Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz się zlitował, teraz ma dzikich lokatorów

Grzegorz Michalski
Kołaczyce Rodzina S. od 5 lat mieszka w tzw. organistówce. Dzięki dobrej woli tutejszego proboszcza zamieszkali w niej po powodzi w 2010 roku. Ksiądz jednak nie doczekał się wdzięczności...

Sprawy dotyczące eksmisji mieszkaniowej to w naszym powiecie niecodzienność. Tym bardziej, że pustych domów jest coraz więcej. Inaczej sytuacja wygląda w Kołaczycach. Cała historia zaczęła się 5 lat temu. Wtedy podczas powodzi, która przeszła przez gminę, kilka rodzin poważnie zostało poszkodowanych. Najbardziej ucierpiały dwie rodziny, które całkowicie straciły dach nad głową. Obydwie trafiły pod opiekę gminy i ludzi dobrej woli.

Natychmiast zaczęto organizować dla nich pomoc. Zewsząd płynęły do nich akty dobrej woli,nawet od przypadkowych ludzi. Najmocniej w pomoc zaangażowała się gmina na czele z burmistrz Małgorzatą Salachą. Grosza i pomocy nie szczędził też proboszcz kołaczyckiej parafii ks. Jan Sabat. Wszyscy, jak mogli, chcieli szybko znaleźć rodzinom nowy dach nad głową. Dużej pomocy udzielił Caritas. W końcu udało się znaleźć tymczasowe lokum. Obydwie rodziny mogły spokojnie odetchnąć po dużej tragedii. Sytuacja jednej z nich zaczęła się poprawiać. Dzięki dużemu wysiłkowi, pracy i zaparciu, wybudowali nowy dom i w nim zamieszkali. Pomoc okazała się skuteczna. Wdzięczność dla władz gminy i instytucji kościelnych płynęła pełną rzeką.

5 lat w „organistówce”
Inaczej sprawa toczyła się u drugiej rodziny. Państwo S. zostali umieszczeni w domu należącym do parafii w Kołaczycach. Tak zwana „organistówka”, która mieści się przy samym Rynku została przed powodzią wyremontowana. Pieniądze na remont poszły z kasy parafian i gminy. Lokatorzy byli w potrzebie. Ksiądz przyjął ich pod swój dach. Liczył, że ich pobyt będzie krótki.

- Oni się zadomowili, jak na swoim. Nie płacą za mieszkanie i ani myślą o tym, żeby ten dom opuścić. Traktują go jak swoją własność - skarży się ks. Jan Sabat, proboszcz parafii w Kołaczycach. To właśnie on okazał w 2010 roku dobrą wolę. Zapytany o to, czy nie żałuje, że ich przyją,ł odpowiada bez zastanowienia. - Nie mogłem postąpić inaczej. Byli wtedy w potrzebie - tłumaczy proboszcz. Miał nadzieję, że po kilku miesiącach rodzina zacznie swoje życie organizować na nowo. Sytuacja przybierała jednak inny kształt.

Proboszcz stracił cierpliwość
- Prosiłem ich kilka razy, żeby opuścili budynek - wyjaśnia ks. Sabat. Kapłan myślał, że rodzina znajdzie sobie lokum lub zacznie budować własny dom. Przykład innej rodziny z gminy, która wybudowała mały domek, pokazuje, że dla chcącego nic trudnego. Pomocy mieli wystarczająco. Czy ją zmarnowali? Rodzina S. nie chciała rozmawiać o sytuacji. Zdają sobie sprawę, że ich przyszłość jest jasna do przewidzenia. Sprawa swój finał znalazła bowiem w sądzie.

- Początkiem lutego jest druga rozprawa. Wyrok musi być jednoznaczny, bo oni nigdy ze mną żadnej umowy nie podpisywali. Mieszkają na dziko - podkreśla ks. Sabat. Krzywym okiem na działania rodziny patrzą też mieszkańcy gminy. Przecież to oni doprowadzili podupadającą „organistówkę” do świetności.

Problemy mieszkaniowe to niejedyne zmartwienie rodziny S. Mają też problem z pieniędzmi. Rodzina jest pod opieką Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. W „organistówce” mógłby zamieszkać nowy organista. Pochodzi z Gorlic. Musi dojeżdżać. Proboszcz i parafianie nie mają już cierpliwości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24