki, Wojciech Królik, Wojciech Banaś, Dariusz Szczubiał (kapitan), Marek Piwko (odnowa biologiczna), Mariusz Zamirski (II trener).
Wicemistrzowie Polski z 1995 roku – w tylnym rzędzie (od lewej): Artur Olszanecki, Arkadiusz Miłoszewski, Piotr Oleszek, Daryl Thomas, Nathan Buntin, Tomasz Przewrocki, Justyn Węglorz; w środkowym: trener Tomasz Służałek, Krzysztof Mila, Bartłomiej Kozieł, Grzegorz Brzezicki, Wojciech Królik, Wojciech Banaś, Dariusz Szczubiał (kapitan), Marek Piwko (odnowa biologiczna), Mariusz Zamirski (II trener). fot. archiwum
Dokładnie dziś mija 25 lat od chwili, gdy po piątym meczu w finale fazy play-off z Mazowszanką Pruszków na jej terenie, koszykarze Polonii Przemyśl wywalczyli wicemistrzostwo Polski. To wciąż największy zespołowy sukces przemyskiego sportu w powojennej historii.

Finałową rywalizację ekipa spod Warszawy wygrała z „Przemyskimi Niedźwiadkami” 4-1, choć przed batalią o mistrzowski tytuł więcej szans dawano podopiecznym trenera Tomasza Służałka. Polonia, choć była beniaminkiem ekstraklasy, do decydujących meczów startowała z pierwszej pozycji w tabeli.

W sezonie zasadniczym nie przegrała u siebie ani jednego meczu! Ba – odniosła 60 kolejnych zwycięstw przed własną widownia, a ta świetna passa rozpoczęła się cztery lata wcześniej, jeszcze w 3 lidze.

Półfinał ze Śnieżką Świebodzice (następcą Górnika Wałbrzych - przyp. red.) nasza drużyna wygrała 3-2 głównie dzięki atutowi swojej hali.

- Na tych najważniejszych meczach było tam jak w saunie. Miała raptem 1500 miejsc, a na mecze przychodziło po dwa i pół tysiąca ludzi. Sam oglądałem mecz uwieszony na drabinkach, a na dwie godziny przed meczem pod kasami działy się cuda – opowiada Michał, wówczas prawie pełnoletni fan „Niedźwiadków”.

- Z finałowej rywalizacji zapamiętałem tak naprawdę tylko końcówkę pierwszego meczu, który wszystko ustawił. Nasi zawodnicy wygrali rundę zasadniczą, zlali w niej Mazowszankę co było trochę zaskakujące, bo składy były dość wyrównane – wspomina.

W końcówce pierwszego meczu, gdy prowadziliśmy sześcioma punktami, najpierw niesamowitą „trójkę” posłał Marek Sobczyński, a po chwili Hubert Białczewski zaczął bronić na naszym centrze Nathanie Buntinie w stylu piłki ręcznej, bez reakcji sędziego. Obejmowany niczym w tańcu Buntin się wkurzył i łapał jakieś faule w ataku, na dodatek swoje trzy grosze dołożył sędzia Wiesław Zych

– dodaje Michał.

– Gdyby w samej końcówce, przy stanie 83:82 dla nas, sędzia Zych nie odgwizdał urojonego przekroczenia linii po celnym osobistym Darka Szczubiała, co się praktycznie nie zdarza w koszykówce, to byśmy wygrali. Następnie zostalibyśmy mistrzami – opowiadał 15 lat temu trener Służałek, w tekście wspomnieniowym ś.p. red. Wacława Burzmińskiego pt „Gdyby sędzia Zych nie zagwizdał”.

– Kilka lat później, gdy Szczubiał był trenerem kadry grającej mecze w Rzeszowie, spytałem go o tę sytuację. Odpowiedział, że to był pierwszy raz, gdy sędziowie zagwizdali mu przekroczeni linii przy rzucie wolnym – wspominał niedawno jeden z bardziej doświadczonych dziennikarzy „Nowin”.

W Przemyślu chodziły wtedy różne legendy, m.in. taka, że już przed pierwszym meczem finału do Olszan wjechały mercedesy z Pruszkowa ze smutnymi panami i tam już ustalano przebieg finału. Jeden z działaczy Polonii usłyszał wtedy od sędziego Zycha, że dla Polonii ten srebrny medal to i tak duży sukces.

– Także w pozostałych czterech spotkaniach sędziowie dawali nam do zrozumienia, kto ma zostać mistrzem, chociaż to my byliśmy faworytem – mówił 15 lat temu ówczesny trener „Barcelonki”.

