Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubię wzbudzać emocje

Marcin Kalita
Rozmowa z Michałem Milowiczem

- Za tydzień, 28 września wraz z innymi artystami zaprezentujesz, w Filharmonii Podkarpackiej, w Rzeszowie spektakl "Zwariowany komisariat"
- Jak sam tytuł sugeruje, jest on przedstawiony w dość krzywym zwierciadle. Gram w nim agenta Tomka Czarnego. Całość przedstawienia ma formę kabaretowo-muzyczną. Sporo w niej piosenek. Myślę, że trafimy w nim w gust każdego widza z osobna, a i każdy z nich będzie się mógł na nim uśmiechnąć. A może i zaśpiewać razem z nami.

- W spektaklu będziesz występował w mundurze. W nim również pojawiłeś się w jednym ze swoich pierwszych filmów "Młode wilki"…
- To prawda (uśmiech). Zagrałem w nich rzeczywiście policjanta. Ale to był niewielki epizod. Aż dziw, że ktoś to jeszcze pamięta. Jak widać historia się zapętla.

- Wyobraź sobie, że są jeszcze tacy… Natomiast wielu widzów wręcz uwielbia takie obraz jak "Chłopaki nie płaczą", "Sztos" czy "Poranek kojota" z Twoim udziałem. Dzięki spółce: Lubaszenko, Pazura, Milowicz, stały się one wręcz kultowe. Dawno nie stworzyliście nic razem.
- Połączyła nas wspólna pasja i czarny humor. Prywatnie też się kumplowaliśmy. Z czasem, ze względu na przeróżne zajętości zawodowe, nasze drogi się rozeszły. Ale nie ukrywam, że znów nas korci, żeby zjednoczyć siły, zakasać rękawy i spotkać się w pracy. Nie powiem nic więcej, żeby nie zapeszyć.

- To zapewnienie i tak wystarczy, żeby zaspokoić miłośników waszej spóły. Inną formą Twojej działalności, z której słyniesz jest śpiewanie. Zaczęło się od Twojego debiutu scenicznego w musicalu "Elvis", nagrałeś też maxi-singla z piosenkami Presleya…
- Jego piosenki stały się ponadczasowe. Nie bez powodu został on okrzyknięty królem rock'n'rolla.

- Dokładnie dziesięć lat temu ukazała się Twoja płyta "Teraz wiesz". Kiedy rozmawialiśmy po jej premierze, mówiłeś, że szykujesz materiał na następną. I co?
- I nadal go szykuję (uśmiech). Fakt, że trochę długo i wygląda to na prawdziwą drogę przez mękę. Ale na to też potrzeba czasu. Jestem dość zajęty w teatrze, a nie chciałbym wydawać niczego na siłę. Mogę jednak zapewnić, że płyta będzie, tylko nie potrafię skonkretyzować terminu jej ukazania się.

- Zanim trafiłeś na scenę studiowałeś wychowanie fizyczne. Patrząc na Ciebie, od razu widać, że na niego zawsze znajdujesz czas.
- I będzie tak, dopóki starczy mi sił. Kiedyś zajmowałem się aikido. Teraz gram w piłkę nożną, tenisa, jeżdżę na nartach, pływam na desce, regularnie odwiedzam siłownię.

- Nie wyglądasz na kogoś, kto lubi dobrze zjeść. A prowadzisz w końcu własną klubo-restaurację "Nova Maska".
- W której również śpiewam i tańczę. A także, smacznie zjeść. Nie jak u mamy czy babci, bo to kojarzy mi się z tłustym jedzeniem. Ten etap mam już za sobą.

- Występujesz w teatrze, filmie, telewizji, na scenie. Która z tych dziedzin jest ci najbliższa?
- Ciężko jest mi którąś z nich wyróżnić. Mam wiele pasji i każda z nich daje mi oddzielną satysfakcję. Bez nich nie wyobrażam sobie swojego bytu. Choć najwięcej radości i siły niesie ze sobą żywy kontakt z publicznością. Z kolei praca przed kamerą zmusza do częstego powrotu do tego samego rodzaju emocji. I to jest chyba najtrudniejsze w tym zawodzie.

