Maciej Rzeźnik z niedosytem po Rajdzie Karkonoskim

Dla Rzeźnika i jego pilota Przemysława Mazura był to pierwszy rajd w tym sezonie. W Rajdzie Świdnickim nie wzięli bowiem udziału ze względu na problemy osobiste tego pierwszego.
Nasz kierowca obawiał się tego rajdu, bo przede wszystkim brakowało mu objeżdżenia w fordzie fiesta R5.

Rzeszowianin nie był w stanie kręcić najszybszych czasów i na każdym oesie plasował się między 5 a 7 miejscem. Dla wielu to byłby bardzo dobry wynik, ale nie dla Rzeźnika, podrażnionego fatalnym poprzednim sezonem. - Wyszły kilometry, których nam brakowało i w ogóle nie jesteśmy zadowoleni z tego szóstego miejsca. Jechaliśmy jednak tak, aby nie podejmować zbyt wielkiego ryzyka - tłumaczy.

- Ja w tym roku przejechałem jakieś 200 kilometrów, a niektórzy rywale mieli za sobą nawet pięć rajdów. To mówi samo za siebie - dodaje. Lepszy nastrój miał pochodzący z Rzeszowa Grzegorz Grzyb, który uplasował się na trzecim miejscu. Obronił więc pozycję, jaką w tym rajdzie zajął rok temu. "Grzybek" wygrał pierwszy oes, ale później karty zaczęli rozdawać na zmianę Łukasz Habaj i Bryan Bouffier.

Raz wygrywał jeden, raz drugi i ich przewaga nad Grzybem rosła. To się zmieniło po przedostatnim odcinku, kiedy znów najlepszy czas wykręcił Grzyb i zbliżył się do rywali. Do drugiego Francuza tracił tylko 5 sekund. Na ostatnim oesie znów się zbliżył, ale do przeskoczenia Bouffiera zabrakło zaledwie sekundy. Habaj był zdecydowanie poza zasięgiem...