Dyżurny leskiej komendy odebrał wiadomość o wypadku o godzinie 3.27. Na miejsce wyruszyła ekipa policyjna.
- Wkrótce okazało się, że z zatopionego samochodu nie zdołał się wydostać 22-letni mieszkaniec Sanoka - mówi mł. asp. Katarzyna Antosz-Ulan, rzecznik policji w Lesku. - Próbował go ratować inny pasażer, 17-latek z Zawozu, ale prawdopodobnie napór wody na drzwi był już zbyt duży, a do tego znajdujący się w środku mężczyzna był zakleszczony między siedzeniami. Nastolatek zdołał natomiast pomóc wydostać się na powierzchnię trzeciemu mężczyźnie, najpewniej kierowcy.
Do jeziora w Zawozie prowadzi asfaltowa droga. Około 50 metrów przed wodą asfalt się kończy, a zaczyna się żwir, trawa i glina. Według mieszkańców wsi, Land Rover musiał być mocno rozpędzony - kiedy kierowca zorientował się, że ma przed sobą zalew, już nie zdążył wyhamować.
- Być może dlatego, że miał w organizmie 2,6 promila alkoholu, co wykazało badanie przeprowadzone niedługo po wypadku - informuje Antosz-Ulan.
32-letni mieszkaniec Sanoka, podejrzewany o kierowanie samochodem, został zatrzymany do wyjaśnienia. Policja wyjaśnia szczegóły tragedii. Trzeba m.in. ustalić, kto wpadł na pomysł nocnej przejażdżki, w dodatku przy fatalnej deszczowej pogodzie, i czy land rover był sprawny technicznie, czy może miał wadliwe hamulce.
Wiadomo, że na trawiasto-glinianym cyplu leżała w poprzek kilkumetrowej długości kłoda drewna. Land rover w nią nie wjechał, tylko, jak twierdzą policjanci, "przeleciał" przez nią wpadając w kilkumetrową głębię.
Zawozianie dowiedzieli się o wypadku o świcie, kiedy na miejsce jechała policja i straż pożarna.
- Poszła fama, że ktoś zginął w jeziorze, ale myślałam na początku, że może jakiś wędkarz - opowiada kobieta.
- Nie byłem na miejscu, to nie będę się mądrzył, ale i tak cud, że zginęła tylko jedna osoba - dodaje idący do kościoła mężczyzna. - Woda ta straszna siła. Mówi pan, że uratował się chłopak z Zawozu? Nie wiem, o kogo chodzi.
Policja nie ujawnia danych 17-latka. Został w niedzielę w południe przesłuchany, a następnie odwieziony do domu.
- Jest w szoku, nie mogliśmy go puścić samego - tłumaczy rzeczniczka leskiej policji. - On naprawdę zachował się po bohatersku, do końca próbował walczyć o życie współpasażera. A przy wyciąganiu samochodu z jeziora kluczową rolę odegrali mieszkańcy wioski, którzy użyczyli swoich ciągników. Jeden z nich nawet zanurkował, żeby podczepić liny do auta.
Dzisiaj ma zostać przesłuchany 32-latek z Sanoka. Być może jego zeznania pozwolą wyjaśnić, dlaczego trójka mężczyzn wsiadła w nocy do samochodu, kto z nich wcześniej pił alkohol i gdzie. Wiadomo na razie, że trzeźwy był 17-letni pasażer.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?