- Przez kilka lat występowałeś w serialu "Sąsiedzi", który dał Ci dużą popularność.
- Ewaluowała ona od "Metra", poprzez Elvisa, kiedy zaczęło się robić wokół mnie bardziej gorąco. Później był film "Chłopaki nie płaczą". W końcu "Sąsiedzi". Mam taką drabinkę popularności, po której powoli się wspinam. Nie miało mi więc kiedy odbić. Do dzisiaj mam tych samych przyjaciół. Wciąż jestem tym samym facetem. Może troszkę inaczej patrzącym na życie, bo w końcu jestem bogatszy o pewne doświadczenia. Poza tym nigdy nie pracowałem po to, żeby być sławnym, tylko po to, żeby wzbudzać w ludziach emocje i samemu się realizować.

- Czyli rozumiesz sytuacje, w których na plaży biegnie do ciebie kilkudziesięcioosobowa wycieczka kolonistów z prośbą o autograf?
- Oczywiście, bo sam się w takich znajduję. Szanuję ludzi, dlatego staram sie z każdym porozmawiać, dać podpis czy zrobić wspólne zdjęcie.

- Pytam o to dlatego, bo jedna z aktorek powiedziała mi kiedyś, że w podobnej sytuacji, dała autograf tylko jednemu dziecku, a reszcie zasugerowała, żeby sobie skserowała.
- Nie rozumiem takiego postępowania. Kiedyś z kilkoma kolegami, też aktorami, byliśmy w Łebie. Poszedłem na plażę i nie dane mi było poleżeć, bo wczasowicze na ogół nie rozstają się z aparatami fotograficznymi (śmiech). A wiesz po czym poznać dobrego aktora?

- ???
- Po tym, że ma opalone plecy, bo zawsze leży twarzą do piachu (śmiech)!!!

- Jak traktują cię osoby na ulicy? Jak sąsiada, kumpla właśnie?
- Dokładnie. Jakby znali mnie od dawna. Ale w końcu dzięki telewizji, jakbym u nich mieszkał. Najczęściej słyszę na swój widok "O cześć, cześć! Co u ciebie?".

- Ale na ogół są to miłe reakcje?
- Tak, ale czasami zdarzają się też te mniej miłe. Pojawia się i najzwyklejsze chamstwo, które bardzo mnie poraża. Nigdy go nie tolerowałem. Kiedy mam z nim do czynienia, sam robię się groźny.

- Potrafisz dać w pysk?
- Potrafię, ale nie nadużywam. Często też spotykam się ze zjawiskiem zazdrości, zawiści.

- Jak każdy, komu się udało.
- Zgadza się. Ale to mnie wzbogaca wewnętrznie i uczy jak postępować w pewnych sytuacjach.

- Z wszelkich podróży zwozisz najprzeróżniejsze maski. Traktujesz je jako swego rodzaju talizman?
- W pewnym sensie. Pasują do stworzonego w moim domu klimatu. Każda z nich ma też swoją historię. Od nich m.in. wzięła się nazwa lokalu, o którym mówiliśmy wcześniej.

- Jesteś zodiakalną Panną!
- (śmiech)!!! Tak, ale Panną w ascendencie Lwa. Nikt, kto mnie zna nie powiedziałby, że jestem spod znaku Panny. Posiadam kilka elementów charakterologicznych tego znaku, ale nie jestem jego typowym przedstawicielem.

- Przed naszą rozmową wgłębiłem się w horoskop osób, które tak jak Ty, urodziły się 16 września. Sprawdźmy czy niektóre opisy do Ciebie pasują?
- Dawaj!

- Podobno osoby te są zamknięte w sobie i niezbyt towarzyskie...
- Bzdura!. Jest dokładnie odwrotnie. Zresztą to chyba wynika z naszej rozmowy.

- Lubi wydawać rozkazy i chętnie popędza innych do roboty...
- To by się zgadzało. Ponieważ sam, odkąd pamiętam, potwornie ciężko pracuję, zawsze wymagano ode mnie profesjonalizmu, tak ja wymagam tego od współpracowników.

- Łatwo ich wywieźć w pole...
- O tym niech powiedzą moi wrogowie.

- A masz ich?
- Myślę, że na pewno. Tylko nie wiem za co.

- I jeszcze jedno z czym nie możesz się nie zgodzić. Osoby te posiadają zamiłowania artystyczne i są zwolennikami muzyki...
- To pewnik!

Kup bilet na spektakl!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24