– O mistrzowskim tytule zadecydował pierwszy pojedynek - potwierdzał 10 lat po tamtych meczach Józef Lewicki, w 1995 roku dyrektor Polonii. – Przesądziła dyspozycja czarnoskórych koszykarzy Mazowszanki: Walkera i Williamsa.

- Szansa na złoto mogła jeszcze wrócić w drugim spotkaniu, w Pruszkowie. Przegraliśmy tam ośmioma punktami. Ale akurat zagrali słabiej ci, na których liczyliśmy – dodawał.

- Polonia miała wtedy i zespół i atmosferę. W kultowym drink barze „U Wróbla” na Zasaniu zawodnicy prowadzili długie dysputy z kibicami. Jak się za sługo zasiedzieli, to… uciekali przez balkon do ogrodu, bo trener Służałek lubił zajść do Wróbla po 22 – wspomina po latach kibic Michał.

Kilka lat temu na ul. Sienkiewicza w Przemyślu funkcjonowała popularna restauracja "Barcelonka". Gmach należał do Polonii Przemyśl, niegdyś były tutaj także klubowe biura. Z roku na rok budynek podupadał, podobnie jak restauracja. W 2011 r. próbowała ją ratować Magda Gessler. Zmieniła menu, w miejsce egzotycznych potraw, jak stek z kangura, pojawił się barszcz ukraiński i inne dania kuchni kresowej. Lokal jednak padł. Później przyszedł czas na budynek i działkę, które komornik wystawił na licytację, w zamian za część długów Polonii. W 2015 r roku nieruchomość kupiło dwóch przemyskich przedsiębiorców. Chcieli w tym miejscu wybudować apartamentowiec o wysokim standardzie…Zobacz też: Polonia Przemyśl czy Czuwaj Przemyśl? Tak kibicują przemyskie osiedlaPiłkarz-ratownik medyczny z Rzeszowa: Kłamiąc narażacie nie tylko nas

To kiedyś była siedziba Polonii Przemyśl i popularna restaur...

– Wtedy wszystko było nowe, czarnoskórzy gracze weszli do ligi szeroką ławą, wzrósł poziom ligi, a Polonia miała nawet swoją pierwszą maskotkę, oczywiście niedźwiadka, którego krawcowa szyła prawie do połowy nocy przed inauguracją – uśmiecha się na to wspomnienie.

– Ten srebrny medal to i tak był wielki sukces – przyznają starsi kibice. Ale jakiś rozczarowany lub sfrustrowany fan w Przemyślu i tak porysował samochód trenera Służałka.

Kibic Michał: - Po tym sezonie trafił do Polonii z Wałbrzycha trener Teodor Mołłow, z zaciągiem z Górnika, z którego do dziś ostał się nad Sanem Daniel Puchalski. Były pamiętne mecze z słynnym Arisem Saloniki w europejskich pucharach, ale niespodziewanie przegraliśmy półfinał ligi i zdobyliśmy „tylko” brązowy medal: drugi i ostatni w pięcioletniej historii występów w ekstraklasie.

By zamknąć pewien etap: Polonia spadła z ekstraklasy z trenerem… Służałkiem. Nigdy później „Barcelonka”, której skończyła się dobra kasa z bazaru, nawet nie zbliżyła się do elity. Obecnie w Przemyślu szkoli się tylko młodzież.

Finał play-off ekstraklasy koszykarzy w sezonie 1994/95

  • 25 marca: Polonia - Mazowszanka 83:85 (41:46)
  • 29 marca: Mazowszanka - Polonia 94:86 (44:42)
  • 1 kwietnia: Polonia - Mazowszanka 73:96 (22:50)
  • 2 kwietnia: Polonia - Mazowszanka 95:89 (48:43)
  • 5 kwietnia: Mazowszanka - Polonia 87:68 (43:36)

Skład ówczesnych wicemistrzów Polski: Dariusz Szczubiał (kapitan), Wojciech Królik, Krzysztof Mila, Daryl Thomas, Nathan Buntin, Tomasz Przewrocki, Bartłomiej Kozieł, Grzegorz Brzezicki, Wojciech Banaś, Artur Olszanecki, Arkadiusz Miłoszewski, Piotr Oleszek, Justyn Weglorz; trener: Tomasz Służałek, II trener: Mariusz Zamirski, kierownik drużyny: Władysław Radochoński, odnowa biologiczna: Marek Piwko.


Zobacz też - Senator Mieczysław Golba o futbolu w czasie koronawirusa: Jeżeli nie uda się nam dograć sezonu to chyba będzie dużo awansów [STADION ONLINE]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polska - Chorwacja: Kto faworytem meczu?

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24