Cztery konie huculskie należą do Władysława Budzyńskiego. Nie mają stałej zagrody, zapuszczają się nawet do wsi oddalonych o kilkanaście kilometrów. Sam Budzyński mieszka w szałasie przy bazie studenckiej w Łopience.
- To spokojny człowiek, przyjechał w Bieszczady spod Wrocławia - mówi Roman Kiejdrowski z Urzędu Gminy w Cisnej. - Hucuły są zdziczałe, na widok ludzi uciekają, ale mogą stwarzać zagrożenie. Zdarzało się już, że nagle wbiegały na drogę przed auta.
Najbardziej narowisty jest ogier. Niedawno wpadł do zagrody Ryszarda Gibały w Terce w gminie Solina. Ku przerażeniu gospodarza, pokrył klacz.
- Byłem wściekły, powiadomiłem policję, ale co mogli zrobić? - opowiada.
Hucuły Budzyńskiego bez trudu pokonują ogrodzenia we wsiach w dolinie Solinki, zwłaszcza te, w których stoją inne konie. Przywódcą jest ogier. Dlatego Gibała zażądał od samorządu Cisnej, by znalazły specjalistę, który go schwyta i wykastruje.
- Inaczej przypadki niekontrolowanego krycia klaczy będą się powtarzać - przestrzega.
Roman Kiejdrowski:
- Nie gmina jest od kastrowania zwierząt. Wczoraj prawdopodobnie któremuś z weterynarzy udało się schwytać ogiera. Szczegółów nie znam.
Urzędnik dodaje, że stadko Budzyńskiego nie jest zaniedbane, więc nie ma powodów, by mu je odebrać.
- Konie huculskie są bardzo odporne, nawet na mróz. Zimą właściciel oddaje je do znajomego gospodarza w Buku, gdzie stoją w stajni aż do wiosny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?