Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krystian Herba: ja miałbym nie wskoczyć? Nie ma takiej możliwości!

Beata Terczyńska
Krystian Herba karierę sportową rozpoczął w 1995 r. To wielokrotny medalista Mistrzostw Polski, finalista i uczestnik wielu zawodów cyklotrialowych na świecie. Zdobyte drapacze chmur: Pałac Kultury i Nauki w Warszawie, hotel InterContinental w Warszawie, śląski biurowiec Altus, Millennium Tower w Wiedniu, Gran Hotel Bali w hiszpańskim Benidorm, Messe Turm we Frankfurcie nad Menem i Rose Rayhaan by Rotana w Dubaju.
Krystian Herba karierę sportową rozpoczął w 1995 r. To wielokrotny medalista Mistrzostw Polski, finalista i uczestnik wielu zawodów cyklotrialowych na świecie. Zdobyte drapacze chmur: Pałac Kultury i Nauki w Warszawie, hotel InterContinental w Warszawie, śląski biurowiec Altus, Millennium Tower w Wiedniu, Gran Hotel Bali w hiszpańskim Benidorm, Messe Turm we Frankfurcie nad Menem i Rose Rayhaan by Rotana w Dubaju. Wojciech Zatwarnicki
Rozmowa z Krystianem Herbą, rzeszowskim trialowcem, który skacząc na rowerze zdobywa najwyższe budynki świata

- Już w marcu ruszasz na podbój Chin. Jaki cel sobie upatrzyłeś?

- 17 marca będę się wspinał na Shanghai World Financial Center - najwyższy budynek w Chinach, z najwyżej na świecie położonym tarasem widokowym, czyli 474 metry nad ziemią.

- Budynek kształtem przypominający otwieracz, góruje nad miastem. Ciebie jednak bardziej interesuje jego... klatka schodowa?

- Dokładnie (śmiech). Wyszukałem na YouTube filmiki z biegów po schodach, które odbywały się wewnątrz, aby przyjrzeć się np. ile schodów wypada na półpiętro. Wiem, że do pokonania będę miał 2754 schody. Aktualny rekord Guinnessa, który niestety już nie należy do mnie, wynosi 2052. Różnica w tym, co osiągnięto, a w tym co zamierzam jest więc bardzo duża. Wiem też, że część schodów budynku kręci się w lewą stronę, ale na szczęście ok. 300 w prawo, co wolę.

- Bywało już tak przy biciu poprzednich rekordów, że choć wiele wiedziałeś o budynkach, to na miejscu czekały cię niespodzianki?

- Owszem, np. nie wszędzie zgadzała się podawana liczba schodów. Na pewno tuż po przyjeździe do Szanghaju będziemy je liczyć, jak mamy to w zwyczaju (śmiech). Spodziewam się też, że różne mogą być wysokości poszczególnych stopni. Na schodach mniej stromych łatwiej ustawić rower i skakanie nie jest tak męczące.

- Czym różnił się ta próba bicia rekordu od siedmiu poprzednich?

- Przede wszystkim budynek jest znacznie wyższy. Patrząc na wysokość dachu - trzeci na świecie, a gdyby mierzyć do czubka iglicy - czwarty. Znajduje się prawie 9 tys. km od domu, a tak daleko nigdy dotąd nie byłem. Ze względu na wysokość drapacza, mój wysiłek będzie trwał o wiele dłużej. W Dubaju 2040 schodów pokonałem w godzinę i 13 minut. W Chinach bicie rekordu zajmie mi prawdopodobnie pół godziny dłużej. W dodatku przypuszczam, że może być goręcej. W Dubaju słabo, ale jednak działała klimatyzacja. Tu jej nie będzie. Poza tym pierwszy raz spotkam się z metalowymi schodami, a trudno przewidzieć, jak będą się spisywać pod oponami.

- Rower też masz nowy?

- W zasadzie ze starego zostały tylko obręcze z kół. Pozostałe części są nowe, sprowadzone z różnych stron świata. Rower jest o ok. 700 g lżejszy od tego, na którym skakałem w Emiratach Arabskich.

- Sam go składałeś?

- Sam. Co to za filozofia rower skręcić? (śmiech). Mam również najnowocześniejsze, profesjonalne buty do trialu ze specjalną, włoską podeszwą, która ma zapobiegać poślizgowi. O 120 g lżejsze od poprzednich. Dobre buty są dla mnie istotne, ponieważ, gdy stoi się na pedałach przez godzinę, to stopy najpierw cierpną, a potem wręcz bolą. W nowych butach tego nie czuję.

- Tureckie linie lotnicze bardzo upodobały sobie twój sprzęt, bo zarówno w drodze do Dubaju, jak i z powrotem nie chcieli się z nimi rozstać. Nie boisz się, że i tym razem, rowery utkną gdzieś na lotnisku?

- Rowery będą podróżowały w tej samej skrzyni, natomiast korzystamy z nieco lepszych, bo katarskich linii lotniczych. Mam nadzieję, że nie będzie problemów i dolecą na czas razem z nami, a nie oddzielnie,.

