Lipiec na karku, sezonu nie widać

Na stacji benzynowej "Fux" w Lesku pracownik obsługujący dystrybutory twierdzi, że nie odczuwa zwiększonego ruchu. - Jeszcze nie widać plecakowiczów, a to oni zwiastują lato - mówi dyżurny ruchu PKS w Lesku.
Właściciele campingów i pól namiotowych zlokalizowanych w górach nie wykazują zdenerwowania. Oni wiedzą, że "stonka" ruszy dopiero koło 6 - 7 lipca, ale to pod warunkiem, że będzie ładna pogoda. Na campingu na "Jaworze" stoi zaledwie kilkanaście namiotów. Więcej w Polańczyku na polu biwakowym "Na Cyplu". - Myślę, że ruch będzie się rozkręcał. Zwłaszcza, gdy dopisze pogoda - prognozuje Wiesław Matuszewski.
Barometrem frekwencji zawsze był camping w Ustrzykach Górnych. Teraz rozbitych jest kilkanaście namiotów, kilka przyczep, a w zawsze obelganych domkach są wolne miejsca. "Hotel Górski też ma wolne. - Trochę wędrowców jest w górach, ale jak na końcówkę czerwca, za mało - mówi Jerzy Bujwid, dyżurujący w stacji ratowniczej w Ustrzykach G.
Gospodarstw agroturystyczne mają już pierwszych gości. - Wygląda na to, że będzie tak co najmniej do końca sierpnia. O tym, że sezon wczasowy na karku przypominają też coraz liczniejsze telefony z pytaniami o wolne miejsca - mówi Marika Glapiak, córka właściciela gospodarstwa w Dźwiniaczu Dolnym.
W miejscowościach położonych wokół Zalewu Solińskiego ruch jest większy. W domach wypoczynkowych w Solinie są już wakacyjni goście, ale i są jeszcze wolne miejsca.
- Bieszczady sprzedają się w ostatniej chwili, a liczba turystów zależy od pogody. Gdy leje, są puchy. Na lipiec mamy już prawie komplet gości, na sierpień zostało trochę wolnych miejsc - mówi Katarzyna Wojnar z hotelu "Tarnica".