Ludzie z Bierówki: mało się u nas robi

Bierówka to wieś w gminie Jasło, o której mało się słyszy. Była wsią opactwa benedyktynów tynieckich w 1629 rok. Na terenie miejscowości nie ma większych atrakcji turystycznych, oprócz zabytkowego cmentarza z czasów I wojny oraz nekropolii jeńców radzieckich na tzw. Bierowskich Dołach. Mieszkańcy mają też do dyspozycji kościół, który wzniesiono przed 20 laty.

Nie ma sielanki

Wydawać by się zatem mogło, że nic nie może zmącić spokojnego życia 565-osobowej miejscowości. A jednak!

W naszej redakcji pojawiły się osoby, które ze zdecydowaniem podkreślają, że sytuacja nie jest kolorowa. - Jesteśmy bardzo zaniedbani. Wieś jest podzielona. Bardziej dba się o część od strony Warzyc, niż tą od Szebni - mówią. Umówiliśmy się zatem na spotkanie. Podczas niespełna godzinnej rozmowy o swoich problemach opowiadało kilkudziesięciu mieszkańców. Wszyscy woleliby pozostać anonimowi. Jak mówią, to nie są żądania jednostek, a części wsi.

Długa lista problemów

- Najważniejszym problemem jest sołtys, który się niczym nie interesuje - mówią. Kilka tygodni temu mieszkańcy zgłaszali do szefa wsi, że jeden z mostków jest nieprzejezdny. - Usłyszeliśmy, że gmina nie ma pieniędzy. W końcu któregoś razu zadzwoniliśmy do urzędu gminy, gdzie dostaliśmy odpowiedź: nam pan sołtys niczego nie zgłaszał, o niczym nie wiedzieliśmy - przetaczają. Po ich telefonie przyjechał pracownik z urzędu i w krótkim czasie usterka została naprawiona.

- Następnym tematem był przystanek. Był tak zabrudzony, pełno puszek, butelek. Już nie wspominając o tym, że jego okolica była zarośnięta. Przecież przystanek to wizytówka miejscowości - tłumaczą. Postanowili, że zgłoszą to sołtysowi. Jak sobie przypominają, odpowiedział, że jak będzie miał czas, to poprawi wizerunek postoju oczekujących na przyjazd autobusu. W tym przypadku również kolejnym etapem było zgłoszenie tego do urzędu. - Informacja o tym trafiła do pracowników gminy we wtorek, a już w czwartek przystanek był wyremontowany - wyjaśniają. Takich małych spraw jest, zdaniem mieszkańców części Bierówki, sporo. - Lampa, która zepsuła się na tzw. przysiółku Pod Lasem została zgłoszona i dopiero po ponad 3 miesiącach ją naprawiono - ubolewają. Jedyną pozytywną rzeczą, zdaniem wzburzonych mieszkańców, jest dom ludowy, który został wyremontowany i jest w dobrym stanie.

Po co nam ta droga?

Jednak największe oburzenie spowodowały informacje o tym, że w wąwozie pomiędzy polami ma powstać droga. - Dlaczego nie poprawi się starej, tylko wymyśla się nową w pola - zastanawiają się.

Sołtys Bierówki Józef Feliks wszelkie oskarżenia kierowane pod jego adresem odrzuca.

- Przystanek miał być wymalowany jak zostanie farby z domu ludowego, i tak też zrobiliśmy. Do takich robót dostaje w miesiącu na jeden dzień dwie osoby z zakładu karnego. Czy oni mogą przez kilka godzin całą wieś oporządzić? O odpowiedź nie trudno - kwituje sołtys. Nie zgadza się z zarzutami kierowanymi pod jego adresem. - Są grupy ludzi, którzy chcą mącić, jak to w każdej wsi - podkreśla. Droga, która wiedzie do pól, a jest punktem spornym z częścią mieszkańców Bierówki, to jedynie kilkusetmetrowy odcinek z prawie 2,5 -kilometrowej jezdni.

- W tym roku byli tam geodeci wytyczyć teren. Musieli pozaznaczać, które drzewa do kogo należą. Składaliśmy w obecnym roku wniosek po pieniądze na tę drogę, ale się nie udało. Jak zebranie wiejskie, które odbędzie się za tydzień, zdecyduje, że mamy inną drogę remontować, to nikt na siłę jej nie będzie robił - podkreśla J.Feliks. Dodaje, że droga jest własnością gminy, a budżet tego dużego samorządu na pewno nie udźwignie samodzielnie tej inwestycji.