Małe sklepy nie wytrzymują konkurencji i padają

- W ubiegłym roku w Polsce powstało 30,8 tys. nowych sklepów, ale jednocześnie z rynku znikło 36,9 tys. Jak jest na Podkarpaciu?
- Region wpisuje się w ogólnopolski trend. Na przestrzeni ostatniego roku ubyło blisko 2 proc. sklepów. Szacuje się, że teraz jest ich prawie 17 tys. Podobnie jak w kraju rośnie natomiast liczba sklepów rybnych i wyspecjalizowanych sklepów całodobowych z alkoholem. W pierwszym przypadku to wynik zmiany trendów żywieniowych Polaków, a w drugim - rosnącego zapotrzebowania na trunki z wyższej półki.

- Jakich sklepów ubyło w naszym regionie?
- Drastycznie spadła liczba placówek ogólnospożywczych i warzywniaków. Zamykane są też niewielkie sklepy odzieżowe, obuwnicze oraz te z wyrobami włókienniczymi i przyborami toaletowymi. Największy spadek notuje się w sektorze sklepów owocowo-warzywnych. Każdego roku rynek ten kurczy się w tempie ok. 6,5 proc. Niewiele lepiej jest w przypadku sklepów ogólnospożywczych, których z każdym rokiem jest o 4,4 proc. mniej.

- Z czego to wynika?
- Przyczyn upatruje się głównie w rozwoju dużych sieci handlowych, franczyzowych i dyskontów. Samych tylko Biedronek w największych miastach Podkarpacia jest prawie 50. Przykładowo w Rzeszowie jest ich 12, w Mielcu 6, w Przemyślu i Tarnobrzegu po 5, a w Stalowej Woli, Krośnie, Jaśle i Sanoku po 4. W tych samych miejscowościach jest też ok. 15 sklepów Lidla i innych sieci, jak Tesco, Auchan. Wszystko po to, aby być bliżej klienta. Otwarcie tego rodzaju sklepu na osiedlu z jednej strony zawsze cieszy samych mieszkańców, z drugiej niejednokrotnie doprowadza do łez okolicznych sprzedawców.