Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie zejdźcie z drogi, zakonnica jedzie [WIDEO, ZDJĘCIA]

Arkadiusz Rogowski
Arkadiusz Rogowski
Skaldowie śpiewali, że „świat ma co najmniej tysiąc wiosek i miast”. Ale tylko mieszkańcy Rzeszowa (i czasem Krakowa) mogą spotkać zakonnicę jadącą na rolkach. To siostra Wanda z Zakonu Felicjanek, służąca od trzech lat w Parafii Fara w stolicy Podkarpacia.
od 16 lat

Siostra Maria Wanda Pikula pochodzi z Pabianic koło Łodzi. Tam jako nastolatka trenowała siatkówkę, ale najważniejsza okazała się głęboka wiara. - Bóg podprowadził mnie do zrozumienia, że być kochanym, a samemu kochać, to trochę co innego i zaczęły się schody. Takie, po których wchodzi się na drogę rozwoju wewnętrznego, ale i zewnętrznego. Otwiera się na siebie i na drugiego, poznaje świat jako Jego dar dla człowieka – opowiada.

Pasją do rolek zaraziła się 10 lat temu w Częstochowie. – To wtedy kupiłam moje pierwsze rolki. Najpierw próbowałam trochę w domu, potem na podwórku, a na asfalt zabrali mnie uczniowie gimnazjum, w którym pracowałam. Nie ukrywam, że się trochę bałam. Krzyczałam, że mają mnie trzymać! - wspomina z uśmiechem siostra.

Z Bogiem przez Rzeszów

Dziś umiejętności może jej pozazdrościć niejeden młody rolkarz. Siostra Wanda jeździ na rolkach w profesjonalny sposób (co można zobaczyć na portalu nowiny24.pl), jak sama podkreśla, zawsze w habicie, ale… bez ochraniaczy. – Jeżdżę ostrożnie, choć z boku może wyglądać, że szybko. Jak coś to zwalniam, ewentualnie hamuję rękami – śmieje się Siostra Wanda, której na pokonanie w obydwie strony 10-kilometrowego dystansu ścieżką spacerową nad Wisłokiem wystarcza 40-50 minut.

To właśnie na Bulwarach i na Lisiej Górze można ją spotkać najczęściej. Jak reagują ludzie na widok siostry zakonnej na rolkach? – Często widać uśmiech i nawet częściej mówią mi „szczęść Boże” niż na ulicy – mówi. – Zawsze, gdy jestem w jakimś nowym miejscu, zakładam rolki, ludzie patrzą, oglądają się, robią zdjęcia, filmują, a potem się przyzwyczajają. Tutaj w Rzeszowie trochę się już ze mną „oswoili” – śmieje się nasza bohaterka.

Jazda z przełożoną

Podobnie jest w Krakowie, gdzie siostra Wanda przebywa obecnie na zastępstwie. – Biorę ze sobą rolki i jeżdżę. Tam z kolei bardzo fajna trasa jest nad Wisłą. Wydłużyli ją ostatnio aż do Tyńca, ale jest ze względu na wysoką górkę jest tam trochę niebezpiecznie – mówi zakonnica.

Zdarza się jej jeździć na rolkach wraz z uczniami szkół, w których pracuje. – W Częstochowie mieliśmy swój asfalt, za co kierowcy nas błogosławili, bo jak wychodziliśmy na drogę z dzieciakami, to nie było jak przejechać – opowiada siostra.

Nie udaje się jej natomiast namówić na ten sport innych sióstr zakonnych. – Na rolkach, poza mną, jeszcze tylko jedna siostra jeździ. Wolą rower, bo jest bezpieczniejszy. Dlatego najczęściej wygląda to tak, że jedna jedzie rowerem, a ja za nią na rolkach. Śmiejemy się, że w takiej sytuacji wiadomo, która to przełożona – żartuje Felicjanka.

Siostra Wanda sama również często wsiada na rower. - Jak mam mniej czasu, to zakładam rolki, a jak więcej, to biorę rower i jeżdżę nieco dalej – na Matysówkę, do Borka, do Siedlisk czy do Lubeni. Niekiedy trzeba tam zejść z roweru, ale kawałek się podprowadzi i dalej się jedzie - mówi. - Jak jestem na równinach, to robię sobie dłuższe trasy, natomiast tutaj w Rzeszowie i okolicach to nawet na rowerze jest czasem niebezpiecznie - są strome zbocza z zakrętami – dodaje siostra, która rowerem dojeżdża też do Zespołu Szkół Gospodarczych, gdzie pracuje. – Bo szybciej – tłumaczy.

Przełamywanie stereotypów

W ciągu swojej 10-letniej „kariery” miała kilka wypadków, a jeden z nich zakończył się nawet kontuzją. – Jestem przygotowana, mam pokupowane opaski uciskowe na wszystko, co się da – śmieje się 54-letnia zakonnica. Podkreśla jednak mocno, że ruch fizyczny bardzo wpływa na lepszą kondycję i lepszy nastrój. - Dlatego trochę się też gimnastykuję, przez fitness czy aerobik. Po prostu dobrze jest się poruszać – dodaje.

Ale siostra Wanda lubi też poczytać. Jak podkreśla, sięga nie tylko po książki „duchowne”, ale również po fantasy czy czasopisma naukowe. – Ludzie powinni się rozwijać w całości, a nie tylko w jednej dziedzinie. To nie jest tak, że jak jestem siostrą zakonną, to mam dbać tylko i wyłącznie o rozwój duchowy, bo człowiek to duch, ciało i psychika, i to wszystko musi się rozwijać. A rower czy rolki to z jednej strony niewielki wkład w przełamywanie stereotypów o siostrze zakonnej, a z drugiej sięgnięcie po to, co dobre, zdrowe i relaksujące – puentuje sympatyczna Felicjanka, która swoich sił z powodzeniem próbowała także na… hulajnodze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24