O tabletach zrobiło się głośno za sprawą polityków, którzy właśnie zostali w nie wyposażeni. Komputery mają ułatwić im pracę i dać duże oszczędności na liczonym w tonach papierze, na którym dotąd były drukowane wszystkie projekty ustaw.
Wszystko wskazuje na to, że komputerowa nowinka pojawi się także w urzędzie marszałkowskim.
- Jeśli zdecydujemy się na zakup sprzętu w obecnej kadencji, to prawdopodobnie trafi on tylko do zarządu województwa. I na pewno nie będzie kosztował czterech tysięcy za sztukę. Prędzej weźmiemy je w jakiejś promocji za złotówkę plus abonament - tłumaczy Wiesław Bek, rzecznik marszałka. A co z sejmikiem województwa?
- Nikt nie pytał o tablety, bo tak naprawdę dwa miesiące temu zakończyła się wymiana laptopów. Na nich pracują wszyscy radni - odpowiada Rafał Polak, zastępca dyrektora kancelarii sejmiku. Sami radni też nie palą się nadzwyczajnie do do korzystania w pracy z tabletów.
- Nic na ten temat nie słyszałem. Nam dobrze się pracuje na laptopach. Narzędzie powinno ułatwiać pracę, spełnia swoją rolę - chwali laptopy Wojciech Buczak, szef klubu Prawa i Sprawiedliwości. Zgadza się z nim Mariusz Kawa, przewodniczący klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego. - Radni nie potrzebują tabletów. Ale członkowie zarządu są w ciągłych rozjazdach. Laptop jest cięższy i mniej wygodny. A koszt tabletu nie jest porażający - zauważa radny.
Urzędnicy chwalą się, że pójście z duchem czasu się opłaca.
- Na przykład laptopy niemal zupełnie wyparły papier. Wcześniej na każdą sesję drukowało się około 500 stronicowy dokument. Teraz jest on dostępny w sieci. W ten sposób rocznie oszczędzamy około 13 tys. zł - informuje.
O to, jak pracuje się na tablecie urzędnicy mogliby zapytać posłów.
- Jestem bardzo zadowolony. Drukuję tylko te ustawy, którymi akurat się zajmuję. Choć w Sejmie nie brakuje konserwatystów, którzy muszą mieć wszystko na papierze - przyznaje poseł SLD Tomasz Kamiński. Nie brakuje jednak głosów krytycznych.
- Zamiast ogłaszać przetarg i płacić za sprzęt ponad 1,5 mln zł każdy poseł mógł kupić tablet z pieniędzy przeznaczonych na prowadzenie biur poselskich - mówi poseł Dariusz Dziadzio z Ruchu Palikota. A Stanisław Ożóg z PiS dodaje, że gdyby kancelaria wstrzymała się z zakupem dwa tygodnie mogłaby kupić tablety nowszej generacji.
- Poza tym uważam, że system jest zbyt ubogi, a firma, z którą jest podpisana umowa może nie inwigiluje posłów, ale na pewno ma możliwość zbierania informacji o tym, jakie działania podejmują - zauważa. Zdaniem Kancelarii Sejmu tablety pomogą zaoszczędzić około 400 tys. zł brutto rocznie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?