- Jak Chińczycy zareagowali na twój pomysł? Rzadko spotykają pewnie faceta skaczącego rowerem po schodach i to w górę, a nie w dół?

- Bardzo pozytywnie. Dość długo trwało jednak ustalanie daty, kiedy moglibyśmy bić rekord. Ostatecznie będę skakał w niedzielę, a nie w poniedziałek, bo pracujący w tym ogromnym centrum ludzie mogliby nam przeszkadzać.

- Skoro wyzwanie jest większe, to pewnie i treningi inaczej wyglądają?

- Podobnie, choć trochę więcej biegam. Zacząłem trenować we wrześniu, pokonując wtedy krótsze dystanse do 10 - 15 km. Do tego dochodziły ćwiczenia wytrzymałościowe na siłowni, typu podciąganie się na drążku, czy pompki na poręczach. Po ponad miesiącu dopiero zacząłem skakać na rowerze po schodach wieżowca przy ul. Piłsudskiego. Zdarza mi się jednorazowo spalić na treningach nawet 2 tys. kalorii.
- Jest taki newralgiczny moment, kiedy wyłączasz się psychicznie, dla bliskich "nie istniejesz" i skupiasz wyłącznie na wyzwaniu?

- Faktem jest, że cały czas myślę już o Chinach i planuję, jak wyskok zakończyć sukcesem. Natomiast za wcześnie jeszcze, żeby tak całkiem się wyłączyć. To się dzieje na miejscu, tuż przed startem.

- Kto w Chinach ci pomoże?

- Grupa sprawdzonych osób, która towarzyszy mi w zasadzie od pierwszej wspinaczki. Remigiusz Walaszczyk będzie biegł z kamerą na czole. Jego nagrania będą później dowodem dla osób pracujących w rekordach Guinnessa. Druga, jeszcze ważniejsza, jest Natalia Przystaś, która będzie miała przy sobie iPhone'a, na którym cały czas będzie wyświetlane moje tętno, co będzie wskazówką, czy jadę w dobrym tempie, czy mogę szybciej. Natalia ma też bardzo inne, ważne zadanie. Musi tak podawać mi picie, abym nie spadł z roweru. Na miejscu mój team czekają też inne zadania, np. przygotowanie klatki schodowej, czyli ponaklejanie plakatów z numerami na schody i piętra. W mojej grupie są też tradycyjnie dziennikarze: Nowin i z programu Stacja Rzeszów Główny.

- Kiedy mówią o tobie, że jesteś pozytywnym wariatem i dziwią się, dlaczego to robisz, co odpowiadasz?

- No cóż. To tak, jak zapytać himalaistę, po co idzie w góry, skoro może zostać w domu. To jest siła, chęć dążenia do czegoś, bycia lepszym, szybszym, pokonywania kolejnych rekordów, ale i słabości... Kto jest sportowcem, ten zrozumie.

- Większość cię chwali i podziwia, ale są i krytykanci...

- Szczerze mówiąc, lubię czytać fora internetowe. Wiele ciekawych rzeczy się dowiaduję na swój temat i tego, co robię. Piszcie ludzie, piszcie jak najwięcej i nie wszystko musi być pozytywne. Tym bardziej mnie to ubawi (śmiech).

- Kto bardziej przeżywa, kiedy walczysz o rekord? Ty, czy mama?

- Przypuszczam, że mama, bo ja wiem, że jestem przygotowany i skupiam się na tym, co mam zrobić. Staram się, by podczas skoku nie towarzyszyły mi żadne emocje, choć bliżej szczytu oczywiście pojawia się euforia. Wiem, że mama bardzo się stresuje. W Dubaju, już po wszystkim, brat zadzwonił i zażartował, że niestety nie wskoczyłem. Mama się rozpłakała i omal nie dostała zawału. Na szczęście szybko dodał, że zrobił kawał.

- Co chcesz zobaczyć w Szanghaju?

- Pierwsze, co nas czeka po opuszczeniu lotniska, to podróż pociągiem do centrum. Ale nie zwykłym, tylko magnetycznym, bez kół, który lewituje nad szyną i porusza się z prędkością 431 km/godz. Dystans 30 km przejedzie w 7 minut i 20 sekund. Chciałbym zobaczyć potężne akwarium ze 150 m tunelem pod wodą, a także drapacz Jin Mao Tower, wysoki na 420,5 m, mający niesamowite, wysokie na ponad 80 pięter lobby hotelu Grand Hyatt. Przyjrzę się też nowo budowanemu wysokościowi, który za rok ma być najwyższym w Chinach, a więc kolejnym powodem, by zawitać tu jeszcze raz.

- Niepowodzenie nigdy się dotąd nie zdarzyło i odpukuję w niemalowane, by nadal tak było. Ale co wtedy, gdyby coś nie poszło zgodnie z planem?

- Nie ma takiej możliwości!!!

- Skąd w tobie tyle samozaparcia?

- Jem czekoladę i piję mleko (śmiech) Prawda jest taka, że moje życie sportowe toczy się od celu do celu. Po prostu muszę go widzieć na horyzoncie. To daje energię. Wtedy jest fajnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24